„Katastrofalna porażka”: Jak Biden ośmielił Izrael do ataku na Liban

Waszyngton, DC – Tydzień przed tym, jak rząd Izraela rozpętał serię ataków na Liban — w wyniku których w ciągu jednego dnia zginęło prawie 500 osób — Stany Zjednoczone wysłały do ​​Izraela dyplomatę z deklarowanym celem promowania deeskalacji.

Amos Hochstein, wysłannik prezydenta USA Joe Bidena, wylądował w tym regionie 16 sierpnia, aby zapobiec codziennej wymianie ognia na granicy izraelsko-libańskiej między libańską organizacją Hezbollah a siłami izraelskimi, która mogłaby przerodzić się w wojnę totalną.

Ale dzień po przybyciu Hochsteina w Libanie zdetonowano pułapki komunikacyjne związane z Hezbollahem, zabijając i raniąc tysiące osób w ataku, który powszechnie uważano za przeprowadzony przez Izrael. Potem nastąpiły kolejne ataki.

Khaled Elgindy, starszy pracownik naukowy think tanku Middle East Institute, powiedział, że moment wizyty Hochstein i późniejsze izraelskie ataki na Liban wskazują na tendencję, w której izraelscy przywódcy ignorują to, czego administracja Bidena oczekuje od swojego głównego sojusznika.

„Dokładnie to samo działo się przez ostatnie 12 miesięcy: oni [the Israelis] „Wiem, że każde ostrzeżenie administracji zostało zignorowane — wyraźnie i stanowczo, wielokrotnie — i nigdy nie poniesiono żadnych konsekwencji” — powiedział w wywiadzie dla Al Jazeery.

W piątek Izrael zbombardował budynek na południowych przedmieściach Bejrutu, zabijając starszego dowódcę Hezbollahu, a także dziesiątki innych osób, w tym kilkoro dzieci. Strzelanina na granicy izraelsko-libańskiej osiągnęła wówczas nowe szczyty.

W poniedziałek izraelskie wojsko przeprowadziło ataki w całym Libanie – zabijając co najmniej 492 osoby, w tym wiele kobiet i dzieci – w jednym z najkrwawszych dni w historii kraju.

Elgindy i inni eksperci stwierdzili, że bezwarunkowe wsparcie USA dla Izraela, w połączeniu z niepowodzeniem Waszyngtonu w zapewnieniu zawieszenia broni w Strefie Gazy, ośmieliło kraj do wypowiedzenia jawnej wojny totalnej w Libanie – i popchnęło region na skraj przepaści.

„To katastrofalna porażka polityki” – powiedział Elgindy.

„Każdy aspekt polityki administracji okazał się porażką – od humanitarnego, przez dyplomatyczny, moralny, prawny, po polityczny – pod każdym możliwym względem”.

Wojna w Gazie

Na początku izraelskiej wojny w Strefie Gazy Biden — zagorzały zwolennik Izraela — powiedział, że zapobiegnięcie wojnie regionalnej jest najwyższym priorytetem jego administracji.

Mimo ostrzeżeń, że przemoc w Strefie Gazy grozi rozlaniem się na resztę Bliskiego Wschodu, Stany Zjednoczone nadal udzielają Izraelowi niezachwianego wsparcia dyplomatycznego i militarnego.

Eksperci zauważyli, że konflikt w Libanie stanowi przedłużenie wojny w Strefie Gazy, w wyniku której do tej pory zginęło ponad 41 400 Palestyńczyków i nic nie wskazuje na to, że sytuacja miałaby się poprawić.

Hezbollah rozpoczął ataki na cele wojskowe w północnym Izraelu i sporne obszary graniczne, do których prawa rości sobie Liban, wkrótce po rozpoczęciu izraelskiej ofensywy w Strefie Gazy na początku października ubiegłego roku.

Libańska organizacja twierdzi, że jej kampania ma na celu wywarcie presji na Izrael, aby zakończył wojnę przeciwko Palestyńczykom, i twierdzi, że zawieszenie broni w Strefie Gazy jest jedynym sposobem na zakończenie działań wojennych.

Izrael odpowiedział bombardowaniem libańskich wiosek i atakami na bojowników Hezbollahu po drugiej stronie granicy. Izrael starał się oddzielić napięcia z Hezbollahem od sytuacji w Strefie Gazy.

Choć Waszyngton pomagał sponsorować rozmowy o zawieszeniu broni w Strefie Gazy, próbując zawrzeć porozumienie, które zakończyłoby wojnę i doprowadziło do uwolnienia izraelskich jeńców, wysiłki te najwyraźniej utknęły w martwym punkcie z powodu doniesień, że premier Izraela Benjamin Netanjahu zamierza przerwać rozmowy.

Biden przyznał, że Netanjahu nie robi wystarczająco dużo, aby sfinalizować porozumienie, ale jego administracja nie zrobiła wiele, aby wywrzeć presję na izraelskiego przywódcę, aby złagodził swoje stanowisko. Zamiast tego USA nadal dostarczają Izraelowi broń wartą miliardy dolarów, aby kontynuować wojnę.

James Zogby, prezes Arab American Institute, powiedział, że administracja Bidena jest „biernym pomocnikiem” Netanjahu, który chce zapobiec zawarciu porozumienia o zawieszeniu broni, aby zadowolić swoich skrajnie prawicowych partnerów koalicyjnych i zapewnić sobie polityczne przetrwanie.

„Ten [Biden] administracja wie o tym, lub powinna wiedzieć”, powiedział Zogby Al Jazeerze. „Jeśli o tym nie wiedzą, wstyd im. Jeśli o tym wiedzą i pozwolą, żeby to się stało, wstyd im podwójnie”.

Zogby dodał, że eskalacja w Libanie „może potoczyć się tylko na południe – innymi słowy, w złym kierunku”.

„A to jest w rękach administracji”.

Osamah Khalil, profesor historii na Uniwersytecie Syracuse, również poddał w wątpliwość szczerość działań dyplomatycznych administracji Demokratów, twierdząc, że mają one na celu wykorzystanie wewnętrznej polityki w okresie poprzedzającym wybory w USA.

„To wszystko były negocjacje dla samych negocjacji, szczególnie że wojna stawała się coraz bardziej niepopularna” – powiedział Khalil w wywiadzie dla Al-Dżaziry.

Eskalacja w Libanie

Oprócz bezkompromisowego poparcia dla wojny Izraela w Strefie Gazy, Biden i jego współpracownicy niemal w pełni popierają podejście Netanjahu do Libanu.

Choć starcia między izraelskim wojskiem a Hezbollahem doprowadziły do ​​przesiedlenia dziesiątek tysięcy ludzi po obu stronach tzw. Błękitnej Linii, oddzielającej Liban od Izraela, przez wiele miesięcy konflikt ograniczał się do obszaru przygranicznego.

Następnie w styczniu Izrael przeprowadził pierwszy od lat atak lotniczy na Bejrut, zabijając w stolicy Libanu Saleha al-Arouriego, działacza Hamasu.

Pomimo wezwań do deeskalacji Biały Dom wydawał się przyjmować atak z zadowoleniem, mówiąc, że Izrael ma „prawo i obowiązek” ścigać przywódców Hamasu. Dalsze ataki izraelskie spotkały się z podobną reakcją Waszyngtonu.

Administracja Bidena również milczała, gdy w zeszłym tygodniu doszło do eksplozji bezprzewodowych urządzeń komunikacyjnych w Libanie, w wyniku których zginęły dziesiątki osób, a tysiące zostały ranne, w tym dzieci, kobiety i medycy.

Stany Zjednoczone odmawiają przyznania, że ​​za atakiem stał Izrael, a Biały Dom i Departament Stanu nie potępiły eksplozji, które zdaniem ekspertów prawnych prawdopodobnie naruszały międzynarodowe prawo humanitarne.

Jedyny komentarz administracji Bidena łączący Izrael z atakiem pochodził od wysłanniczki USA ds. walki z antysemityzmem, Deborah Lipstadt, która zdawała się cieszyć z masakry spowodowanej eksplozjami.

Podczas wydarzenia w Israeli-American Council Lipstadt została zapytana, czy Izrael jest postrzegany jako słabszy po ataku Hamasu na kraj 7 października. Odpowiedziała: „Czy chcesz pager?”

„Eskalacja w celu deeskalacji”

Formalnie rząd USA nadal twierdzi, że nie chce eskalacji i pracuje nad tym, aby zapobiec szerszemu konfliktowi.

W poniedziałek, gdy Izrael rozpoczął zwiększoną kampanię bombardowań Libanu, co skłoniło Hezbollah do wystrzelenia setek rakiet w cele położone głęboko w Izraelu, Pentagon podkreślił, że nie sądzi, aby gwałtowny wzrost przemocy można było nazwać wojną regionalną.

„Nie sądzę, żebyśmy doszli do tego punktu” – powiedział reporterom rzecznik Pentagonu Pat Ryder. „Mam na myśli, że nie widać, aby wiele krajów prowadziło operacje przeciwko sobie w regionie i przedłużające się, ciągłe operacje”.

Komentarze Rydera pojawiły się zaledwie kilka dni po tym, jak amerykański serwis informacyjny Axios, cytując anonimowych urzędników amerykańskich, oświadczył, że popierają oni „deeskalację poprzez eskalację” działań Izraela w Libanie.

Według Elgindy’ego z Middle East Institute Stany Zjednoczone odmawiają wywierania presji na Izrael, aby osiągnął cele polityczne Waszyngtonu, dlatego zamiast tego próbują zmienić narrację.

Porównał odmowę Waszyngtonu uznania izraelskiego bombardowania Libanu za wojnę regionalną do twierdzeń administracji Bidena, że ​​inwazja Izraela na miasto Rafah na południu Strefy Gazy – które Biden przedstawił jako czerwoną linię – nie była poważną ofensywą.

„Waszyngton jest jedynym podmiotem, który może narzucić Izraelowi jakiekolwiek ograniczenia, a oni konsekwentnie odmawiają zrobienia tego” – powiedział Elgindy w wywiadzie dla Al Jazeery.

„Oni odmawiają zrobienia tego w kwestii humanitarnej, w kwestii zabijania cywilów, w kwestii zawieszenia broni. Więc nie zrobią tego również, aby zapobiec wojnie regionalnej. Po prostu ciągle zmieniają cele. Zdefiniują eskalację regionalną na nowo, aby oznaczała coś innego”.

Elgindy dodał, że gdyby zginęło 500 Izraelczyków — tak jak prawie 500 osób, które w ciągu jednego dnia w tym tygodniu zginęły w Libanie — taki atak zostałby uznany za niewątpliwy akt wojny.

Zogby z Arab American Institute powiedział, że różnica w odpowiedziach może wynikać z prostego faktu: USA po prostu nie postrzegają życia Arabów i Izraelczyków jako równych sobie. „Nasze życie po prostu nie ma aż tak dużego znaczenia”.

Zrodlo