Recenzja „Azrael”: Samara Weaving, cichy chwyt i mnóstwo krwi

Co ma Ciche miejsce fasonowany? Hitowy horror o inwazji obcych, w którym cisza służyła wzmocnieniu napięcia w wiejskiej scenerii, został znakomicie zrealizowany. Ponieważ żarłoczne pozaziemskie stworzenia w filmie gonią za dźwiękiem, bohaterowie nie mówią głośno i nawet ich widzowie odczuwają presję, by nie krzyczeć. Ciche miejsceSukces filmu wśród krytyków i publiczności nie tylko zapoczątkował kontynuację (Ciche miejsce Część II) i prequel (Ciche miejsce: dzień pierwszy), ale także oportunistycznych naśladowców, chętnych do wykorzystania stonowanego chwytu, aby wyróżnić swoje niepowiązane filmy.

Zeszłej jesieni scenarzysta/reżyser Brian Duffield przedstawił Hulu uderzająco podobną koncepcję Nikt Cię nie uratuje, w którym Kaitlyn Dever wciela się w wiejską dziewczynę nękaną przez najeźdźców, choć nie mówi ani słowa. Wraz z Bożym Narodzeniem przyszedł głęboko ponury niewypał Johna Woo Cicha noc, w którym Joel Kinnaman gra żądnego zemsty antybohatera, który z powodu pozostawiającego blizny aktu przemocy nie jest w stanie wokalizować – ale bez wyraźnego powodu nikt inny też w jego obecności nie rozmawia. Teraz nadchodzi Azraelu, współpraca w stylu horroru Tanie emocje reżyser EL Katz i Jesteś następny pisarz Simon Barrett. Pomimo dołączonego niezwykłego talentu, on również mocno opiera się na tym pozbawionym krzyków chwytie, który nie może zrekompensować marnej narracji.

O co chodzi z Azraelem?

Napisany przez Barretta i wyreżyserowany przez Katza, Azrael Samara Weaving wciela się w tytułową młodą kobietę, której imię nie tylko pochodzi od Anioła Śmierci, ale jest także częścią postapokaliptycznego kultu żyjącego głęboko w lesie i złożonego przysięgą milczenia. Krwistoczerwony tekst rozpryskuje się po ekranie, zwięźle przedstawiając wielką zasadę kultu: Nie mów; bo inaczej nadejdzie zło.

W surowej wiosce, kultyści czczą wiatr, który wieje przez ich przeciągły kościół ozdobiony krucyfiksami. Komunikują się ze sobą za pomocą surowych spojrzeń i podmuchów powietrza. Wydaje się, że jest to stosunkowo spokojne miejsce, jeśli nie liczyć rytuału składania ofiar z ludzi. Cisza czy nie, trzeba czymś nakarmić wampiropodobne stworzenia, które włóczą się po lesie w poszukiwaniu ludzkiej krwi.


Wybrana przez swoją społeczność do nakarmienia ghuli wyglądających na Nosferatu, Azrael jest przywiązana do krzesła, na którym zostaje niczym ta biedna koza w Park Jurajski — posiłek, który można zjeść związany i żywy. Ale ta sprytna dziewczyna wyrywa się na wolność, nie tylko narzucając ghule na swoją zdradziecką społeczność, ale także polując na nie, aby mogła przeżyć. To opowieść pełna drastycznej przemocy, którą najlepiej opisać jako tandetną, ale fabuła jest boleśnie cienka: Przetrwaj.

Azrael sprawia wrażenie krótkiego filmu rozciągniętego poza swoje granice.

Barrett i Katz mają na koncie franczyzy związane z antologiami horrorów ABC śmierci I V/H/S, które łączą kolekcję przerażających spodenek z jakąś słabą linią przelotową lub urządzeniem do kadrowania. Azrael wydaje się, że zaczęło się od krótkiej prezentacji, która nie została rozwinięta w pełni, zanim została wypuszczona na świat.

Najlepsze historie, które można mashować

Częścią problemu jest to, że fabuła jest cieńsza niż zadbane brwi Weavinga. Pomimo wpadnięcia na chłopaka (Cukierek(Nathan Stewart-Jarrett) dla Azraela, którego ma spróbować uratować, przywódczynię obozu, która ma poważną moc grozy (Katariina Unt) i nieszczęsnego przechodnia oszołomionego jej kłopotliwą sytuacją, w tej historii nie ma nic istotnego. Wiedza o tym, co stało się ze światem, jakie są stworzenia w lesie lub jak powstał kult, są w dużej mierze nieistotne. I szczerze mówiąc, to w porządku. Te szczegóły nie mają znaczenia dla Azrael, ponieważ ona po prostu próbuje przetrwać tę noc, więc nie muszą mieć znaczenia dla jej publiczności. Ale brakuje tu czegoś kluczowego: charakteru.

Ponieważ Azrael nie prowadzi dialogu, jej działania stają się główną definicją jej charakteru. A to pozostawia nam bardzo niewiele. Lubi całować swojego chłopaka. Zrobiła mu bransoletkę z gałązek. I nie chce, żeby zostały pożarte żywcem przez leśne wampiry. Można się z tym utożsamić, ale nie warto w to zbytnio inwestować. Azrael to gest w stronę archetypu Final Girl – słodkiej i odpornej, ale pozbawionej głębi, która ożywiłaby ją.

Zasadniczo Barrett i Katz zakładają, że widzowie będą chcieli zrozumieć bohaterkę, za którą podążają podczas wyczerpującej nocy pełnej chaosu i morderstwa. A może myśleli o obsadzeniu Weaving niosłoby ze sobą wystarczającą ilość dobrej woli publiczności, aby przyćmić leniwie napisanego bohatera. W końcu fani gatunku zachwalali każdy niegodziwy uśmiech, uszczypliwą odpowiedź i pełną przekleństw tyradę wygłoszoną przez Weavinga Opiekunka do dziecka, Guns AkimboI Gotowy lub nie. Ale Azrael nie jest jak te filmy.

To ciche założenie okrada widzów z doskonałego komediowego wyczucia Weaving i jej niezaprzeczalnego uroku jako wulgarnej twardzielki. To nie jest zabawne zderzenie zabawnych wątków i ultraprzemocy. To ponura i makabryczna pielgrzymka religijna, która jest radosna w gore, ale po prostu nie jest zabawna.

Cichy chwyt dusi Azraela.

W Ciche miejsce, rodzina nie mogła bezpiecznie wokalizować, ale rozmawiali ze sobą za pomocą języka migowego. Dało to aktorom możliwość nie tylko wyrażenia myśli swoich postaci, ale także ugruntowany świat, na podstawie którego można było zbudować nadprzyrodzony strach. W Azraelkult teatralnie marszczy brwi, uśmiecha się lub ciężko wzdycha, aby przekazać swoje uwagi. Rezultatem jest niemal komiczna pantomima, odczytywana jako prymitywna rekonstrukcja gry aktorskiej w niemym filmie. Wszystkie przedstawienia tutaj opierają się na przerażonych twarzach, surowych brwiach lub cichych krzykach. Bardziej jest to odrażające i głupkowate niż efektowne czy przerażające.

Być może Katz dążył do stworzenia atmosfery, która nie była zakorzeniona w znajomym, a zamiast tego wibrowała surowymi emocjami, ekscytującą atmosferą i przerażeniem. Jednak bez dialogów i zdefiniowanych postaci, do których można by się przyczepić, a także ze strukturą epizodyczną, wyraźnie zaprojektowaną tak, aby faworyzować niechlujne zabójstwa ponad fabułę, ten religijny horror wydaje się okropny, ale i monotonny. To za mało, żeby widzowie mogli się w to wgryźć. Choć pełen krwi i pokryty symbolami religijnymi, Azrael gra jak pustą sztuczkę salonową – nawet nie jest to tani dreszczyk emocji.

Azrael premiera w kinach 27 września.

AKTUALIZACJA: 26 września 2024 r., 17:44 EDT Recenzja Azrael została zaktualizowana 13 marca 2024 podczas SXSW 2024. Ta recenzja została zaktualizowana ze względu na premierę kinową.



Zrodlo