Obsada najbardziej szokującego zwrotu akcji Franka Stone’a sprawia, że ​​gra Dead by Daylight jest świetną grą, ale rozczarowującą grą Supermasive

Bezsens nadziei kontra możliwość wolności. To mniej więcej etos Dead by Daylight, asymetrycznej gry grozy Behaviour Interactive, która stawia odważnych ocalałych przeciwko krwiożerczym zabójcom. Niezależnie od tego, czy żyjesz, czy umierasz w krainie The Entity, wszyscy kończymy w tym samym miejscu: siedząc przy ognisku, czekając na kolejną próbę, podczas gdy pobliski potwór obserwuje z cienia. Iluzja zwycięstwa to przysłowiowa marchewka i kij, utrzymująca nas, graczy, w wiecznej pętli niewoli i poświęcenia dla niewidzialnego, nieprzejednanego pana – a The Casting of Frank Stone pokazuje tę prawdę aż nazbyt wyraźnie.

To jest część tego, co mnie tak rozdarło. Jako zagorzały fan obu studiów, wciąż nie wiem, czy naprawdę podobała mi się najnowsza gra Supermassive. Obsada fatalistycznego zakończenia Franka Stone’a wydaje się być przejmującym komentarzem do Dead by Daylight, który nie umknie żadnemu fanowi Behaviour, który widzi swoją ulubioną grę w zupełnie nowym świetle. Ale w tym komentarzu surowa rzeczywistość Dead by Daylight gasi pokrzepiającego ducha gry Supermassive – a to z kolei wprawia mnie w całkowite przygnębienie. Zdezorientowany? Tak, ja też.

Zrodlo