Wiadomości ze świata W rzadkim izraelskim ataku w Bejrucie zginęło osiem osób, a dziesiątki zostało rannych

BEJRUT, 20 września (AP) W piątkowym izraelskim nalocie na dzielnicę Bejrutu zginęło co najmniej osiem osób, a około 60 innych zostało rannych – podali libańscy urzędnicy ds. zdrowia. Był to pierwszy izraelski atak na stolicę Libanu od miesięcy.

Izraelski atak na ruchliwe południowe dzielnice Bejrutu miał miejsce w porze deszczowej, kiedy ludzie wracali do domu z pracy, a dzieci wychodziły ze szkoły. Lokalne media wyemitowały materiał filmowy pokazujący co najmniej dwa całkowicie zniszczone budynki i główną ulicę w Dahiya, zaledwie kilka kilometrów od centrum Bejrutu, gdzie stacjonuje libańskie ugrupowanie bojowników Hezbollah.

Przeczytaj także | General Motors zwalnia: Amerykański gigant motoryzacyjny zwalnia 680 pracowników w swojej fabryce w Fairfax w Kansas City w związku z przestojami w produkcji.

Izraelski urzędnik, który nie chciał ujawniać swojego nazwiska, aby omawiać zakulisowe kwestie bezpieczeństwa, powiedział, że celem ataku był Ibrahim Akil, wyższy rangą funkcjonariusz wojskowy Hezbollahu. Nie jest jeszcze jasne, czy został zabity, czy nie.

Urzędnik blisko związany z grupą bojowników Hezbollah, który również odmówił podania nazwiska, ponieważ nie był upoważniony do ujawniania informacji mediom, potwierdził, że Akil miał znajdować się w budynku, kiedy został uderzony.

Przeczytaj także | Wojna między Izraelem a Hezbollahem: 2 członków Hezbollahu zginęło w starciach w wyniku eskalacji starć granicznych z siłami izraelskimi.

Okil był szefem elitarnych sił Radwan Hezbollahu i Rady Dżihadu, najwyższego organu wojskowego tej grupy. Departament Stanu USA nałożył na Okila sankcje za jego udział w zamachu bombowym na ambasadę USA w Bejrucie w 1983 r. i oskarżył go o kierowanie amerykańsko-niemieckim wzięciem zakładników w Libanie w latach 80.

W piątek Hezbollah uderzył w północny Izrael 140 rakietami, a region przygotowywał się na odwet przywódcy Hezbollahu Hassana Nasrallaha za masowy atak, który miał miejsce w tym tygodniu na pagery i krótkofalówki członków Hezbollahu.

Hezbollah powiedział, że jego ataki trafiły rakietami Katiusza w kilka izraelskich obiektów wojskowych wzdłuż granicy, w tym w wiele baz obrony powietrznej, a także w kwaterę główną izraelskiej brygady pancernej, co według niego było pierwszym uderzeniem.

Armia izraelska podała, że ​​w kierunku wzgórz Golan, Safed i Górnej Galilei wystrzelono 120 rakiet, a część z nich została przechwycona. Według wojska zastępy straży pożarnej gasiły pożar spowodowany spadającymi na ziemię odłamkami. Wojsko nie poinformowało, czy jakiekolwiek rakiety trafiły w cele lub spowodowały ofiary w ludziach.

Według wojska w rejony Meron i Netua wystrzelono kolejnych 20 rakiet, a większość z nich wylądowała na terenach otwartych, dodał też, że nie zgłoszono żadnych ofiar.

Hezbollah powiedział, że rakiety były odpowiedzią na izraelskie ataki na wioski i domy w południowym Libanie, a nie dwudniowe ataki powszechnie obwiniane Izraelowi za zdetonowanie tysięcy pagerów i radioodbiorników Hezbollahu.

W czwartek Izrael oświadczył, że jego wojsko uderzyło w „setki wyrzutni rakiet” w południowym Libanie, twierdząc, że są one „gotowe do użycia w najbliższej przyszłości do ostrzelania terytorium Izraela”.

Armia nakazała także mieszkańcom części Wzgórz Golan i północnego Izraela, aby unikali zgromadzeń publicznych, ograniczali ruch i pozostawali w pobliżu schronów w oczekiwaniu na ostrzał rakietowy, który ostatecznie nastąpił w piątek.

Hezbollah i Izrael wymieniają ogień niemal codziennie od 8 października, dzień po rozpoczęciu wojny między Izraelem a Hamasem, ale piątkowy ostrzał rakietowy był silniejszy niż zwykle.

W czwartek Nasrallah obiecał kontynuować codzienne rozmowy telefoniczne z Izraelem pomimo śmiertelnego zniszczenia urządzeń komunikacyjnych członków, które miało miejsce w tym tygodniu, co określił jako „poważny cios”.

W wyniku eksplozji pagerów, krótkofalówek i innych urządzeń we wtorek i środę w Libanie zginęło co najmniej 20 osób, a tysiące zostało rannych.

Wyrafinowane ataki wzbudziły obawy, że transgraniczna wymiana ognia może przerodzić się w wojnę totalną. Izrael ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył swojemu udziałowi w tych atakach.

W ostatnich dniach Izrael przesunął potężne siły militarne na północną granicę, urzędnicy zaostrzyli retorykę, a gabinet bezpieczeństwa kraju nazwał powrót dziesiątków tysięcy wysiedlonych mieszkańców do swoich domów w północnym Izraelu oficjalnym celem wojny .

Walki w Gazie osłabły, ale ofiary nadal rosną.

Władze palestyńskie poinformowały w nocy, że w licznych izraelskich atakach w Strefie Gazy zginęło 15 osób.

Obrona cywilna Gazy podała, że ​​zginęło sześć osób, w tym nieznana liczba dzieci, w piątkowym porannym nalocie na miasto Gaza, którego celem był dom rodzinny. Kolejna osoba zginęła w mieście Gaza po uderzeniu przez grupę ludzi na ulicy.

Izrael twierdzi, że bierze za cel wyłącznie bojowników i oskarża Hamas i inne grupy zbrojne o grożenie ludności cywilnej poprzez działanie na obszarach cywilnych. Wojsko, które rzadko komentuje pojedyncze strajki, nie udzieliło natychmiastowego komentarza.

Ministerstwo zdrowia Gazy twierdzi, że od rozpoczęcia ofensywy Hamasu 7 października na tym terytorium zginęło ponad 41 000 Palestyńczyków. Ministerstwo nie rozróżnia liczebnie kombatantów i ludności cywilnej, podaje jednak, że nieco ponad połowę zabitych stanowiły kobiety i dzieci.

Izrael twierdzi, że zabił ponad 17 000 bojowników, nie przedstawiając dowodów.

Ministerstwo Zdrowia podało, że od 7 października w Strefie Gazy rannych zostało także ponad 95 000 osób.

Wojna siała spustoszenie i wysiedliła prawie 90 procent z 2,3 miliona mieszkańców Gazy. (AP)

(To jest nieedytowana i automatycznie wygenerowana historia z kanału Syndicated News, personel LatestLY nie modyfikował ani nie edytował treści)



Zrodlo