Aston Villa wyszła psychicznie zmęczona wyczynami w Lidze Mistrzów, a Bournemouth to wykorzystało

Gdy zbliżał się czas kontuzji, uczucie dyskomfortu nie ustąpiło.

Aston Villa była na prowadzeniu. Stwarzali więcej okazji, cieszyli się większym posiadaniem piłki i, ogólnie rzecz biorąc, wykazywali większą kontrolę. Gdyby byli bokserami, dotarliby do 12. rundy, wygrywając na punkty, biorąc pod uwagę ich przewagę techniczną.

Jednak Bournemouth, ich sobotni przeciwnik, cały czas nacierało i zadawał ciosy. często elementarne i drugorzędne, ale co najważniejsze, sprawiające, że Villa stale działa.

W 96., ostatniej minucie, w końcu zadali wymowny cios. Główka Evanilsona uratowała remis 1:1 w ostatnich 10 sekundach 96 minut.

„Grali lepiej od nas, rywalizowaliśmy naprawdę dobrze” – powiedział zwięźle główny trener Bournemouth Andoni Iraola.

Unai Emery upierał się, że Villa „zagrała fantastycznie”, wykorzystując wielokrotnie ataki przeciwników i przebijanie się przez linię bramkową. „Przez 90 minut unikaliśmy ich planu gry” – powiedział.


Evanilson rysuje poziom Bournemouth (Jacob King/PA Images za pośrednictwem Getty Images)

Celowy dobór słów Emery’ego miał na celu zadławienie pytań, sugerujących, że utracone punkty były wynikiem wysiłków w Lidze Mistrzów w środku tygodnia, podobnych do bezbramkowego remisu zz Manchesterem United cztery dni po słynnym zwycięstwie nad Bayernem Monachium.

Jednak chociaż poziom fizyczny pozostał wysoki, zauważalny był poziom zmęczenia psychicznego. Skutkowało to niewielkim – choć zdecydowanym – spadkiem koncentracji. Bournemouth rzuciło ciała do przodu i dzięki zmianom odzyskał cel. Villa nie mogła się doczekać, co było zjawiskiem rzadko spotykanym przez dwa lata rządów Emery’ego.

„Emocjonalnie musimy się kontrolować, kiedy przeciwnik naciska, a ty prowadzisz 1:0” – powiedział Emery.

Proroczo, Emery przestrzegł przed groźbą ze strony Bournemouth 24 godziny wcześniej. Skoncentrował się na ograniczeniu ustępstw w przypadku ogólnych sytuacji martwej piłki, uznając, że Bournemouth, podobnie jak Villa, może pochwalić się katalogiem innowacyjnych układów.

Jednak był to mecz, który miał wystawić gospodarzy na próbę psychologiczną. Po kolejnym zwycięstwie w Lidze Mistrzów w środku tygodnia doszło do nieuniknionego upadku. Wizyta drużyny takiej jak Bournemouth, niesprawiedliwie wciąż postrzeganej jako płotki z najwyższej półki, nie wydawała się wielkim wydarzeniem. Zespół na wyjeździe był niewielki, ale można go było usłyszeć przez cały mecz, najwyraźniej świadomy płaskiej atmosfery panującej w Villa Park.

Goście mieli doskonały styl, który potrafili wykorzystać wszelkie niedociągnięcia. Żadna drużyna Premier League nie strzeliła w tym sezonie więcej bramek od 70. minuty (obecnie siedem), a najwięcej bramek w ostatniej tercji (32) wykonała w meczu z Tottenhamem Hotspur.

Bournemouth to zespół, który lubi chaos, powodujący straty w ataku. 13 żółtych kartek zgromadzonych przez drużyny nie odzwierciedlało burzliwego meczu, ale raczej waleczną naturę gości, pragnących, jak to określił Emery, „aktywnych pojedynków” na całym boisku.

Bournemouth napierało gorączkowo, walcząc wręcz i podążając za swoim bezpośrednim przeciwnikiem w każdym obszarze.

Prawy obrońca Julian Araujo często występował na środkowym pomocniku, podążając za Jacobem Ramseyem, ze skrzydłowym Dango Ouattarą (zawodnik Bournemouth zaznaczony kółkiem na górze grafiki poniżej) na prawym obrońcy, który pozostawał po stronie bramki Lucasa Digne’a.

Według Emery’ego „idealne 30 minut” skłoniło Iraolę do taktycznej zmiany przed przerwą – co było pierwszą w jego karierze menadżerskiej. Zdjął Araujo i zastąpił go Adamem Smithem.

Araujo nie był pewien, czy oznaczyć Ramseya i podążać centralnie, czy też osłonić przestrzeń. Chociaż zmiana zmniejszyła zagrożenie Ramseya, gol Villi zbliżał się do niego, gdy upadł głębiej i uderzył w Smitha.

„Wystawiłem Juliana na najtrudniejszy mecz dla prawego obrońcy, jakiego można znaleźć w Premier League” – powiedziała Iraola. „Powiedziałem Adamowi, żeby lepiej wiedział, kiedy opuścić to miejsce, a nie chodzić między ludźmi, ponieważ Villa będzie wykorzystywać tę przestrzeń, mając za sobą Digne’a lub Ollie Watkinsa. Czasami trzeba pozostać w przestrzeni.

„Oni zawsze tak grają. Unai robił to w poprzednich zespołacho każdy wie, co zrobi, ale trudno jest się bronić ze względu na wyczucie czasu (kiedy naciskać) i sposób, w jaki ustawiają swoich zawodników w środku pola. Myślę, że Adam – prawdopodobnie dlatego, że cierpiał już wcześniej w poprzednich meczach przeciwko nim – wykorzystał swoje doświadczenie.

Nawet jeśli oczekiwana liczba bramek (xG) drużyny Bournemouth wynosząca 0,3 nie wskazywała na utrzymującą się presję, dane nie uwzględniają prawdziwej miary stresu psychicznego, który stał się zauważalny wśród zawodników Villi.


Tuż po wybiciu godziny Ezri Konsa upadł na ziemię.

Bournemouth go dręczyło, a obrońcy Villi z trudem wykonywali te same decydujące podania, co wcześniej. Reprezentant Anglii powoli podnosił się na nogi. Zamiast ponownie grać w obronie, gestem wskazał Emiliano Martinezowi, aby wykonał rzut wolny i poszedł długo.

Villa coraz częściej atakowała bezpośrednio, oddając posiadanie i kontrolę. Zostało to zawyżone po objęciu prowadzenia; utknęli w błędnym kole zaciągania długich pozycji tylko po to, by ponownie wywołać na sobie presję.

Było to sprzeczne z oczekiwaniami Emery’ego. Bez wątpienia po porażce z Arsenalem w przerwie w lutym 2023 roku powiedział swoim obrońcom i bramkarzowi, aby przestali długo kopać. W podsumowaniu po meczu wściekle podkreślał każdy przypadek i żądał zmiany mentalności.

Emery gestem poprosił o spokój, ale jego strona wyglądała na spanikowaną.

Być może apelacje dotyczące kar przeciwko Matty’emu Cashowi i Leonowi Baileyowi wyszły na korzyść Villi, ale uwydatnili oni rosnącą lekkomyślność w ich grze. Cash i Antoine Semenyo wdali się w ciągłą bójkę, wymianę zdań i chęć szarpania się za koszulki, kiedy tylko było to możliwe. Około 45 procent ataków Bournemouth padało prawym skrzydłem Villi, która zaczęła regularnie wygrywać faule i rzuty rożne.

W 94. minucie Cash wycofał Semenyo i przyznał rzut wolny na skrzydle. Nic to nie dało, bo przeleciało nad masą ciał w polu karnym, ale Villa nie posłuchała ostrzeżenia. Dwie minuty później Ross Barkley desperacko rzucił się w tę samą część boiska. Bournemouth zdecydował się skierować wynikowy rzut wolny w stronę najbliższego słupka i wygrać pierwszy kontakt, wycinając Martineza z gry.

Evanilson to zrobił i goście wyrównali.

Dla Villi gol był karą za niechlujne oddanie rzutu wolnego i niezastosowanie się do mocniejszego uderzenia w pole karne.

Na początku gry, kiedy umysły były świeższe, mogły być bardziej czujne. Tak się złożyło, że po ostatniej wymianie zdań w zaciętym meczu straciliśmy punkty.

Kiedy marginesy są tak napięte, wszelkie problemy związane ze zmęczeniem psychicznym są przesadzone.

(Zdjęcie na górze: Jacob King/PA Images za pośrednictwem Getty Images)

Zrodlo