W Izraelu jedni chcą wojny z Hezbollahem, inni się martwią

Podczas gdy Libańczycy zaczynają się oswajać z atakami na urządzenia komunikacyjne, w wyniku których wiele osób zginęło lub zostało okaleczonych, społeczeństwo Izraela jest podzielone pomiędzy euforią z powodu ataków a obawą przed potencjalnymi reperkusjami.

W regionie, w którym nerwy sięgają zenitu, gdyż wojna Izraela w Strefie Gazy zbliża się do roku, eskalacja konfliktu jest najnowszym z serii niepokojących wydarzeń.

Oprócz zabicia co najmniej 41 tys. osób podczas wojny w zablokowanej enklawie, Izrael wymieniał groźby z Iranem, bombardował Jemen w odwecie za atak dronów Huti i niemal nieustannie prowadził wymianę ognia z Hezbollahem.

Uroczystość

We wtorek i środę po południu w Libanie i Syrii doszło do serii skoordynowanych eksplozji tysięcy urządzeń komunikacyjnych należących do Hezbollahu.

W chwili pisania tego tekstu, w wyniku ataków zginęły 32 osoby, w tym dwoje dzieci, a tysiące zostało rannych, wiele zostało okaleczonych lub trwale oszpeconych.

Jak podają źródła, w Izraelu niewielu ludzi traci szansę, gdzie radość z powodu nowości i pomysłowości ataków miesza się z obawą o ich konsekwencje.

Niewielu uważa, że ​​ataki te znacząco zmniejszyły zagrożenie, jakie dla Izraela stanowił Hezbollah.

Izrael gromadzi wojska na północy – rzekomo w celu umożliwienia powrotu 60 000 mieszkańców ewakuowanych stamtąd w wyniku wzajemnych ataków między Hezbollahem a Izraelem.

„To były odważne ataki” – powiedział z Jerozolimy Mitchell Barak, ankieter i były asystent wysoko postawionych izraelskich polityków.

„Jeśli zostały przeprowadzone przez Izrael” – powiedział, odnosząc się do tendencji Izraela do niekomentowania takich ataków – „wzmocniły naszą reputację jako ‘kraju start-upów’, innowacyjnego, odważnego i wyobraźniowego”.

Barak podkreślił, że zarówno wyjątkowy charakter ataku, jak i poziom infiltracji niezbędny do jego przeprowadzenia, wprawiły Hezbollah w zakłopotanie.

„To było coś wielkiego” – powiedział. „Większe niż cokolwiek, co widzieliśmy w czasie wojny. Być może nawet większe niż prewencyjny atak na egipskie siły powietrzne w 1967 r. [which started a war].”

Pozostałości eksplodujących pagerów wystawione w nieznanym miejscu 18 września 2024 r. [AFP]

„Nigdzie nie jest teraz dla nich bezpiecznie. Będą chcieli na to odpowiedzieć, ale mogą odkryć, że zawieszenie broni wynegocjowane przez USA jest ich najlepszym rozwiązaniem, bo kto wie, jaka niespodzianka może być następna” – powiedział, sugerując, że mogą nastąpić kolejne ataki ze strony Izraela.

Drażnienie niedźwiedzi

Choć doniesienia medialne sugerują, że dokładny moment ataku mógł nie zostać wybrany przez Izrael, to i tak wydaje się, że do eksplozji doszło w sprzyjającym momencie.

W środę izraelskie wojsko przemieściło swoją 98. Dywizję Spadochronową z Gazy na granicę z Libanem, wzmacniając Dowództwo Północne, które do 2000 r. okupowało części Libanu.

Tego samego dnia premier Benjamin Netanjahu, minister obrony Yoav Gallant, dowódca izraelskiej armii Herzi Halevi i inni wydali oświadczenia sugerujące, że wojna z Hezbollahem może być nieunikniona.

„Nie jest jasne, co się stanie” – powiedział izraelski analityk Nimrod Flashenberg.

„Z jednej strony, wiele osób w społeczeństwie jest wciąż podekscytowanych filmową naturą ataków na Hezbollah, więc nie ma wielkiego pragnienia wojny.

„Z drugiej strony, to jest Hezbollah. To jest Wielki Zły. Wezwanie do uderzenia i uderzenia, gdy są słabi – szczególnie wśród prawicy – ​​jest trudne do uniknięcia”.

Balansowanie na granicy ryzyka

Dla wielu, w tym także w samym Hezbollahu, wojna wydaje się nieunikniona.

Analitycy w całym regionie mówią o konieczności podjęcia przez Hezbollah działań odwetowych w odpowiedzi na ataki.

Jednakże, mimo utrzymywania w miarę stałej wymiany ognia z Izraelem podczas wojny w Strefie Gazy, przywódcy Hezbollahu w Libanie i ich sojusznicy w Iranie dokładali wszelkich starań, aby uniknąć eskalacji konfliktu.

„W tej chwili w całym regionie trwa najdroższa na świecie gra w ciuciubabkę” – powiedział analityk polityczny Ori Goldberg z Tel Awiwu.

„Netanjahu powitałby wojnę z zadowoleniem, ale nie może pozwolić, żeby ktokolwiek myślał, że to on ją zaczął” – powiedział.

„Zawsze przedstawiano to jako pewnego rodzaju nieuchronność; coś, za co nie można obarczać odpowiedzialnością izraelskich przywódców.

„Oni tworzą swoją własną samospełniającą się przepowiednię.

„Nie ma żadnej strategii, żadnej wizji, niczego. Oni po prostu pracują nad tym dzień po dniu i zakładają, że wojna nastąpi” – dodał Goldberg.

Dział

Jak na razie eksplozje w Libanie nie zmieniły niczego w dyskursie izraelskiego parlamentu, powiedział Ofer Cassif, poseł Izraela reprezentujący lewicową koalicję Hadash.

Żołnierz armii libańskiej stoi na straży przy wozach strażackich na miejscu zgłoszonego wybuchu urządzenia pagerowego w Saidzie w południowym Libanie, 18 września 2024 r.
Libański oficer stoi obok wozu strażackiego na miejscu zgłoszonej eksplozji pagera w Saidzie w południowym Libanie, 18 września 2024 r. [Mahmoud Zayyat/AFP]

Niewiele można oczekiwać od parlamentu, który jest sparaliżowany między skrajną prawicą a jej przeciwnikami z lewicy.

„Polityka i społeczeństwo w Izraelu są spolaryzowane” – powiedział Cassif, wyjaśniając, że ataki w Libanie raczej nie zmienią wielu opinii.

„Są tacy po prawej stronie – nazwijmy ich po imieniu, faszystami – którzy pragną krwawej łaźni, podboju i okupacji.

„Przeciwstawiają się im różne siły, które sprzeciwiają się masakrze w Gazie, wzywając do jej zakończenia i uwolnienia zakładników. Pomiędzy tymi dwiema siłami centrum, jak gdyby, znika” – powiedział.

„Nie sądzę, żeby te ataki terrorystyczne cokolwiek zmieniły” – dodał, wyjaśniając, że używa tego terminu w odniesieniu do detonacji w Libanie tak samo, jak w odniesieniu do każdej eksplozji w miejscu publicznym.

„Bardzo dziwne jest to, jak postrzegają ataki tutaj. Ludzie mówią o atakach w kontekście struktury dowodzenia Hezbollahu i implikacji tego czy tamtego.

„Nikt w Izraelu nie wydaje się mówić o terrorze, jaki spotkał ludzi w Libanie. Czy możesz to sobie wyobrazić?” – powiedział Goldberg w Tel Awiwie.

„Niektórzy uznają je za zbyt małe i spóźnione, a ci po lewej stronie, tacy jak ja, będą kontynuować naszą walkę z niebezpieczeństwem kolejnej wojny, która przyniesie regionowi tylko więcej zniszczeń, śmierci i cierpienia” – powiedział Cassif.

„Jesteśmy w punkcie wyjścia, spolaryzowani”.

Zrodlo