Pilot łodzi, na której zginęło dwóch agentów, twierdzi, że tak "wypadek" i prosić o przebaczenie

Karim El Baqqali, który po siedmiu miesiącach ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości i poddaniu się wczoraj w Hiszpanii, został dzisiaj postawiony przed sądem, przyznał, że to on pilotował łódź z narkotykami, która w lutym ubiegłego roku zabiła dwóch strażników cywilnych w porcie w Hiszpanii Barbate (Kadyks), co określił mianem „wypadku”.

W piątkowych zeznaniach przed sądem pierwszej instancji i dochodzeniem nr 1 w Barbate zatrzymany powiedział „całą prawdę”, że był to „wypadek” i poprosił o przebaczenie ofiary i ich rodziny, zgodnie z tym, co jego prawnik, który wczoraj wczesnym rankiem towarzyszył mu, gdy poddawał się Gwardii Cywilnej na plaży Hierbabuena w Barbate.

przypadkowego pilota

Karim El Baqqali poinformował – w odpowiedzi na pytania sędziego, prokuratora i jego prawnika – że zdecydował się poddać, gdy zobaczył, że zapewnione jest bezpieczeństwo jego i jego rodziny.

Przekazał, jak podały EFE źródła bliskie sprawie, wersję, w której upierał się, że w żadnym momencie nie miał zamiaru przejechać zodiaku Gwardii Cywilnej, w którym podróżowało dwóch zabitych agentów i czterech innych strażników cywilnych. .

Według źródeł powiedział, że w chwili zdarzenia przebywał na morzu od miesiąca i od kilku dni nie spał, na pokładzie łodzi z narkotykami, na której nie miał być pilotem.

Tego dnia łódź narkotykowa wypłynęła na rzekę Gwadalkiwir, aby zatankować. I tam, według jego wersji, odszedł „gumowy” pilot.

Później – powiedział – organizacja wywierała na niego naciski i groziła mu, aby przejął kontrolę nad łodzią z narkotykami i przewiózł ją do Barbate.

Powiedział, że się boi i próbował odejść, gdy tej nocy zobaczył łódź Gwardii Cywilnej, która udała się do ujścia portu, aby zidentyfikować załogi pięciu łodzi z narkotykami, które schroniły się tam przed sztormem.

Według jego wersji, gdy próbował uciekać, jego drogę przecięła łódź Gwardii Cywilnej.

chińska opowieść

Dla popularnego prokuratora Jorge Piedrafity ta wersja jest „chińską historią” i powiedział EFE, że „przeczy” temu, co widać na nagraniach wideo z miejsca zdarzenia i raportach Gwardii Cywilnej, w których potwierdza ona, że ​​łódź staranowała łódź agentów aż do sześciu razy.

Karim El Baqqali (32 l.) oświadczył, że wychodząc z portu, myślał, że zderzył się z łodzią patrolową niegroźnie i dopiero po przybyciu do Maroka dowiedział się, że zginęło dwóch agentów.

„Nie jestem mordercą” – wielokrotnie powtarzał w swoim oświadczeniu, w którym wyjaśniał, że nie zgłosił się wcześniej, ponieważ otrzymywał pogróżki ze świata narkotyków i obawiał się o swoją ciężarną żonę. Powiedział, że w tym czasie nie mógł spać z powodu tego, co się stało, i odczuwał niepokój.

Źródła zbliżone do walki z handlem narkotykami poinformowały EFE, że świat narkotykowy wywierał także presję na Karima El Baqqalego, którego tożsamość była identyfikowana od miesięcy i był poszukiwany przez śledczych, aby się poddał.

Zrobił to dopiero wtedy, gdy zobaczył, że bezpieczeństwo jego i jego rodziny jest zapewnione, jak zeznał dziś przed sądem.

W tym celu w czwartek o świcie wszedł nielegalnie na łódź – nie łódź z narkotykami – na wybrzeże Kadyksu, gdzie przybył mokry, i wraz ze swoim prawnikiem oddał się Straży Cywilnej na plaży Hierbabuena, obok portu Ciernisty.

Paqui Gomez, matka Miguela Ángela Gonzáleza, jednego z dwóch zmarłych agentów, udała się do sądu w Barbate z „mieszanymi” uczuciami: „radością, że sprawiedliwości stało się zadość” oraz że zatrzymany pójdzie do więzienia, a zdanie matki, która, jak twierdzi, może jedynie „stanąć na nogi”, aby zobaczyć, co się dzieje.

„Nie przebaczam ani nie zapominam, zabrali mi syna. Oddał życie za Hiszpanię i nie mam zamiaru milczeć” – powiedział po zapewnieniu, że nie wierzy w wersję zatrzymanego, ponieważ na nagraniu widać widzi, jak gang narkotykowy kilka razy atakuje łódź patrolową.

„Jest oczywiste, że tak nie jest. Istnieje wiele dowodów” – stwierdził po zgłoszeniu, że jego syn „minął trzy razy” i że oprócz niego i jego partnera Davida Péreza, który również zmarł z powodu uderzenia, mogli zabić pozostałych czterech strażników cywilnych, którzy byli w radiowozie.

Zrodlo