Czy strajk w amerykańskim porcie może być „październikową niespodzianką”, która przytrafia się Kamali Harris?

Obserwatorzy polityki w Stanach Zjednoczonych od dawna mówią o „październikowej niespodziance”, która może w ostatniej fazie przewrócić do góry nogami wyścig prezydencki.

Ponieważ 45 000 dokerów strajkuje w kilkudziesięciu portach w całych Stanach Zjednoczonych, taki moment mógł nadejść.

Decyzja związku zawodowego Międzynarodowego Stowarzyszenia Dokerów (ILA) o odejściu z pracy we wtorek grozi wywołaniem chaosu gospodarczego na kilka tygodni od głosowania, które odbędzie się 5 listopada.

Działalność została wstrzymana w 36 portach na wschodnim wybrzeżu i na wybrzeżach Zatoki Perskiej, rozciągających się od Teksasu po Maine, które łącznie obsługują ponad połowę importu drogą morską.

Chociaż kupujący prawdopodobnie nie zauważą żadnych natychmiastowych zmian przy kasie, przedłużający się strajk spowodowałby spustoszenie w łańcuchach dostaw, powodując niedobory i wyższe ceny dla konsumentów.

Najbardziej zagrożone towary to owoce morza i banany, odzież, elektronika, samochody i farmaceutyki.

JPMorgan przed strajkiem oszacował, że zamknięcie portów na wschodnim wybrzeżu i na wybrzeżu Zatoki Perskiej może kosztować gospodarkę 5 miliardów dolarów dziennie.

Prezydent ILA Harold Daggett ostrzegł, że strajkujący pracownicy mogą „okaleczyć” gospodarkę, jeśli żądania związku dotyczące podwyżki płac o 77% w ciągu sześciu lat i wstrzymania projektów automatyzacji portów nie zostaną spełnione.

„Samochody nie przyjadą, jedzenie nie przyjedzie, ubrania nie przyjdą” – powiedział Daggett w uwagach wyemitowanych w Fox News. „Wiesz, ilu ludziom zależy na naszej pracy? Połowa świata.

Prezydent Joe Biden, który uważał się za najbardziej prozwiązkowego przywódcę w historii Stanów Zjednoczonych, wyraził poparcie dla żądań pracowników i odrzucił wezwania do wykorzystania uprawnień zawartych w ustawie Tafta-Hartleya z 1947 r. w celu nakazania im powrotu do pracy.

Wszystko to stwarza potencjalne zagrożenie dla wiceprezydent Kamali Harris, kandydatki Partii Demokratycznej, właśnie w momencie, gdy zdobywa ona zaufanie wyborców w kwestiach gospodarczych.

Niedawne sondaże pokazały, że Harris, który w większości sondaży dotyczących wyścigu ma niewielką przewagę, zmniejsza dystans do byłego prezydenta Donalda Trumpa w kwestii tego, kto najlepiej radzi sobie z gospodarką, co od dawna jest postrzegane jako jedna z największych słabości Demokratów.

Jednym z prawdopodobnych powodów jest to, że amerykańscy konsumenci, którzy w dużej mierze obwiniali Bidena za wyższe ceny, zaczynają odczuwać mniejsze obciążenie swoich portfeli.

Po osiągnięciu najwyższego poziomu 9,1% w połowie 2022 r., w sierpniu inflacja spadła do zaledwie 2,2%, najniższego poziomu od ponad trzech i pół roku.

W zeszłym miesiącu Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych ogłosiła pierwszą obniżkę stóp procentowych od czterech lat, co stanowi mocny sygnał, że obawy o niekontrolowany wzrost cen wreszcie odbijają się w lusterku wstecznym.

Gwałtowny wzrost cen w chwili, gdy wyborcy zmierzają do urn, uderzyłby w przekonanie, że pod rządami Demokratów gospodarka wyszła na prostą.

Ryzyko dla Harris w dużej mierze będzie zależeć od tego, czy wyborcy będą postrzegać ją bardziej jako część urzędującej administracji, czy jako kandydatkę na zmiany, którą starała się przedstawić społeczeństwu.

Harris to niezwykła kandydatka, biorąc pod uwagę jej późne przystąpienie do wyścigu po wycofaniu się Bidena w lipcu, ale istnieją pewne dowody na to, że wyborcy postrzegają ją jako kontynuację obecnej administracji.

W ankiecie New York Times/Siena opublikowanej na początku tego miesiąca 55 procent respondentów stwierdziło, że Harris reprezentuje „więcej tego samego”, w porównaniu z 34 procentami, które powiedziały to samo o Trumpie.

Nieuchronnie Trump nie tracił czasu, próbując powiązać strajk z Harrisem, obwiniając za wstrzymanie pracy „masową inflację wywołaną przez reżim Harrisa-Bidena”.

„Wszyscy rozumieją dokerów, ponieważ zostali zdziesiątkowani przez tę inflację, tak jak wszyscy w naszym kraju i poza nim” – Trump powiedział Fox News Digital wkrótce po rozpoczęciu strajku.

Wszelkie wysiłki Harrisa mające na celu odróżnienie się od Bidena podczas strajku wiązałyby się z ryzykiem, a w szczególności zrazeniem do siebie członków związku, którzy tradycyjnie głosowali na Demokratów.

Są to wyborcy, których Harris może szczególnie niechętnie traktować jako coś oczywistego po tym, jak Międzynarodowe Bractwo Kierowców, jeden z największych związków zawodowych w kraju, w zeszłym miesiącu zerwało ze swoją tradycją wspierania Demokratów, odmawiając poparcia kandydata po raz pierwszy od prawie trzydziestu lat .

Choć nie można przewidzieć, jak strajk wpłynie na wynik wyborów, kampania Harrisa nie będzie zadowolona, ​​że ​​na zaledwie pięć tygodni przed wyborami będzie musiała stawić czoła takiej niespodziance.

Zrodlo