Karta Narodów Zjednoczonych wymaga przepisania

W niedzielę rządy świata podjęły szereg zobowiązań w celu przekształcenia globalnego zarządzania podczas Szczytu Przyszłości Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku. Ambitnie nazwany szczyt został opisany jako „okazja, która zdarza się raz na pokolenie” w celu „wykucia nowego globalnego konsensusu co do tego, jak powinna wyglądać nasza przyszłość”.

Rzeczywiście, znajdujemy się w przełomowym momencie, w którym pilnie potrzebna jest zmiana.

Świat stoi w obliczu „chwili historycznego zagrożenia”, z coraz bardziej nieuchronnymi zagrożeniami – od wojny nuklearnej po kryzys planetarny, od trwałego ubóstwa i rosnących nierówności po nieograniczony rozwój sztucznej inteligencji – zagrażającymi samemu istnieniu ludzkości.

Są to globalne wyzwania, których nie da się rozwiązać wyłącznie na szczeblu krajowym: ludzie na całym świecie potrzebują – i zasługują – na lepiej skoordynowane działania o zasięgu globalnym.

Jednak nasze globalne instytucje zarządzające okazały się niezdolne do rozwiązania obecnych kryzysów, począwszy od wojen na Ukrainie, w Strefie Gazy i Sudanie, aż po coraz poważniejsze skutki zmiany klimatu.

A w coraz bardziej wielobiegunowym świecie wschodzące mocarstwa, które uważają obecny system – szczególnie skład Rady Bezpieczeństwa ONZ – za niesprawiedliwy i niereprezentatywny, tracą wiarę w multilateralizm i ryzykują całkowite wycofanie się z niego. To nie służy nikomu, w tym tak zwanym wielkim mocarstwom.

A jednak państwa członkowskie ONZ zawiodły – jak twierdzą niektórzy, z powodu kilku spoilery – w pełni wykorzystać szansę, jaką dał Szczyt Przyszłości.

W miesiącach poprzedzających szczyt toczyły się burzliwe negocjacje międzyrządowe, które trwały do ​​ostatniej chwili, a opinie na temat proponowanych zapisów dotyczących reformy międzynarodowej architektury finansowej, wsparcia praw człowieka i kwestii płci, dalszych działań na rzecz klimatu i rozbrojenia oraz reformy Rady Bezpieczeństwa ONZ były podzielone.

Po ponad dwóch latach przygotowań, kilku rewizjach i niezliczonych godzinach energii dyplomatycznej szczyt przyniósł porozumienie znane jako „Pakt na przyszłość”. Dokument ten podejmuje stopniowe kroki naprzód we właściwym kierunku, ale głównie na poziomie zasad i potwierdzeń zobowiązań już podjętych, a nie konkretnych działań.

Skromne postępy w porozumieniu – w tym uznanie potrzeby naprawienia historycznej niesprawiedliwości i niedoreprezentacji Afryki w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, zobowiązanie do ochrony potrzeb i interesów przyszłych pokoleń, pierwsze międzynarodowe porozumienie w sprawie zarządzania sztuczną inteligencją i wsparcie dla zwiększenia głosu krajów rozwijających się w procesie decyzyjnym Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego – są poniżej tego, za czym opowiadało się wiele organizacji społeczeństwa obywatelskiego – i niektóre rządy.

Biorąc pod uwagę skalę problemu, założenia Paktu na rzecz Przyszłości po prostu nie wystarczą.

Dlatego też proponujemy bardziej fundamentalną reformę naszego porządku międzynarodowego – taką, która sięga do podstaw, do dokumentu stanowiącego podstawę dzisiejszych stosunków międzynarodowych: Karty Narodów Zjednoczonych.

Pośród spolaryzowanych negocjacji poprzedzających Szczyt Przyszłości, szerokie zasady określone w Karcie Narodów Zjednoczonych były często jedyną rzeczą, co do której kraje mogły się zgodzić. Oczywiście, niektóre z jej kluczowych zasad wymagają jedynie wzmocnienia – a odnowienie Karty mogłoby pomóc zmodernizować ich stosowanie. Inne muszą zostać całkowicie zmienione.

Karta została przyjęta w 1945 r. przez zaledwie 51 krajów, ponieważ większość Afryki i części Azji były nadal skolonizowane. Utrwaliła władzę w rękach zwycięzców II wojny światowej i do dziś używa języka „państw wrogich” w odniesieniu do Niemiec, Japonii i innych mocarstw „Osi”. Słowa „zmiany klimatu” – a nawet „środowisko” – nie mówiąc już o „sztucznej inteligencji” nie pojawiają się w tekście.

Karta Narodów Zjednoczonych zawsze miała być żywym dokumentem. Na międzynarodowej konferencji w San Francisco, gdzie została przyjęta, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Harry Truman powiedział: „Ta karta… będzie rozszerzana i udoskonalana w miarę upływu czasu. Nikt nie twierdzi, że jest to teraz ostateczny lub doskonały instrument. Nie została wlana do żadnej ustalonej formy. Zmieniające się warunki na świecie będą wymagały dostosowań”.

Najlepszym sposobem na stawienie czoła globalnym wyzwaniom jest ustanowienie nowego globalnego kontraktu społecznego – takiego, który uzna, że ​​równowaga sił na arenie międzynarodowej zmieniła się od 1945 r., takiego, który będzie stawiać wspólną ochronę naszych globalnych dóbr wspólnych ponad suwerenność państwową i który będzie stawiać dobro ludzi na świecie i przyszłe pokolenia ponad krótkowzroczne interesy narodowe.

Nowa karta nie tylko umożliwiłaby bardziej sprawiedliwy podział władzy i poważniejsze potraktowanie takich zagrożeń, jak zmiany klimatu czy sztuczna inteligencja, ale także zwiększyłaby skuteczność ONZ poprzez wzmocnienie egzekwowania i odpowiedzialności.

W dobie powiązań między pandemiami, zmianami klimatu i cyberzagrożeniami, kiedy ludzie są coraz bardziej dotknięci decyzjami podejmowanymi poza granicami swojego kraju, nowa karta mogłaby wprowadzić zgromadzenie parlamentarne złożone z przedstawicieli wybieranych przez ludzi na całym świecie, dając im głos w sposobie zarządzania sprawami światowymi i zapoczątkowując zupełnie nową erę inkluzywności i reprezentacji.

Szczegółowa propozycja dotycząca tego, jak mogłaby wyglądać nowa karta, została przedstawiona w ten raport przez Global Governance Forum. Aby było jasne, wiele przydatnych usprawnień w zakresie globalnego zarządzania nie wymaga reformy karty i naszym zdaniem należy je jednocześnie realizować, podczas gdy pracujemy nad bardziej kompleksową, długoterminową zmianą.

Biorąc pod uwagę, jak trudne były negocjacje w ramach Szczytu Przyszłości dotyczące znacznie skromniejszych reform, niektórzy pytają: Czy cokolwiek z tego jest w ogóle realistyczne?

Pod względem proceduralnym nasza propozycja reformy Karty Narodów Zjednoczonych opiera się na jej własnych postanowieniach: artykuł 109 przewiduje zwołanie konferencji generalnej w celu dokonania przeglądu karty, jeśli zostanie ona poparta przez dwie trzecie głosów Zgromadzenia Ogólnego ONZ i dziewięciu członków Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Ten konkretny przepis został włączony do Karty jako ustępstwo na rzecz wielu krajów sprzeciwiających się idei, aby stali członkowie Rady Bezpieczeństwa mieli prawo weta. Zamiarem było przeglądanie i rewizja tego porozumienia w czasie. Tak więc reforma Karty NZ była częścią pierwotnego planu.

W zeszłym roku wysoko postawiona rada doradcza powołana przez sekretarza generalnego ONZ w celu przedstawienia rekomendacji dotyczących zwiększenia skuteczności multilateralizmu, której współprzewodniczącymi byli były premier Szwecji Stefan Löfven i była prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf, uwzględniła w swoich rekomendacjach uruchomienie Artykułu 109 w celu reformy Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Istnieją bardzo uzasadnione obawy dotyczące ponownego otwarcia karty.

Niektórzy obawiają się, że w dzisiejszym spolaryzowanym klimacie, w którym wiele wcześniej akceptowanych pojęć, takich jak prawa człowieka, staje się przedmiotem kontrowersji, może dojść do czegoś gorszego.

Ale żadne reformy karty nie mogą zostać przyjęte, jeśli nie uzyskają poparcia większości rządów, jak również pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa. Dopóki nie będzie takiego porozumienia, obecna karta pozostanie, więc istnieje mechanizm zabezpieczający przed regresją.

Poza tym, nawet jeśli proces ten wiąże się z ryzykiem, to obecna sytuacja na świecie niesie ze sobą jeszcze większe ryzyko.

Trudno zaprzeczyć, że obecny nastrój polityczny sprzyja współpracy. Ale to właśnie w czasach kryzysów przełomy mają tendencję do występowania. Liga Narodów i ONZ narodziły się z wojen światowych. Czy musimy czekać na III wojnę światową, zanim wymyślimy lepszy system?

Nasze obecne globalne zarządzanie nie jest do utrzymania. Wiemy, że będzie musiało się zmienić. Dlatego apelujemy do członków ONZ, aby zaczęli już teraz przygotowywać grunt pod tę zmianę, ponieważ proces reformy Karty Narodów Zjednoczonych zajmie lata.

Szczyt Przyszłości nie przyniósł radykalnych zmian, jakich świat potrzebuje, aby sprostać celom ONZ, które zakładają utrzymanie pokoju i bezpieczeństwa oraz osiągnięcie międzynarodowej współpracy w rozwiązywaniu wspólnych problemów.

Punkt zwrotny dla tej radykalnej zmiany w końcu nadejdzie. A kiedy to nastąpi, powinniśmy być gotowi.

Tim Murithi, szef programu budowania pokoju w Instytucie Sprawiedliwości i Pojednania; Augusto Lopez-Claros, dyrektor wykonawczy Global Governance Forum; i Fergus Watt, koordynator Koalicji ONZ, której potrzebujemy, jest również współautorem tego artykułu.

Poglądy wyrażone w niniejszym artykule są poglądami autorów i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcyjne stacji Al Jazeera.

Zrodlo