Zawodnicy aren anime od lat znajdują się w niezręcznej stagnacji, w dużej mierze z powodu monumentalnej luki pozostawionej przez Dragon Ball Z – ostatni tytuł serii, Dragon Ball Z Budokai Tenkaichi 3, został wycofany w 2007 roku. W związku z jego nieobecnością, obiecujące serie anime, takie jak Demon Slayer, Jujutsu Kaisen i My Hero Academia, próbowały powtórzyć ich sukces, ale zabrakło jej soku, by stać się kolejną wielką franczyzą anime o bijatykach. Jednak wraz z wielkim powrotem serii poprzez Dragon Ball: Sparking Zero, istnieje realna obawa, że ulubiona przez fanów franczyza stanie się ofiarą własnego sukcesu, nie spełniając oczekiwań.
Po spędzeniu około dwóch godzin na grze, mogę powiedzieć, że Sparking Zero nie trzyma się kurczowo swoich poprzednich sukcesów. Nie tylko wykracza poza dostarczanie eksplozywnej akcji z poprzednich części serii, ale także wynosi ją na wyżyny, pozwalając fanom puścić wodze fantazji bardziej, niż jakakolwiek inna gra Dragon Ball pozwoliła im od tamtej pory.
Przesadzić
Już na starcie Sparking Zero ma jedną z najbardziej rozbudowanych list postaci DBZ w historii, z 180 postaciami dostępnymi w momencie premiery. Te postacie – w tym wyróżniające się postacie z filmu i Dragon Ball GT, takie jak Baby Vegeta i Pan – będą odblokowywane w grze poprzez wykonywanie misji i bitew lub za pośrednictwem waluty w grze, Zeni. Na pytanie, czy w niedalekiej przyszłości planowane jest dodanie do gry większej liczby postaci w podobny sposób jak w Dragon Ball FighterZ, producent Jun Furutani powiedział GamesRadar+, że Bandai Namco planuje wypuścić trzy fale postaci z Dragon Ball Super, Dragon Ball Super: Super Hero i Dragon Ball Daima po premierze.
Proszenie fana Dragon Ball Z o realizację wymarzonego scenariusza jest jak proszenie ryby o pływanie, więc pierwszą rzeczą, którą robię podczas mojej dwugodzinnej sesji gry, jest zanurzenie palca u nogi w obszarze Custom Battle gry, gdzie chcę, aby Mystic Gohan i Perfect Cell walczyli w Hyperbolic Time Chamber. Jednak mądrze skróciłem swój czas, gdy zdałem sobie sprawę, jak przerażająco głęboki jest ten system dla takich świrów Dragon Ball jak ja. Custom Battle to w zasadzie Mario Maker na sterydach dla fanów Dragon Ball Z. W nim nie tylko możesz grać jako reżyser anime, wybierając konfigurowalne tytuły odcinków, przerywniki filmowe i dialogi z 500 regulowanych rzeczowników gry, ale także możesz wybrać towarzyszącą muzykę, narratora, filtry kamery i przerywniki filmowe po walce. Co więcej, możesz udostępniać te bitwy ludziom online, aby wypróbować swój wymarzony scenariusz odcinka Dragon Ball.
Skryptowa wersja Custom Battle, Bonus Battles w grze – podobnie jak tryb fabularny Dragon Ball Z: Super Sonic Warriors – to mieszanka scenariuszy „co by było, gdyby” i rozszerzonych scenariuszy kanonicznych. Scenariusze te obejmują oryginalne bitwy, takie jak Perfect Cell łączący siły z Goku przeciwko kumplom Babidiego, Kefla i Caulifla walczący z całą listą fuzji Super Saiyan lub Future Trunks trenujący z Piccolo. Podczas gdy wersja tego systemu w każdej innej grze byłaby lekką sprawą, pułap trudności Sparking Zero jest zaskakująco wysoki, przez co bitwy te bardziej przypominają biegi po lochach niż lekką robotę.
System walki w Sparking Zero jest myląco prosty do zrozumienia, ale trudny do opanowania od samego początku, a znaczącym czynnikiem wpływającym na tę krzywą trudności jest to, jak silny jest komputer gry na przeciętnym poziomie. W przeciwieństwie do innych gier, w których możesz wymyślić exploit, taki jak spamowanie ataków wiązką, aby uzyskać tanie obrażenia od postaci CPU i zmienić losy bitwy, CPU w Sparking Zero będzie odbijać ataki wiązką i teleportować się łańcuchowo za tobą szybciej, niż mogą to zrobić nieobeznane ręce.
Postacie CPU również będą sprawdzać stary blef serii, ładując Ki z bezpiecznej odległości, aby wejść do bitwy w nowo utworzonym trybie iskrzenia, aby – pod każdym względem – wykonać „superbohatera budzącego się” i odwrócić losy nie do wygrania bitwy, kopiując taktykę w naturze. Krótko mówiąc, AI zna twoją taktykę i będzie ci odpowiadać cios za cios, dzięki czemu mecze będą fascynującą wojną na wyniszczenie. Nie wstydzę się przyznać, że przegrałem większość meczów w ciągu pierwszych 45 minut, grając w różne bitwy bonusowe – nawet tę, którą uważałem za pewnik, w której Yamcha poprosił Vegetę o pożyczenie jego Saibamen, aby odkupić się od niesławy memów anime. Na szczęście Sparking Zero jest miłosierny dla graczy zarówno niepokornych, jak i niedoświadczonych, nagradzając cię za włożony wysiłek poprzez swój nowo utworzony system biegłości.
Według Furutani, dwoma celami, jakie mieli twórcy podczas tworzenia Sparking Zero, oprócz przeniesienia gry na nowoczesne konsole, było dostarczenie szybkiej gry z satysfakcjonującą walką. W tym celu Furutani ujawnił również, że w przeciwieństwie do większości bijatyk areny – które czerpią ze skłonności tradycyjnych gier walki do tworzenia zrównoważonych postaci – Sparking Zero zamiast tego decyduje się na uczynienie poziomów mocy postaci tak dokładnymi, jak to możliwe, w odniesieniu do anime. Na jasnym końcu tej metryki, zamiana palety cyjan Goku i Vegety, stanowiących znaczną część nieuchwytnie dużej siatki postaci obejmujących mity Sparking Zero, nie tylko gra w odmienny sposób, ale także mają ataki, które skalują się, gdy ich postacie dochodzą do końca Super. Czy to oznacza, że SSJ4 Goku i Vegeta – fajniejszy projekt każdej formy Super Saiyan – mogą sobie poradzić w walce z odpowiednikami Super Saiyan Blue, wymaga zbadania.
Na przeciwległym końcu spektrum nieskalowania mocy znajduje się rzeczywistość, w której postacie takie jak Herkules nie będą w stanie zadać nikomu większych obrażeń, a co dopiero innym ludzkim postaciom takim jak Krillin. Podczas gdy każda inna gra określiłaby postacie pokroju Herkulesa jako „postacie żartobliwe”, które należy zostawić na ławce rezerwowych w wymarzonych scenariuszach, których Sparking Zero ma w nadmiarze, w rzeczywistości nadają się one do zabawy w powtarzalność gry poprzez system rankingowy umiejętności postaci, a także tryby turniejowe, którymi można się dzielić.
System rankingowy umiejętności każdej postaci wzrasta z każdym rozegranym meczem – niezależnie od tego, czy mecz kończy się zwycięstwem czy porażką. To nie tylko otwiera Sparking Zero na obóz łowców osiągnięć i perfekcjonistów, ale także zachęca graczy do testowania dziwacznych postaci spoza ich strefy komfortu. To z kolei prowadzi z powrotem do udostępnianego kreatora turniejów gry, w którym możesz rzucić wyzwanie graczom zarówno na swojej kanapie, jak i na całym świecie, aby pokonali nieprzezwyciężalne przeciwności, sprawiając, że Herkules nie tylko ukończy turniej każdy z każdym najlepszych postaci, ale także pokona Broly’ego w pojedynkę, używając kopniaka dynamitu lub wybuchowego ataku teraźniejszości.
Szansa na walkę
Niewątpliwie gwoździem do trumny każdego wojownika areny anime jest brak głębi walki i powtarzalności. Na szczęście Sparking Zero roi się od obu w swoich bitwach niestandardowych i epizodycznych. Każda bitwa bonusowa ma cele, takie jak wygranie walki gauntlet z szeregiem postaci z nieuzupełnionym paskiem zdrowia w określonym czasie. Pomyślne ukończenie celów nagradza graczy tajnymi przerywnikami filmowymi i alternatywnymi ścieżkami bitewnymi w podobny sposób, jak w Dragon Ball Z Budokai 2 Impreza Mario– przypominająca grę planszową.
Episode Battles, w których rozgrywasz historię postaci, jeszcze bardziej zwiększa powtarzalność, pozwalając graczom wybierać alternatywne ścieżki w kanonie Dragon Ball Z za pomocą opcji dialogowych i czystej umiejętności. Na przykład w bitwach epizodycznych Goku możesz odrzucić Piccolo i walczyć sam, walcząc z Raditzem. Spowoduje to, że Goku będzie walczył u boku Krillina, ale jeśli nie uda ci się pokonać Raditza w określonym czasie, następująca scenka przerywnikowa będzie luźno podążać za tym, jak sprawy potoczą się w anime – pomijając trudną jak diabli mini-grę Nelsona z poprzedników. Jednak jeśli uda ci się pokonać Raditza przed upływem czasu, możesz odblokować zupełnie nową gałąź historii, w której Goku nie tylko żyje, ale także sam szkoli Gohana, przygotowując się na inwazję Vegety i Nappy. Wymaga to umiejętności, aby dokonać takiego łamiącego kanon wyczynu, a Sparking Zero sprawi, że będziesz musiał na to zapracować, ponieważ walka, choć znana osobom, które grały w poprzednie wersje, jest zaskakująco trudna.
Jednak Sparking Zero ma też najgorszego wroga serii: kamerę. Na korzyść Sparking Zero przemawia to, że kamera stara się jak może, by wskoczyć na swoje miejsce, by upewnić się, że możesz zrozumieć akcję, w której gracze aktywnie uczestniczą, wyskakując w kierunku postaci, czy to przedzierając się przez zniszczalne budynki, czy też pędząc obok nadchodzących ataków wiązką. Niestety, ta sama szybkość prowadzi do frustrujących momentów, w których atak postaci z rozbiegu czasami przeleci bezpośrednio obok nieruchomego wroga z bliskiej odległości – bez względu na to, jak bardzo starasz się skorygować kurs w kierunku kursu kolizyjnego.
Staje się to szczególnie powszechne, gdy gracz lub wróg jest otoczony gruzami z niszczalnych szczątków lub znajduje się na przeciwległym końcu góry. Podczas gdy często napotykałem ten problem podczas ponownego oswajania się z budokaiizmami, spodobał mi się pomysł Sparking Zero z miękkim blokowaniem za pomocą drążka kciuka, aby ataki z doskoku były bardziej korzystne, ale nieokiełznanie możliwości odkrycia wroga – niestety – jest sprytnie wplecione w projekt gry. Na przykład pokonanie członka Frieza Force w Bonus Battle skoncentrowanym na Nappa wyzwala wydarzenie, w którym musisz zlokalizować następnego wroga na otwartym terenie po dźwięku jego drwin, zanim wpadnie na ciebie z podstępnym atakiem. Podczas gdy ten zgrabny chwyt emanuje charakterystycznym stylem Dragon Ball, zasada spokoju może zajść tylko tak daleko, jeśli skutkuje ona większą liczbą niecelnych ataków niż wyprowadzanych.
Pomimo zastrzeżeń do kamery, Sparking Zero jest gotowy nie tylko stać się grą Dragon Ball na miarę czasów, ale także zmianą paradygmatu tego, jak daleko ten podgatunek gier może się posunąć przeciętni zawodnicy arenowi które tracą parę w jednej sesji. Głębia Sparking Zero jest tak głęboka, jak liczni są jej Goku i Vegeta, a jedyną rzeczą, która może sprawić, że tytuł wzniesie się na jeszcze większe wyżyny, jest rozszerzenie jego gargantuicznej listy o inne postacie twórcy Akiry Toriyamy, takie jak Arale z Dr. Slump i Beelzebub z Sand Land. Ogólnie rzecz biorąc, Sparking Zero wydaje się, że wyniesie wojowników areny anime na nowe, błyskawiczne wyżyny, jednocześnie zdecydowanie umacniając swoją pozycję na szczycie totemu jako ostateczna gra wideo Dragon Ball.
Nie mamy dużo czasu na oczekiwanie na premierę Sparking Zero 11 października – zabij czas przy najlepsze gry walki możesz grać już teraz.