Prawdziwi zwycięzcy wyborów na Sri Lance: naród ośmielony do wymuszenia zmian

Kolombo, Sri Lanka — Przewieź obywatela Sri Lanki z początku lat 90. do ostatniego tygodnia polityki wyspy, a możesz po prostu złamać mu mózg.

Wtedy Janatha Vimukthi Peramuna (JVP), marksistowska grupa, której obecnie przewodzi nowy prezydent kraju, Anura Kumara Dissanayake, była piętnowana na dużej części południowej Sri Lanki za dwukrotną próbę brutalnej rewolucji. W latach 1987–1989 JVP sprowadziła nowe okropności na naród już rozdarty wojną etniczną na północy.

W latach następujących po tym powstaniu trzeci prezydent Sri Lanki, Ranasinghe Premadasa, rzekomo dowodził szwadronami śmierci, które zabijały młodych mężczyzn, których Dissanayake – będący już częścią kadry JVP – uważałby za swojego sahodarayo, po syngaleskim słowie oznaczającym braci. Często opowiada się historie o zwłokach towarzyszy JVP spływających rzekami, co stanowi mrożące krew w żyłach ostrzeżenie ze strony państwa, pasujące do bezczelności zabójstw własnych JVP.

Tymczasem w malowniczej wiosce Batalanda młody minister Ranil Wickremesinghe – człowiek, którego Dissanayake miał zastąpić na stanowisku prezydenta trzy dekady później – rzekomo nadzorował obóz dla działaczy JVP. Uważa się, że wielu było tam torturowanych i zabijanych.

Współczesna historia Sri Lanki jest tak przesiąknięta krwią, że chociaż szczegóły tych brutalnych motków zostały zamazane w wirze zaprzeczeń, propagandy i cynicznego rewizjonizmu, te historie i strach, jaki wywołały, przetrwały i kształtowały politykę wyspy przez dziesięciolecia .

A jednak we wrześniu 2024 r. wiele południowych elektoratów, które JVP końca lat 80. terroryzowało, poparło lidera partii Dissanayake w wyborach prezydenckich. Bez problemu pokonał swoich przeciwników: Sajitha Premadasa, syna Ranasinghe i samego Wickremesinghe.

W ciągu tygodnia od wyboru Dissanayake w swoich wystąpieniach publicznych przyjął niezwykle łagodny ton.

„Poprosiliśmy naszych kibiców, aby powstrzymali się nawet od odpalenia fajerwerków, aby uczcić nasze zwycięstwo” – powiedział Dissanayake w swoim pierwszym niespodziewanym przemówieniu. Miało to na celu uniknięcie zdenerwowania pokonanych przeciwników politycznych. „Musimy zakończyć na zawsze erę, w której dzieli nas rasa, religia, klasa i kasta” – powiedział kilka dni później w dłuższym, nagranym wcześniej przemówieniu. „Zamiast tego rozpoczniemy programy chroniące różnorodność Sri Lanki”.

Choć nierzadko nowi przywódcy wypowiadają się w ten sposób frazesami, warto zauważyć, że ostatni wybrany prezydent Sri Lanki, Gotabaya Rajapaksa, w swoim przemówieniu inauguracyjnym w listopadzie 2019 r. poparł syngaleski szowinizm.

Z kolei Dissanayake próbował obniżyć temperaturę polityczną nawet podczas swojej kampanii, w obliczu zaciekłego, trójstronnego wyścigu. „Powstrzymajmy tę okropną kulturę polityczną nękania przeciwników politycznych” – powiedział podczas swojego ostatniego wiecu w Kolombo. „W demokracji naszym prawem jest przedstawić im swoją sprawę; być może zmienią zdanie. Ale nawet jeśli tego nie zrobią, nadal mają prawo pracować dla wybranej przez siebie siły politycznej”.

Od czasu swojego wyboru mianował pierwszą kobietę premierem Sri Lanki niepochodzącą z dynastycznej rodziny politycznej – Harini Amarasuriya. Amarasuriya nie jest członkinią JVP, ale Narodowej Władzy Ludowej (NPP), czyli umiarkowanie lewicowej koalicji, pod której sztandarem ona i Dissanayake rywalizowały. Dissanayake mianował także muzułmanina należącego do mniejszości Hanifa Yousufa na gubernatora najbardziej zaludnionej zachodniej prowincji Sri Lanki.

Aby zrozumieć, w jaki sposób wyspa podzielona przez większą część swojej historii po odzyskaniu niepodległości znalazła się w tym momencie, musimy cofnąć się do burzliwego roku 2022. Dissanayake wykazał się sprytem i umiejętnie wybrał momenty polityczne. Daleko mu jednak do architekta fali, która porwała go na najwyższy urząd polityczny Sri Lanki.

„Walka”

To właśnie przerwy w dostawie prądu podczas upałów w marcu i kwietniu 2022 r. spowodowały zamieszanie w kraju. Przez te pierwsze miesiące nasilały się protesty przeciwko ówczesnemu prezydentowi Rajapaksie. Przed wielkim, otoczonym kolumnadą Sekretariatem Prezydenta, w pobliżu Galle Face Green w Kolombo, tysiące ludzi gromadziło się co noc, jak białe krwinki krążące wokół patogenu.

Ruch szybko zyskał nazwę aragalaya w języku syngaleskim i porattam w tamilskim – słowa, które w zasadzie można przetłumaczyć jako „walka”. W ciągu kilku tygodni ruch szybko rozrósł się w całym kraju pozbawionym paliwa, gazu do gotowania i elektryczności, gdy rupia spadła. Kilka namiotów poza głównym miejscem aragalaya szybko rozrosło się do wioski, w której znajdował się teatr, biblioteka, punkty pierwszej pomocy, galeria sztuki, mała elektrownia słoneczna, a później namiot kinowy.

Podczas Ramadanu, w pierwszym miesiącu aragalaya, muzułmanie zerwali z Syngalezami i Tamilami, a pierwszymi instalacjami w tej wiosce były stołówki, w których wydawana była bezpłatna żywność. Kampania Rajapaksy nie tylko była zaciekle islamofobiczna w miesiącach następujących po wielkanocnych atakach w 2019 r., ale rząd, na którego czele stał, zakazał także pochówków muzułmanów podczas pandemii, bezpodstawnie twierdząc, że rozkładające się ciała przenoszące wirusa Covid-19 mogą skazić wody gruntowe. Muzułmanie byli zmuszani do kremacji swoich zmarłych.

Tam, gdzie rząd Rajapaksy odmówił uznania hymnu narodowego w języku tamilskim, w miejscu protestów w Galle Face odśpiewano wersję tamilską. Tam, gdzie 19 maja rząd świętował zwycięstwo nad tamilskimi separatystami, protestujący zamiast tego starali się upamiętnić śmierć tamilskich cywilów podczas okrutnego zakończenia walk. W miesiącach od kwietnia do lipca miała miejsce także Parada Równości Gejów, w ramach której katolicy domagali się odpowiedzi w związku z atakami wielkanocnymi, a także znaczny udział niepełnosprawnych mieszkańców Sri Lanki.

Miejsce aragalaya nie było przestrzenią utopijną i w rzeczywistości istniał znaczący wewnętrzny sprzeciw wobec wielu z tych wydarzeń, a także powszechne przypadki homofobii, transfobii i molestowania seksualnego. Niemniej jednak było to prawdopodobnie najintensywniejsze publiczne prezentowanie postępowych idei od czasu uzyskania przez kraj niepodległości. Radykalnie reformistyczne wizje Sri Lanki nie tylko były tolerowane, ale często były omawiane, udoskonalane, a czasami inkubowane.

Fakt, że początkowe protesty miały na celu bezpośrednią i zjadliwą opozycję wobec radżapaków, zapewnił aktywistom, społeczeństwu obywatelskiemu i obywatelom rzadką swobodę intelektualną w zakresie skierowania na cel całości projektu politycznego radżapaków, który obejmował syngalesko-buddyjski nacjonalizm, którego byli wyznawcami najbardziej rzucających się w oczy mistrzów XXI wieku. Wiele z tych krytycznych uwag zostało szybko i dobitnie rozpowszechnionych w mediach społecznościowych, ale znalazło także wyraz w prasie głównego nurtu.

Być może najbardziej konsekwentną koncepcją było to, że Sri Lanka rzuciła na siebie „74-letnią klątwę”. W istocie „przekleństwem” było to, że ludność pozwoliła elitom politycznym, w większości zorganizowanym w dwie główne historyczne partie Sri Lanki, na zmianę ogołacać wyspę, odkąd uzyskała ona niepodległość od Brytyjczyków w 1948 roku.

W tym ujęciu ludność Sri Lanki pozwoliła się podzielić i podporządkować interesom nielicznych. Byli nie tylko rządzeni, ale i oszukani. Nie umknęło uwadze, że pomiędzy władzą sprawowaną przez pięć rodzin – Senanayake, Bandaranaikes, Jayawardene-Wickremesinghe, Rajapaksa i Premadasa – przekreślona jest niemal cała współczesna historia polityczna Sri Lanki.

Naród na krótkim bezpieczniku

Nie było zaskoczeniem, że Sajith Premadasa, przywódca opozycji przeciwko upadającemu rządowi Rajapaksy, nie mógł wykorzystać szansy politycznej, jaką stworzyły protesty. Choć jego ojciec, trzeci prezydent, pochodził ze skromnych środków, Sajith uczył się w szkole z internatem w Wielkiej Brytanii i odbywał staż u amerykańskiego polityka. Kierując swoim oderwanym odłamem Zjednoczonej Partii Narodowej – historycznie centroprawicowej z dwóch czołowych partii Sri Lanki – jego postrzegany status wśród elity politycznej uległ urzeczowieniu. Kiedy więc przybył do głównego miejsca aragalaya z zamiarem okazania solidarności, szybko – i agresywnie – został wepchnięty z powrotem do swojego pojazdu, a protestujący nie chcieli tolerować obecności głównego nurtu polityka.

Tymczasem Dissanayake na długo przed rozpoczęciem protestów pozycjonował się jako głos antysystemowy. Chociaż w młodości sprzedawał papierosy i toffi w pociągach przejeżdżających przez jego wioskę w prowincji North Central, zasadniczo pochodził z wiejskiej klasy średniej. To właśnie do tych wyborców zawsze najbardziej przemawiał. Choć w 2019 r. uzyskał zaledwie 3 proc. głosów prezydenckich, cieszył się jednak miękkim poparciem na dużej części południa.

Odkąd w 2014 r. został liderem JVP, zyskał sławę nie tylko dzięki wypowiadaniu się przeciwko korupcji i ekscesom polityków w parlamencie, ale także jako utalentowany mówca w języku syngaleskim. Szczególnie młodych południowców pociągał jego swobodny styl mówienia i szybki, suchy dowcip; tam, gdzie przeciwnicy polityczni często atakowali go wrzaskliwymi przemowami, Dissanayake mógł ich wyeliminować jednowierszowymi dowcipami.

Być może najbardziej przenikliwy moment polityczny nastąpił w 2019 r., kiedy tworząc NPP, zepchnął swoją lewicową partię zasadniczo w stronę centrum, czyniąc ją realną alternatywą dla tradycyjnych ugrupowań w nadchodzących cyklach wyborczych.

Choć atak na establishment polityczny powiązał z rozczarowaniem wobec elity, pod innymi względami należał do najbardziej nieszkodliwych polityków Sri Lanki. Obiecał większą równość mniejszościom, ale potwierdził „najważniejsze miejsce” buddyzmu w życiu Sri Lanki, zgodnie z konstytucją. Wypowiedział się przeciwko uciążliwym warunkom nałożonym na wiele rodzin przez umowę Sri Lanki z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, ale potwierdził swoje zaangażowanie w kontynuację renegocjowanego porozumienia z MFW. Zabiegał także o wsparcie międzynarodowe, zwracając szczególną uwagę na to, aby zasygnalizować Indiom, że jego przywództwo nie będzie stanowić zagrożenia. Wiele z tego byłoby przekleństwem dla JVP ostatnich dziesięcioleci.

Jeśli Dissanayake jest niepewny, to być może dlatego, że dostrzegł niepewność swojej pozycji politycznej. Siły, które wyniosły go na prezydenta, zwykle karzą zarówno nadmiar, jak i porażkę. W 2015 r. Sri Lanka odrzuciła Mahindę Rajapaksę – brata Gotabayi i prawdopodobnie najbardziej charyzmatycznego syngaleskiego polityka od pokoleń – gdy ten ubiegał się o bezprecedensową trzecią kadencję prezydencką. W 2019 roku ten sam elektorat porzucił sojusz Maithripala Sirisena-Wickremesinghe, którego nieudolność pozwoliła na naruszenie bezpieczeństwa tak poważne jak ataki wielkanocne, i głosował na Gotabaya Rajapaksa.

Protesty, które miały miejsce w 2022 r., zapoczątkowały nowe napięcie polityczne, gdy Sri Lanka wyeliminowała trzeciego prezydenta w niecałe osiem lat. Ponieważ Wickremesinghe również został mocno pokonany w wyborach, Dissanayake jest piątą głową państwa Sri Lanki w ciągu 10 lat. Po tygodniu panuje optymizm, że może on być zmianą, której pragnęła Sri Lanka.

A jednak istnieje również poczucie, że Dissanayake to dopiero kolejny eksperyment dla mieszkańców Sri Lanki – obecnie unoszących się na szczycie fali, która narosła przez ostatnią dekadę, ale równie łatwo może zostać przez nią połknięta. Jeśli warunki gospodarcze w domach pogorszą się, czy to w wyniku niestabilności makroekonomicznej, czy w wyniku nieznośnej polityki oszczędnościowej programu MFW, Dissanayake i elektrownia jądrowa zostaną zdemaskowane.

Mieszkańcy Sri Lanki czują się bardziej upoważnieni do wzywania do zmian niż kiedykolwiek.

Zrodlo