W stronę wojny totalnej?

W zeszłym tygodniu, po eksplozji tysięcy pagerów obsługiwanych przez bojowników Hezbollahu i manipulowanych na polecenie izraelskich tajnych służb, obawiano się, że operacja ta stanie się motywacją do nowej eskalacji wojny między Izraelem a radykalną grupą szyicką. To, czego się obawiano, spełniło się. W izraelskich zamachach bombowych na cele tej grupy w południowym Libanie oraz w nowym ukierunkowanym ataku na stolicę, Bejrut, zginęło 550 osób, a tysiące zostało rannych.

Obrazy napływające z Libanu to nie tylko zdjęcia zniszczenia nieruchomości. Są to obrazy nowego przymusowego exodusu tysięcy ludzi próbujących uciec przed bombardowaniami. Liban to mały kraj, którego powierzchnia terytorialna odpowiada mniej więcej powierzchni prowincji Walencja. Kraj cedrowy nad Morzem Śródziemnym był kilkakrotnie bezpośrednią ofiarą wojny między Izraelem a organizacjami palestyńskimi. OWP powstała w Libanie po wygnaniu Palestyńczyków z Jordanii, a Hezbollah rezyduje w Libanie. Izrael nie przebacza tym, którzy grożą, że go zabiją. Hamas o tym wiedział, Iran i Hezbollah o tym wiedzą. Wszystko to dzieje się podczas obchodów 79. dorocznego spotkania Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Netanjahu, Mahmoud Abbas i premier Libanu Najib Mikati spotkają się w Nowym Jorku. Nie będzie już szans na kolejne takie spotkanie. A jeśli Turcja i Katar zaoferowały mediację, dlaczego nie wymusić spotkania trójstronnego? Przeciwieństwem, jak ostrzegał komisarz Borrell, jest wojna totalna.

Zrodlo