W najbliższą środę, 16 października, minęła 15. rocznica śmierci Andrésa Montesadziennikarz sportowy, który na zawsze zostanie zapamiętany ze swojego legendarnego sposobu prowadzenia narracji, zwłaszcza dotyczącego NBA, i nadawania pseudonimów wielu sportowcom. W El Partidazo COPE rozmawiamy z Antonim Daimielem, jego partnerem narracji w wielu meczach północnoamerykańskiej ligi koszykówki.
Daimiel zaczął opowiadać o tym, jak wyglądała jej relacja z nim: “Spędziliśmy razem dziesięć i pół roku, pracując i podróżując. Kiedy podpisał kontrakt z Sixth, nasze relacje zacieśniły się na poziomie osobistym, chociaż rozstaliśmy się zawodowo. On przyszedł do mnie na obiad, ja do niego… to zawsze była jego inicjatywa. Lubił dzielić się ze mną tym, co odkrył nowego, na nowym kanale. Mówił mi, że wyglądam starzej, czasami dałam mu radę i przykułam jego uwagę. Wiedziałem, że takie jest prawo życia. Opowiedział mi cały proces. Globomedia wzywa go i spotykają się, aby z nimi zjeść; i mówi mi wszystko. Wiedział, że odejdzie, bo potroili ofertę Plusa. Potem sprawy nie potoczyły się tak, jak myślał.”.
Andrés Montes zmarł w wieku 53 lat Antoni przypomniał nam, jak ciekawy był ich pierwszy wspólny wyjazd do Stanów Zjednoczonych.: “Nosił muszkę przez długi czas, ze względu na sposób, w jaki był ubrany… może i wyglądał na starszego, ale był bardzo młody. Był w bardzo złym stanie zdrowia i powtarzał to stale. Grałem z nim w gry w kabinie i niewiele z nim rozmawiałem. Pojechaliśmy na wycieczkę do San Antonio, bardzo długą, i siedzieliśmy razem. Krótko po starcie powiedział mi, że cierpi na trzy choroby, które są najczęstszymi przyczynami zgonów w Hiszpanii. Zmierzył mu cukier, powiedział, że ma guza, że ma dusznicę bolesną… i się przestraszyłam. Oboje byliśmy bardzo niespokojni i pomyślałem: „ten zostaje tutaj””.
Obaj co tydzień opowiadali o NBA, łącznie w ponad 1000 meczach.: “W jednym sezonie graliśmy razem cztery mecze tygodniowo, przez około czterdzieści tygodni i przez dziesięć lat. Z grubsza policzyliśmy, że rozegraliśmy razem około tysiąca gier. Czasami wracaliśmy do domu w ciągu dnia. Ponieważ go naprawdę znałam, miałam poczucie, że wykorzystałam szansę. Kiedy pojawia się telewizor, jest świadomy, że chce uderzyć piłkę. Świat futbolu nie przyjął go z otwartymi ramionami, nie przyjął go dobrze. Myślę jednak, że jego najlepszy poziom w piłce nożnej miał miejsce na Mistrzostwach Świata w Niemczech, był niesamowity.”.
Jeśli chodzi o to, jaki był, Daimiel uznał, że jest wyjątkowy: „To było jak codzienne przebywanie z inną osobą. Jest najbardziej nieprzewidywalną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. To bardzo wzbogacające, ponieważ czasami jesteś z ludźmi, których kochasz, ale wiesz, jak oni zareagują. Każdego dnia był nową historią. Był dość charakterystycznym człowiekiem. Nie znał angielskiego i spędził dziesięć lat podróżując po USA. – Zapytałbym cię o wszystko i o cokolwiek. I przyznał nam, że przed śmiercią rozmawiał z nim na temat możliwego powrotu do narracji o NBA: „Widzę jedyną możliwość, jaką teraz robi, opowiadając o NBA. Przed śmiercią pokazał mi, że pragnie ponownie zagrać w NBA. Zawsze powtarzał: „Ludzie mnie powstrzymują i chcą, żebym był zabawny, a ja nie jestem Eddiem Murphym”.”.
Na koniec opowiedział nam kilka anegdot, które podsumowały, kim był wielki Andrés Montes.: “Zbiegliśmy się z królową Letizią, ponieważ o świcie wychodziła do pracy. Potem powiedziała mi: „To jest niesamowity Daimiel, widzieliśmy ją bez makijażu o 4 rano”. Ponieważ był tak ubrany i miał przy sobie ubrania warte ponad 10 000 euro, mijający go ludzie myśleli, że „to ktoś ważny” i witali go, jakby był ważny.”.