Świat, Liban – Cieco cieszył się chłodnym prysznicem pomiędzy sosnami, gdy zachodziło późne letnie słońce.
Gdy woda z mydłem zmyła się, jego kasztanowo-karmelowa sierść zabłysła, a Barbara, zadowolona, wytarła go ręcznikiem i zaprowadziła do schroniska dla psów w klubie rekreacyjnym Alyarz.
Był 27 września i przebywali w Baabdzie, około 10 km od Bejrutu.
Gdy wolontariusz Alyarz Pet Club (APC) wypuścił ze smyczy holenderskiego psa pasterskiego-Plotta, rozległy się głośne eksplozje.
Izrael zrzucił 80 bomb na Dahiyeh, przedmieście na południe od Bejrutu, 15 minut jazdy od schronu.
Ale głuchy i ślepy Cieco nie słyszał ani nie widział eksplozji, czuł jedynie to, co musiał wiedzieć, zbliżające się niebezpieczeństwo.
Uratowany po postrzeleniu w twarz
Cieco (co po włosku oznacza „ślepy”, a wymawia się „Cheyko”) właśnie dotarł do APC dwa dni wcześniej, 25 września, ewakuowany ze schroniska dla zwierząt Mashala w Nabatieh, na południowej granicy między Libanem a Izraelem.
Mieszkał tam przez dwa lata pod opieką założyciela Mashala, Housseina Hamzy, który przyjął go po telefonie z informacją, że znaleziono psa postrzelonego w twarz.
Wiele kulek – ich pochodzenie nieznane – pozostaje utkniętych w twarzy i czaszce Cieco.
Hamza nie nadał imienia kontuzjowanemu psu, który trafił do jego schroniska dwa lata temu, skupiając się na przywróceniu go do zdrowia, dlatego zespół nadał Cieco imię, gdy przybył do APC w Baabda.
Ponieważ w zeszłym miesiącu Izrael nasilił i rozszerzył swoje ataki na Liban, Hamza zaczął martwić się o najbardziej bezbronne zwierzęta w schronisku i zaczął planować ich ewakuację.
Opublikował w mediach społecznościowych film, w którym apeluje do ludzi o przygarnięcie lub opiekę nad niewidomym psem i kotem, na co libańska opinia publiczna hojnie zareagowała.
W ciągu następnych godzin zgłosiły się dziesiątki osób, a kilka dni później Hamza powierzył niewidomego kota i psa taksówkarzowi w Sydonie, który przewiózł je do Bejrutu.
90-minutowa podróż ciągnęła się godzinami ze względu na duży ruch ludzi uciekających z południa, spotęgowany przez bezlitosne izraelskie bombardowania na niektórych trasach.
Ile z tego odczuł Cieco, pozostaje tajemnicą.
Kiedy trafił do APC, potrzebował czasu na przystosowanie się do życia w schronisku i powolne zapoznawanie się z innymi psami i otoczeniem.
„Na początku był odizolowany, aby przyzwyczaić się do otaczających go zapachów. Był bardzo przestraszony, nie rozumiał, kim jesteśmy ani gdzie on jest” – wyjaśniła Razanne Khatib, założycielka APC.
„Ledwo spał. A gdyby tak było, spałby na stojąco.
„Następnie przedstawiliśmy go innym psom i teraz bardziej ufa swojemu otoczeniu”.
„Potrzebujemy ludzi, aby ratować zwierzęta”
Hamza sam nigdy nie rozważał ewakuacji z południa, jak zrobiło to w całym Libanie w ciągu ostatnich kilku tygodni około miliona ludzi.
Dodał, że pozostawienie schroniska i zwierząt nie wchodzi w grę.
„Aby społeczeństwo mogło się rozwijać, potrzebujemy ludzi, którzy będą ratować ludzi, ale także ludzi, którzy będą ratować zwierzęta. I kolejna część pomocy środowisku. Jeśli tylko myślisz, że możesz pomóc ludziom, a nie innym istotom, zakłócasz społeczeństwo i środowisko.
Przez ostatnie 18 lat opiekował się psami, kotami i kurami, opierając się na dobrej woli ludzi i prywatnych darczyńców, którzy zapewniali żywność i schronienie zwierzętom oraz rekompensatę dla swoich pomocników.
Początkowo przyjmował zwierzęta tylko ze swojej wioski. Jednak jego działalność powoli się rozwijała i nie była w stanie odesłać zwierzęcia aż do schroniska wyposażonego dla 150 zwierząt. Obecnie ma około 300 psów, 50 kotów i innych zwierząt.
Mieszkający obecnie w Kfour, nieco dalej od granicy, Hamza przyjął nową codzienną rutynę w związku z nasileniem się izraelskich ataków w ostatnich tygodniach.
Kiedyś codziennie sprawdzał stan zwierząt, ale bardziej niebezpieczne drogi sprawiły, że podróże były rzadsze i obecnie zapewnia wystarczającą ilość jedzenia dla zwierząt na kilka dni, na wypadek gdyby nie mógł natychmiast wrócić.
Hamza sprawdza także stan zwierząt pozostawionych w opuszczonych wioskach, karmi bezdomne zwierzęta i współpracuje ze schroniskami w całym kraju, aby zapewnić jak największej liczbie zwierząt umieszczenie w bezpieczniejszych środowiskach.
„W domu zajmuję się kurami, kotami i ptakami, karmię je przed udaniem się do schroniska” – powiedział.
„Najpierw karmię i poję zwierzęta [I do a] runda po okolicy. Karmię wiejskie zwierzęta i czasami ludzie opowiadają mi o psach przerażonych samolotami i eksplozjami, więc sprawdzam, co się dzieje z nimi i pozostawionymi zwierzętami”.
Sytuacja w Nabatieh nie uległa poprawie, a Hamza z dnia na dzień jest coraz bardziej zajęty. Ale ratownicy, którzy odebrali mu zwierzęta, regularnie przesyłają mu aktualne informacje.
Sandra Mouawad, założycielka schroniska Paws Crossed Lebanon w Bejrucie, przygarnęła niewidomego kota, któremu nadano imię Fossa, a firma APC psa, którego później nazwała Cieco.
„Mój los jest w Jego rękach”
Podczas ataku, w wyniku którego zginął przywódca Hezbollahu Hassan Nasrallah dwa dni po przybyciu Cieco do Baabda, niektóre psy w ośrodku zaczęły warczeć i szczekać, podczas gdy inne skuliły się w swoich wybiegach, przerażone chaosem.
Cieco ledwo się poruszył, choć pewnie wstrząsnęły nim wibracje.
Noc, która potem nastąpiła, była koszmarem dla mieszkańców Dahiyeh, którzy musieli stawić czoła żądaniu Izraela, aby ewakuowali niektóre obszary przed nocnym bombardowaniem.
Rodziny z dziećmi, osoby starsze i zwierzęta zmuszone były spać na ulicach.
Najbardziej bezbronne społeczności Libanu, osłabione już przez liczne kryzysy w ciągu ostatnich kilku lat, pozostały jeszcze bardziej bezradne.
Nie oszczędzono także zwierząt. 4 października APC opublikowało materiał filmowy przedstawiający zwierzęta panikujące i pijące ze strachu, gdy w tle rozległy się izraelskie eksplozje.
Jednak schroniska w całym Libanie, a także Hamza, sprzeciwiają się, twierdząc, że teraz nadszedł czas, aby zintensyfikować działania, a nie się wycofywać.
„Im bardziej coś kochasz, tym bardziej ta miłość z czasem rośnie” – wyjaśnił Hamza, odnosząc się do swojej miłości do zwierząt, którymi się opiekuje.
„Sumienie nie pozwalało mi ich zostawić, mimo że cała moja rodzina wyjechała. Gdybym nie kochała tych zwierząt tak bardzo jak kocham, nie byłoby mnie tutaj.
„Ale kocham ich i ufam Bogu – mój los jest w Jego rękach”.