Recenzja Saturday Night: Jason Reitman uchwycił chaos SNL i magię telewizji na żywo

Co to jest? Naprawdę lubię pracować nad Sobotnia noc na żywo? Patrząc wstecz na minione lata, to pytanie fascynowało wielu: Napisano niezliczone książki o tym serialu i jego gwiazdach, podczas gdy SNL absolwentów stale pyta się o ich doświadczenia. Być może szczyt tej fascynacji nastąpił jesienią 2006 r., kiedy NBC dało zielone światło dwie różne serie o kulisach fikcyjnego, cotygodniowego, późnonocnego programu komediowego. (30 Skał odniósł sukces w postaci siedmiu sezonów, zdobywając nagrodę Emmy, podczas gdy pierwszy sezon Studio 60 na Sunset Strip (pozostaje fascynującą porażką.)

Nowy film Jasona Reitmana Sobotnia noc bada to pytanie, skupiając się na kluczowym momencie dla serialu: 90 minut przed emisją pierwszego odcinka na żywo w Ameryce, kraju nieprzygotowanym na rodzaj komedii kontrkulturowej wymyślonej przez młodego Lorne’a Michaelsa (Gabriel LaBelle) i jego paczkę outsiderów. Atmosfera dostarczona przez swobodną pracę kamery ręcznej operatora Erica Steelberga to czysty chaos — symfonia narkotyków, obaw dotyczących kontraktów, szalejących ego, odsłoniętych penisów i przede wszystkim, bardzo szczególny rodzaj lęku charakterystyczny dla bardzo zabawnych ludzi.

Obsada jest niemal tak oszałamiająca jak akcja, ponieważ nowi utalentowani aktorzy mieszają się niemal losowo z bardziej doświadczonymi: w jednej chwili oglądasz młodego Nicholasa Podany’ego (w którego dorobku znajdują się pojedyncze odcinki serialu Błękitna krew I Prawo i porządek) w imponujący sposób naśladują Billy’ego Crystala, a następnie w kadrze pojawia się laureat Oscara, JK Simmons, jako legenda telewizji Milton Berle, duch poprzedniego pokolenia twórców rozrywki.

Wujek Milty to tylko jeden z głosów, który mówi Lorne’owi, że poniesie porażkę, ponieważ scenariusz Reitmana i współautora Gila Kenana jest naszpikowany sceptykami. Podobnie jak w przypadku innych opowieści opartych na prawdziwych wydarzeniach, prawdziwe napięcie wokół tego, czy serial będzie kontynuowany, jest minimalne, chociaż film przyjmuje wystarczająco subiektywne podejście, z wystarczającą bezpośredniością akcji, że przypływ adrenaliny jest namacalny.

Ograniczenie akcji filmu do dokładnej długości trwania rzeczywistego odcinka SNL okazuje się być genialnym wyborem, zwłaszcza dzięki sposobowi, w jaki scenariusz skraca i wzmacnia dramat dotyczący początków serialu jako zamiennik Wieczorny program powtórki. Naprawdę można odczuć potencjał, że w każdej chwili dyrektor wykonawczy NBC David Tebet (Willem Dafoe) może wyciągnąć wtyczkę.

Tom Shales i James Andrew Miller Na żywo z Nowego Jorku: kompletna, nieocenzurowana historia Saturday Night Live opowiedziana przez gwiazdy, autorów i gościepicka opowieść ustna z pierwszych dekad istnienia serialu, stanowi wyraźny punkt odniesienia dla niektórych z zawartych tu momentów, a film wykazuje niezwykłą dokładność, jeśli chodzi o skład osobowy pierwszego pokazu tego wieczoru, od prowadzącego po występy muzyczne, a nawet to, co zostało wycięte tuż przed rozpoczęciem pokazu i dlaczego.

Film ogólnie działa zadziwiająco dobrze w swoim przedstawieniu wibracji, pędu telewizji na żywo. Jednak, podobnie jak każdy odcinek telewizji na żywo, zawiera swoje wady, takie jak przerywanie zbyt wielu momentów szybkimi retrospekcjami do scen, które po prostu się stało kilka minut temu. Jest też więcej niż jeden moment „Nikt nie będzie pamiętał, kim jesteście, dzieciaki punkowe!”, który okazuje się przesadnie pobłażliwy — ten film podniósłby ocenę o co najmniej jeden punkt, gdyby pokusa ta została pominięta.

A ze względu na dziesiątki postaci wplecionych w narrację, wiele dialogów (być może z czystej konieczności) staje się niezwykle ekspozycyjnych. Nawet najbardziej egoistyczni aktorzy nie krążą w kółko, wymieniając swoje poprzednie osiągnięcia i szkoły, do których chodzili… Cóż, bardzo przynajmniej część z nich tego nie robi.

Jednym z najlepszych aspektów Sobotnia noc jest sposobem, w jaki prezentuje nie tylko szalonych komików szalejących. Uwagę zwraca się na oddanego scenografa, który rozpaczliwie próbuje ukończyć scenę przed rozpoczęciem pokazu, oraz na innych artystów pracujących za kulisami. A Rachel Sennott jest niedocenianą bohaterką filmu jako scenarzystka/producentka Rosie Shuster, prawdziwym spoiwem spajającym dużą część pokazu (pomimo jej skomplikowanej relacji z mężem Lorne).

Bardzo kuszące jest zejście w dół bardzo długa lista obsady, jeden aktor na raz, i krytyka stopnia, w jakim udało im się przedstawić bardzo znaną postać, którą mieli odegrać. Jedną z najlepszych niespodzianek filmu jest Matthew Rhys jako George Carlin, z Amerykanie gwiazda odzwierciedlająca miłe oczy Carlina, a także jego zrzędliwego ducha, a także niedawny niespodziewany zdobywca nagrody Emmy Lamorne Morris wyróżnia się również jako oryginalny SNL członek obsady Garrett Morris (nie spokrewniony).

DziedziczenieNicholas Braun z „The Guardian” jest prawdopodobnie najlepszym aktorem filmu dzięki podwójnej roli Jima Hensona i Andy’ego Kaufmana. Choć jego czas ekranowy jest tak ograniczony, że jego interpretacja tych mężczyzn graniczy z karykaturą, to mimo znaczących różnic między nimi okazuje się przekonujący w obu rolach.

Gabriel LaBelle znakomicie trzyma wszystko w ryzach, będąc główną postacią zamieszania – wcześniej grał młodego „Sammy’ego Fabelmana” w filmie Stevena Spielberga Rodzina Fabelmanówbędzie ciekawie zobaczyć, którego z cudotwórców, którzy są niejasno wzorowani na prawdziwej osobie, zagra następnym razem. Warto zauważyć, że LaBelle ma obecnie 22 lata, podczas gdy w prawdziwym życiu Michaels miał 30 lat w dniu, w którym SNL pierwotnie miał premierę — obsadzenie aktora, który wygląda o wiele młodziej niż wszyscy inni zaangażowani, wydaje się świadomym wyborem ze strony Reitmana, co tylko uwypukla jaskrawą różnicę między branżą telewizyjną, jaka była w 1975 r., a tym, czym miała się stać w latach nadchodzących.

Jako instytucja kulturalna, SNL od tamtej pory ewoluował od swoich początków jako rewolucyjnej telewizji do głównego filaru komediowego establishmentu. Jednak mitologia jego szalonych początków pozostaje fundamentalną częścią mocy programu, a od samego początku niektóre z najzabawniejszych momentów programu znajdowano w samoodruchowym odsłanianiu kurtyny.

Ponieważ to właśnie ostatecznie Reitmanowi udaje się osiągnąć sukces Sobotnia noc — uchwycenie uroku, który sprawił, że widzowie oglądali przez 50 sezonów, które odbędą się 28 września 2024 r. Wrażenie, że w małym studiu o nazwie 8H dzieje się coś magicznego. Nikt nie wie, co się wydarzy. Ale chcą się dowiedzieć.

Sobotnia noc trafi do wybranych kin w piątek 27 września. Jego szeroka premiera rozpocznie się 11 października.



Zrodlo