Płyty jazzowe

Odległość rodzi tęsknotę. Ulla i Perila tworzą razem muzykę od lat, rozdzieleni między Filadelfią a Berlinem, jak dwa księżyce krążące wokół tej samej dźwiękowej planety. Płyty jazzowe w końcu sprowadza duet do tego samego pokoju, pozwalając im rozkoszować się wzajemną obecnością i eksploracją na dwóch płytach. Nie wymaga pośpiechu i wysiłku.

Chociaż technicznie rzecz biorąc, jest to ich trzeci wspólny album, jest to pierwszy, jaki nagrali w pełnej zgodności widmowej. Zapisy jak LOG ET3RNAL I niebieski grzejnik czuli się jak przedłużenie społeczności, w których byli otoczeni – West Mineral Ltd. i jej twórca Brian Leeds, berlińska wytwórnia zajmująca się malowaniem ambientu poprzez rozpryski 3XLi oczywiście siebie nawzajem. Oceaniczna przepaść między nimi zmniejszyła się do rozmiarów sypialni Perili, zarejestrowanej osobiście i Perili mówi„jednym tchem”. Obydwaj artyści, razem i osobno, mają obsesję na punkcie przestrzeni. Nareszcie zjednoczeni, porzucają błogie piękno na rzecz dziwnych skupisk hałasu i harmonii, nałożonych w fascynująco osobliwy sposób.

Płyty jazzowe nie przypomina niczego, co zrobili wcześniej, nawet niedawno. Syntetyzuje skłonności Perili do solowej gitary lo-fi uwolnij mnie w bluesową pieśń żałobną w stylu Red Room, składającą się z „serowej pracy domowej”; błędne hymny To wiele znaczypłyta Ulli z Ultrafog, zmienia się w trzaskający, błoniasty jazz w „joshu za oknem”. Klarnet, gruchający wokal, żałosne akordy oraz dźwięki kłód i liści wirują razem, jakby niezależne od ich twórców. „glass Containers”, najdłuższy utwór na albumie, to zwieńczenie pierwszej połowy, ośnieżony szczyt wyłaniający się zza horyzontu skąpanych w deszczu drzew iglastych. Melodie nomadów raczej zanikają, niż zdecydowanie się kończą. Rozkoszując się sposobem, w jaki dźwięki się rozplatają, gracze po prostu słyszą muzykę przed sobą i reagują, odnajdując nowe możliwości konwersacyjne w czasie rzeczywistym i tworząc intymną i pełną nadziei atmosferę.

Cięższe dźwięki i upiorne odpowiedniki perkusji z wahaniem pojawiają się aż do strony C. Uspokajając się z ponurym, nawiedzonym „swöbem”, Ulla i Perila opierają się wszelkiemu pięknu, które odkryły wcześniej, trawione przez przytłaczający szum elektrostatyczny i uwięzione w czterech ścianach pokoju. Wielościeżkowy wokal unosi się niczym smugi mgły, a ostre dźwięki gitary i basu zderzają się, tworząc ścieżkę dźwiękową do nicości wypełniającej każdy centymetr. Ale nawet najostrzejsze dźwięki łagodzą lżejsze elementy: śmiech wznosi się ponad hałas „serowej pracy domowej”, przypominając o radości duetu podczas tworzenia tych dźwiękowych pejzaży.

Trudno utrzymać napięcie i rozmach przez 67 minut tak nieuporządkowanej muzyki. Różnorodność między utworami jest subtelna: klarnet podąża nieznacznie różnymi ścieżkami; rytmy nabierają kształtu dzięki zniekształconym odgłosom lub kroplom deszczu. Płyty jazzowe zaczyna się jako pusty pokój, po czym składa się w sobie raz po raz, jak nieskończone origami do projektowania wnętrz. Pomimo zakończenia pełnego anty-kulminacji, Ulla i Perila tworzą przestrzeń, która ułatwia zachwyt. Ambient ma reputację muzyki do tapet, ale Płyty jazzowe bardziej przypomina kurz na półce, deszcz na szybie i towarzystwo, które sprawia, że ​​przestrzeń jest znośna, a może nawet piękna.




Zrodlo