Steve Cooper odczuwa presję ze strony kibiców Leicester – presja, by odwrócić sytuację, wzrasta

Ostatecznie Leicester City zapewniło sobie awans do 1/8 finału Pucharu Ligi Angielskiej, ale dla Steve’a Coopera, jego zespołu i kibiców był to kolejny trudny wieczór.

Siódmy mecz pod wodzą Coopera był frustrujący, a niezadowolenie groziło wybuchem emocji na trybunach Poundland Bescot Stadium.

Mogli wiwatować na koniec, gdy hattrick Danny’ego Warda w rzutach karnych w serii rzutów karnych zakończył dzielny wysiłek drużyny League Two Walsall — kibice klaskali graczy, którzy schodzili z boiska — ale to stanowiło jaskrawy kontrast z nastrojem, który pogorszył się, gdy gra zmierzała w kierunku bezbramkowego remisu. Drużyna Coopera, w której wprowadzono 10 zmian w porównaniu z remisem z Evertonem, nie wyglądała przekonująco.

Ponad 2250 fanów Leicester, wśród nieco ponad 8000 widzów, z pewnością dało wyraz swoim uczuciom, a jeden z nich wbiegł na boisko i pozornie wskazał na Coopera znajdującego się w polu technicznym, po czym został powalony na ziemię, gdy ten próbował uciec.

Wydawał się śmiać, gdy wykonywał swój łukowaty bieg przez boisko, więc trudno powiedzieć, jak bardzo był niezadowolonym kibicem. Ale nie było takiej niepewności w tonie niektórych przyśpiewek, które dochodziły z trybun gości.

Zachęcające okrzyki „atakuj, atakuj, atakuj” przerodziły się w „Cooper, Cooper rozwiąż to”, gdy Leicester po raz kolejny nieudolnie traciło piłkę.

Kiedy Abdul Fatawu podał piłkę zbyt wolno do Odsonne Edouarda, kibice Walsall skandowali „Premier League, świetnie się bawicie”, na co kibice Leicester odpowiedzieli, powtarzając ich słowa i śpiewając tę ​​samą przyśpiewkę.

Najgorsze miało jednak dopiero nadejść, gdy mecz zbliżał się do rzutów karnych. Kibice Leicester wyraźnie skandowali „to jest żenujące”, a po ostatnim gwizdku wybuchli buczeniem, zanim Ward dokonał bohaterskiego wyczynu.


Obrony rzutów karnych Danny’ego Warda zapewniły Leicester awans po trudnej nocy w Walsall (Michael Regan/Getty Images)

Jeśli chcieli przekazać wiadomość Cooperowi, z pewnością została ona dostarczona i zrozumiana.

„Naprawdę tego nie widziałem (kibica na boisku), ale oczywiście słyszałem skandowanie na widowni” – powiedział Cooper. „Przyznam się do tego i nigdy nie usłyszycie, żebym lekceważył opinie lub poglądy kibiców.

„Oczywiście muszę tutaj zbudować trochę zaufania u kibiców i zasłużyć na prawo do wykonywania tej pracy. Wiedziałem o tym w każdym razie.

„Właśnie takie rzeczy sprawiają, że jestem jeszcze bardziej zdeterminowany i zaangażowany w osiągnięcie sukcesu, ponieważ bardzo mi na tym zależy.

„Nie mam z tym problemu. Co za okazja, żeby pokazać, jak dobrzy jesteśmy ja i zespół.

„Być może właśnie takie noce pozwalają spojrzeć wstecz i nawiązać mocną więź ze swoimi kibicami”.

Może tak się stać w przyszłości. Martin O’Neill, który miał również silne powiązania z rywalami z East Midlands, Nottingham Forest, zanim został menadżerem Leicester w 1995 r., doświadczył trudnego początku i krytyki fanów, ale zyskał ich, wygrywając mecze.

Cooper również może tego dokonać tylko w ten sposób, ale nie będzie to łatwe i zanim będzie lepiej, może być jeszcze gorzej. W sobotę czeka go wyjazdowe spotkanie z Arsenalem, a Leicester wciąż będzie szukać swojego pierwszego ligowego zwycięstwa w tym sezonie.

Połączenie z Forest może nie być problemem dla zdecydowanej większości. W końcu kapitan zwycięskiej Premier League Wes Morgan spędził tam 10 lat, zanim cieszył się najbardziej owocną częścią swojej kariery w niebieskich barwach Leicester.

Dla niektórych jest to sposób ogólnych występów. Były okresy, kiedy Leicester wyglądało na postępy po przerwie spowodowanej latem po awansie, kiedy stracili menedżera Enzo Marescę i piłkarza roku Kiernana Dewsbury-Halla na rzecz Chelsea. W oknie transferowym doszło również do kilku zmian personalnych i potrzeba czasu, aby drużyna się uspokoiła.

„To był mieszany worek” – powiedział Ward o początku sezonu. „Jeszcze nie mieliśmy 90-minutowego występu, w którym moglibyśmy powiedzieć, że był fantastyczny. Były połowy i okresy, w których wyglądaliśmy naprawdę dobrze.

„Są rzeczy, nad którymi musimy popracować, a to młoda grupa. Niektórzy z nich nie doświadczyli Premier League, podczas gdy niektórzy z nas doświadczyli tego, co wydarzyło się dwa lata temu (spadek) i chcą to naprawić.

„To okres adaptacji, nowy menedżer i nowy personel. Wszystko jest zupełnie nowe. Zawodnicy wciąż nawiązują ze sobą relacje, na boisku i poza nim”.

Oczekiwania w Leicester są teraz wysokie po dekadzie bezprecedensowego sukcesu, a nie rzeczywistości, że jest to klub, który niedawno awansował. Nie tak dawno temu Leicester wygrywało trofea i walczyło o miejsce w pierwszej ósemce Premier League, ale teraz nadeszły inne czasy, nowa era i muszą się odbudować.

Wiele wyborów Coopera było dotychczas kwestionowanych, ale po wprowadzeniu 10 zmian, w tym wystawienia w pierwszym składzie Ricardo Pereiry i Fatawu — dwóch zawodników, których pominięcia wprawiły w zakłopotanie niektórych kibiców — nikt w Walsall nie udowodnił, że powinni wystartować w meczu z Arsenalem w ten weekend.

Może to być sześć meczów bez zwycięstwa, ale po wyjeździe na Emirates Stadium, Leicester czeka seria spotkań, w których będzie musiało zdobyć punkty – przeciwko Bournemouth, Southampton, Forest i Ipswich Town.

Jeśli tego nie zrobią, głosy sprzeciwu i okrzyki będą się tylko nasilać, a frustracja będzie rosła, a Cooper nie zdobędzie uznania wśród rzeszy fanów, na jaką liczył.

(Górne zdjęcie: Alex Broadway/Getty Images)

Zrodlo