Justin Verlander osiąga dobry start: czy będzie to jego ostatni występ w Houston?

CLEVELAND — Justin Verlander, po raz pierwszy od siedmiu sezonów, w koszulce mokrej od mżawki i w wysokich skarpetkach był gotowy. Jedno uderzenie oddzielało go od dobrego startu – standardowa procedura operacyjna w jego przeszłości, ale obecnie tak trudna do napisania.

Verlander nie rzucił narzutu w szóstej rundzie od 29 maja. Tydzień później kontuzja szyi wykoleiła jego sezon i zmieniła strukturę sztabu miotacza, który i tak był głodny głębi. Trójka młodych ramion wzniosła się, by mu pomóc. Podobnie najemnik z Houston Astros przekształcił się w tytana.

Miejsce Verlandera wśród nich jest niepewne. W swojej 19-letniej karierze zmagał się z kilkoma kontuzjami, ale znalezienie formy po tej kontuzji było trudniejsze niż jakiekolwiek inne. Kurczący się kalendarz pogłębił jego niedolę i zmusi franczyzę do podjęcia trudnych decyzji.

Trzy dni przed pierwszym Verlander odetchnął głęboko. Szybka piłka z czterema szwami, którą wypuścił, przeleciała przez strefę uderzenia Bo Naylora i wyprzedziła tak wiele razy, zanim się pokazała. Naylor pomachał mu dziko, kończąc ostatni początek sezonu zasadniczego Verlandera i być może jego karierę w Astros.

Jeśli w ten sposób kończy się pewna era, czy jest lepszy sposób niż ostatnia, podniesiona szybka piłka dla drużyny, która jako pierwsza zachęciła go do jej rzucenia?

„Nigdy nie wiesz, co się wydarzy. Osobiście mam trochę pracy poza sezonem, a to stanie się po tym, co wydarzy się w play-offach” – powiedział Verlander. „W pewnym sensie na tym się skupiam. Jeśli tu wrócę, świetnie. Kocham Houstona. Kocham ludzi, kocham moich kolegów z drużyny. Miałem niesamowity bieg. Jeśli nie, podnieś głowę i podziękuj za niesamowitą podróż.

Verlander rozrzucił siedem trafień w sześciu rundach piłki składającej się z trzech rund podczas wygranego 4:3 meczu z Cleveland Guardians. Później koledzy z drużyny podarowali mu dwa pasy zapaśnicze, biały, który miał rozpoznać go jako miotacza meczu, i niebieski, który wieńczył najlepszego gracza klubu.

Verlander nosił biały pas w talii podczas przeprowadzania beztroskiego wywiadu po meczu. Opowiadał historie o przesądnym podnoszeniu i opuszczaniu spodni w odpowiedzi na pewne zmagania w sezonie. Po raz pierwszy zrobił to podczas meczu z Texas Rangers z okazji Dnia Matki w 2016 roku. W kolejnych 193 rundach uzyskał ERA na poziomie 2,42, ale jak przypomniał w sobotę małej grupie reporterów, nadal nie pojawił się w dwóch spotkaniach American League Cy Young Award karty do głosowania.

Ulga wydawała się namacalna, mimo że nadal było tak wiele niepokoju. Istnieją pewne permutacje, w których Astros mogliby umieścić go w składzie Wild Card Series, ale wystawienie go w ogóle w tej serii wydaje się – w najlepszym razie – perspektywą długoterminową.

Fakt, że Verlander w ogóle rozpoczął się w sobotę, sygnalizował sposób myślenia organizacji. Jego planowana zmiana w rotacji powinna nastąpić w piątek, ale drużyna Astros zdecydowała się wystawić na boisko Ronela Blanco, który, ich zdaniem, będzie mógł odegrać rolę środkowego rezerwowego podczas serii Wild Card. Blanco może pochwalić się ERA na poziomie 2,80 w swoim pierwszym sezonie jako pełnoetatowy starter.

W sobotę Verlander obniżył swój wynik do 5,48. W ostatnich dziewięciu startach jego wynik to 8,10. Verlander nie będzie mógł odpocząć aż do czwartku, kiedy zostanie rozegrany trzeci mecz serii Wild Card. Wręczenie przyszłemu zawodnikowi Hall of Fame piłki baseballowej w meczu eliminacyjnym to marzenie każdej franczyzy. Zamiast tego ma dwie znacznie lepsze opcje: Hunter Brown lub Yusei Kikuchi.

Verlander w swojej 19-letniej karierze w głównej lidze zaliczył jeden występ z ulgą. Proszenie go, aby zrobił to na największej scenie sportu, wydaje się niedorzeczne.

„Myślę, że JV jest całkiem mądry i w pewnym sensie rozumie sytuację, w której się znajduje” – powiedział menadżer Joe Espada przed meczem. „Nie prowadziliśmy żadnych rozmów na temat wykorzystywania JV w inny sposób niż zwykle. Przez całą swoją karierę był starterem i to naprawdę dobrym.”

Sobota pokazała to w zrywach. Espada powiedział, że widział miotacza, który miał „jakąś intencję pokazania, że ​​nadal potrafi rzucić piłkę”. Verlanderowi się to udało, choć jego linia nie ukazuje dominacji, do której przywykliśmy.

„Wiem, że nie byłem tak dobry, jak powinienem” – powiedział Verlander. „Wiem też, że było w tym trochę pecha, ale nie pozwolę, żeby to było kulą i powiedziałem: „Och, to tylko tyle”. To nie jest. Nie byłem tak bystry, jak powinienem. Czuję, że zmierzam we właściwym kierunku.”

Verlander wycofał dziewięciu z ostatnich 11 Strażników, których spotkał. 36 szybkich piłek z czterema szwami, które rzucił, stanowiło 38 procent jego arsenału w sezonie. Verlander wykorzystał tę zmianę częściej niż którykolwiek ze swoich poprzednich 16 startów i rzucił suwak bardziej w tylną nogę, co stanowi potwierdzenie, że być może będzie musiał się dostosować w nadziei, że uda mu się okiełznać konsystencję, która mu umykała.

„Kiedy wracasz, mówisz: OK, chcesz dać sobie szansę na powrót do bycia miotaczem, którym zwykle jesteś. „Nie udało mi się jeszcze tego znaleźć” – powiedział Verlander.

„Przychodzę dziś wieczorem i myślę sobie: «W porządku, to jest zespół, w którym mogę dokonać kilku zmian, zacząć wprowadzać pewne rzeczy tylnymi drzwiami i zająć się innymi rzeczami». Co do cholery? Dlaczego nie? Wydaje mi się, że też całkiem nieźle rzucałem tymi rzutami.

Mimo to w sobotę nadal utrzymywały się pewne problemy, które nękały Verlandera przez ostatnie dwa miesiące. Cleveland wykonał przeciwko niemu 57 zamachów i sapnął 10 razy. Guardians zepsuli 27 faulów na narzutach, przedłużyli występy na boisku i popchnęli licznik narzutów Verlandera do niezrównoważonego poziomu. Potrzebował 62 narzutów, aby zdobyć pierwsze dziewięć outów, ale potrzebował tylko 33, aby pokonać ostatnie dziewięć.

„Reakcje napastników to coś, na co zwracam dużą uwagę i chociaż dzisiaj było więcej trafień, niż bym chciał, reakcje nie były świetne” – powiedział Verlander.

Oglądanie ich w składzie zbliżającym się do play-offów to krok naprzód, ale może nie wystarczyć, aby znacząco wpłynąć na proces decyzyjny Houston. Przy dwóch różnych okazjach Verlander grzecznie odmówił spekulacji na temat swojego statusu w play-offach, odkładając jednocześnie decyzję Espady. Szczere komentarze po jego ostatnim starcie przeciwko Los Angeles Angels brzmiały jak głos człowieka, który pogodził się ze wszystkim, co go czeka.

„Szczerze mówiąc, żałuję, że to nie koniec sezonu” – powiedział Verlander. „Po raz kolejny nie wiem, co wydarzy się w fazie play-off. Ale z kimś takim jak ja, który pracuje tak ciężko, jak tylko może, aby to rozwiązać, zazwyczaj jest coś, co mogę wykorzystać, ale ta kontuzja była trochę inna.

„Nie było nic, co mogłoby sprawić, że kliknie. Wszystko zmierza we właściwym kierunku i miło byłoby na tym oprzeć.”

(Zdjęcie: Nick Cammett / Getty Images)



Zrodlo