Klątwa Horizon najwyraźniej nie zamierza ustąpić, a premiera Horizon Zero Dawn Remastered kontynuuje tradycję kolidowania serii z premierami dużych serii.
Horizon Zero Dawn Remastered został oficjalnie zaprezentowany podczas wczorajszego PlayStation State of Play. Jego istnienie nie było wielkim zaskoczeniem – projekt wyciekł za pośrednictwem ESRB i plotkowano o nim już od 2022 roku. Zaskoczeniem był jednak 31 października – tego samego dnia co Dragon Age: The Veilguard.
Fani nie musieli długo czekać, aby zauważyć, że to po prostu kolejny wpis w tym, co szybko staje się znane jako „Horizon Curse”. Wszystkie trzy główne wydania (tj. nie spin-off VR Call of the Mountain ani Lego mash-up Horizon Adventures) zostały wydane bardzo blisko głównej gry RPG, często z serii o wiele bardziej ugruntowanej niż Aloy.
W 2017 roku oryginalny Horizon Zero Dawn ukazał się zaledwie tydzień przed The Legend of Zelda: Breath of the Wild, który zamiatał dyskusje GOTY. W 2022 roku Horizon Forbidden West podwoił stawkę, wydając tydzień przed Elden Ring, który był podobnie dominujący, jeśli chodzi o wyróżnienia na koniec roku. Teraz, gdy remaster ukazał się dokładnie tego samego dnia co Dragon Age, wydaje się, że ten schemat został w całości utrwalony – co przynajmniej wydaje się być dobrą wiadomością dla BioWare.
Nic z tego nie miało zbyt szkodliwego wpływu na Aloy – franczyza Horizon sprzedała się w ponad 32 milionach egzemplarzy, a „miliony więcej” grały w tę grę za pośrednictwem usług takich jak PlayStation Plus. Mając na koncie spin-offy, remastery i sequele, Horizon Curse raczej nie zirytuje dewelopera Guerilla, ale być może będzie szukać nieco bardziej pustego okna premiery dla swojej następnej gry.
Dyrektor studia Horizon Zero Dawn ujawnia panikę w ostatniej chwili przed oryginalną prezentacją na E3.