Uczniowie z kilku miast w Toledo dotknięci problemem szkolnego autobusu: „Czekamy godzinami na ulicy; deszcz lub gorąco”

  • Przychodzą do ośrodka edukacyjnego w godzinach 07:00 – 07:30 rano i wracają do domu o 16:45.
  • Zarząd Wspólnoty Castilla la Mancha stwierdził, że zostanie on rozwiązany „w ciągu kilku dni”

Pomiędzy Sierra de San Vicente i Talavera de la Reina jest niewiele kilometrów, aby autobus szkolny mógł dojechać do chaotyczna trasa szkolna tędy.

Rodziny nieletnich uczniów, które na co dzień korzystają z komunikacji autobusu szkolnego zgłoszone Od przybycia do ośrodka do rozpoczęcia zajęć te maluchy muszą poczekać godzinę. Jedna z zarażonych matek, Monika Moreno Powiedział nam, że „to nie jest problem tylko w tym roku, to już się zdarzało trzy lata„Oprócz rozkładów jazdy, autobusy są również w bardzo złym stanie”.

Wiele godzin samotnie na ulicy

Dzień szkolny tych dzieci zostaje wydłużony nawet o dwie godziny. „Są dzieci, które przychodzą do Ośrodka Wychowawczego o godz 07.00 – 07.30h rano i przyjazd do domu o godz 16:45bez jedzenia?”

Monica powiedziała nam, że zazwyczaj po przybyciu do instytutu czekają „dzisiaj półtorej godziny na ulicy”. Są tam nie tylko uczniowie szkół średnich, ale także „są 11-letnie dzieci czekając pod drzwiami, żeby wejść. To nie tak, że wszyscy mają 14 czy 15 lat, nie, po prostu są dzieci z pierwszego roku ESO, które mają 11 lat.”

Autobusy w złym stanie

Autobusów nie ma, bo zdaniem rodziców tych uczniów ogłoszono przetargi po cenach ok absurdalny konkurs i z tego powodu firmy się nie pojawiają. „Autobusy są w złym stanie, bo pojawiające się firmy to te, które przynoszą zyski, bo mają autobusy już zamortyzowane”.

Przychodzą do domu za kwadrans piąta, bez jedzenia i widać też, że ich wydajność spada, potem muszą odrobić pracę domową, „w dniu nie ma godzin”.

Monika ma czworo dziecijest mamą dużej rodziny i „dwie osoby uczęszczają do różnych ośrodków, najstarszy nie ma prawa do transportu, reszta ma, więc trzeba zadbać o wyjazd. I cóż, to nie jest tak, że jedziemy do tego ośrodka, bo chcemy, tylko dlatego, że bliżej nie ma innych ośrodków. Rzecz w tym, że region jest tak rozmieszczony, że dzieci oddalone o 15–30 kilometrów dalej muszą bez względu na wszystko dojechać do Talavery. Czyli w moim przypadku np. Musiałem zmienić swój dzień pracy żebym miał czas zawieźć je do szkoły, ale są inni rodzice, którym bardzo trudno się pogodzić lub nie mają samochodu, żeby się poruszać”.

W TEJ CHWILI NIE MA ROZWIĄZAŃ

Sytuacja, jak stwierdził Zarząd Wspólnoty Castilla la Mancha, zostanie rozwiązana „w ciągu kilku dni”. Chociaż rodzice „nie zamierzamy zgodzić się na nic innego, jak tylko na zwiększenie liczby autobusów, które zapewnią dzieciom transport, który umożliwi im możliwie najzdrowszy dzień edukacyjny. Innymi słowy, do niczego innego się nie przyznamy, pójdziemy tam, gdzie będzie to konieczne.

Rodzice są nawet skłonni blokować drogi lub demonstrować w innych miejscach ze względu na obowiązkową i bezpłatną edukację. Twierdzą, że nie chcą pieniędzy, ale chcą znaleźć równowagę między pracą, a ich dzieci mają takie same prawa jak reszta dzieci, które mają szczęście lub nie szczęście mieszkać w ośrodku miejskim.

Zrodlo