Chimy Ávila: "Krzyk „umrzyj” mnie zabolał, jest smutny"

Podczas pierwszego powrotu do Sadar po zmianie koloru czerwonego koszuli zdrowie dla zieleni i bieli BetisOn Chimy Avila Był głównym bohaterem przed, w trakcie i po meczu. Wczoraj został świetnie przyjęty przez kibiców Betisu na lotnisku i w hotelu, gwizdano na niego, gdy zaczynał się rozgrzewka i wskakiwał na trawę, a także obrzucano go obelgami, gdy ze złością świętował bramkę, która dała jego drużynie trzy punkty .

Po meczu ocenił DAZN co się stało: „Zabolało mnie słyszenie gwizdów i wycia śmierci. To smutne, a jeszcze bardziej smutne, że na trybunach są moje dzieci i moja rodzina”. „Nie wiem, czy to było święto wzruszeń, czy smutku. Przepraszam, jeśli ktoś odebrał to jako święto, ale niech postawi się na moim miejscu. Jadąc do miasta, które tak się kocha, tu urodził się mój syn , i żeby przywitał mnie na takim stadionie… Przez cały tydzień przychodziłam podekscytowana, mówiłam córkom, że będą klaskać tacie i w tym sensie wyszło to źle, przynajmniej dla niego szczęśliwie. Betisczyli trzy ważne punkty.”

Argentyńczyk zagłębił się w swoją relację z fanami Navarrese: „To mieszanka wrażeń, wiesz, jakie uczucie i miłość czuję do tego hobby, jak wspaniale tu spędziłem. Jestem rozczarowany gwizdami, obelgami… Rozumiem futbol i fanów zdrowie. „Nie noszę żadnych urazów i jestem zakochany w tym klubie”.

Na koniec odniósł się do śpiewów fanów zespołu Betisktóry krzyczał, krzycząc „on jest jednym z nas”. Chimy jest jednym z naszych”, kiedy gwizdano na Argentyńczyka: „Każdego dnia okazują mi miłość, dostaję gęsiej skórki, gdy słyszę to o naszych. Zainspirowało mnie to, sprawiło, że powiedziałem sobie: „skoncentruj się na celu”. W definicji wiedział to Herrera Spada i musiałem go wkładać od góry. „Zdobycie gola sprawia mu radość”.



Zrodlo