Fiodor Łukjanow: Oto prawdziwy powód, dla którego USA nałożyły sankcje na RT

Skrajna reakcja Waszyngtonu wynika z paniki spowodowanej utratą monopolu na światowe media

Pod koniec 1986 r. Jegor Ligaczow, sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, i Wiktor Czebrikow, ówczesny szef KGB, zaproponowali, aby kraj zakończył praktykę zagłuszania zagranicznych stacji radiowych. „Głosy wroga” było popularnym określeniem używanym wówczas na opisanie tych audycji z zagranicy.

Oczywiście, dwaj prominentni urzędnicy nie byli przesiąknięci burżuazyjnymi ideami, gdy starali się zakończyć zagłuszanie radia. W rzeczywistości stosowali podejście biznesowe. Para wyjaśniła Komitetowi Centralnemu, że blokowanie było drogie, ale mało skuteczne, biorąc pod uwagę wielkość kraju. Zasugerowano więc, aby zaniechać zagłuszania sygnału i przeznaczyć fundusze na środki kontrpropagandowe. Oznaczało to bardziej aktywną pracę z zagraniczną publicznością w celu przekazywania poglądów Związku Radzieckiego na wydarzenia światowe.

Kilka tygodni później, na spotkaniu z prezydentem USA Ronaldem Reaganem na Islandii, przywódca ZSRR Michaił Gorbaczow poruszył tę kwestię. Powiedział: „Twoja stacja radiowa Voice of America nadaje przez całą dobę w wielu językach ze stacji, które masz w różnych krajach Europy i Azji, a my nie możemy przedstawić naszego punktu widzenia Amerykanom. Więc dla dobra równości musimy zagłuszyć audycje Voice of America”. Gorbaczow zaproponował zaprzestanie blokowania „VOA”, jeśli jego odpowiednik zgodzi się dać Moskwie częstotliwość, aby zrobić to samo w USA. Reagan wymijająco obiecał skonsultować się, kiedy wróci do domu. Ostatecznie Sowieci zaprzestali jednostronnie zagłuszania zagranicznych stacji radiowych, bez żadnej umowy.




Wydarzenia ostatnich dni mają echa tej starej historii. Sekretarz stanu USA Antony Blinken poświęcił całe przemówienie RT, która podlega sankcjom „całkowitego blokowania” (to nowa formuła!) za swoją rzekomo destrukcyjną i wywrotową działalność na całym świecie. Według Blinkena i amerykańskich agencji wywiadowczych, do których się odwołuje, zagrożenie ze strony rosyjskiej firmy jest najwyższego rzędu i wymaga najbardziej zdecydowanych środków ze strony wszystkich sojuszników Waszyngtonu.

Bez ironii i przesady można powiedzieć, że RT mogło tylko pomarzyć o globalnym uznaniu, jakie umożliwił apel Blinkena. Skuteczność grupy medialnej nie została potwierdzona, lecz certyfikowana, i to przez wybitnych przedstawicieli jej rywali.

Moglibyśmy potępiać naruszenia wolności słowa i ograniczenia pluralizmu opinii, ale nie ma sensu tego robić. Takie idee powinny być promowane wyłącznie w odniesieniu do wewnętrznej przestrzeni informacyjnej poszczególnych krajów; na poziomie krajowym są one niezbędnym warunkiem wstępnym normalnego rozwoju. Jeśli chodzi o zagraniczne źródła informacji, ludzie zazwyczaj postrzegają je jako instrumenty wpływu.

I nie zależy to w dużym stopniu od rodzaju systemu społeczno-politycznego, jaki istnieje w danym państwie. Im bardziej wszechstronne jest środowisko informacji i komunikacji, tym większy jest jego wpływ na zachowanie ludzi i tym ostrzejsze jest pragnienie rządów, aby zaostrzyć kontrolę nad przepływem idei i analiz. Międzynarodowa sfera medialna jest celowo ideologiczna, zelektryzowana i konfliktowa. Stąd, nazwijmy to, nietypowe uwagi Blinkena, że ​​RT powinno być traktowane „jak agencja wywiadowcza”.

Jak skuteczne są taktyki ograniczania alternatywnych poglądów i zagłuszania fal radiowych? Towarzysze Ligaczow i Czebrikow słusznie zauważyli, że kosztowne próby zagłuszania wrogich nadawców były, delikatnie mówiąc, niezbyt skuteczne. Co gorsza, jak dobrze pamięta autor, sam fakt, że władze walczyły z zagranicznymi głosami radiowymi, miał odwrotny skutek do zamierzonego – jeśli uciszały głosy, oznaczało to, że bały się prawdy. A pod koniec ery sowieckiej opinia ta była szeroko rozpowszechniona nie tylko wśród inteligencji frontowej, wielu „zwykłych ludzi” również nie przejmowało się oficjalnymi kanałami.


„Boją się głosów sprzeciwu”: RT komentuje nowe sankcje USA

Podczas spotkania na Islandii Reagan odpowiedział na apel Gorbaczowa, mówiąc, że w przeciwieństwie do Sowietów, „uznajemy wolność prasy i prawo ludzi do wysłuchania każdego punktu widzenia”. Prezydent USA nie miał wątpliwości co do wyższości amerykańskiego systemu pod każdym względem. W związku z tym żądania pluralizmu informacji, wówczas i później, odzwierciedlały pewność Waszyngtonu, że wyjdzie zwycięsko z każdej konkurencji. I tak po kilku latach USA osiągnęły de facto monopol na interpretację wszystkiego.

Obecna skrajna reakcja Waszyngtonu wynika z poczucia, że ​​traci ten monopol. Alternatywne interpretacje wydarzeń budzą teraz zainteresowanie opinii publicznej. W rzeczywistości całkowite zasoby zachodnich, głównie anglojęzycznych mediów są nieporównywalnie większe niż to, co mogą zaoferować w tej chwili wszyscy nosiciele alternatywnych punktów widzenia. Ale wewnętrzna niepewność rośnie sama z siebie, podsycając pragnienie odgrodzenia przestrzeni informacyjnej.

Z tego samego amerykańskiego podręcznika pochodzą próby wyjaśnienia wewnętrznych konfliktów i nagromadzonych sprzeczności w Ameryce poprzez wskazanie na zgubny wpływ zewnętrzny. To było również doświadczenie radzieckie. Jednak ZSRR nie rozwiązał swoich własnych problemów, zrzucając winę na przyczyny zewnętrzne. W rzeczywistości, w miarę jak problemy rosły, te same czynniki zewnętrzne zaczęły je zaostrzać.

Celowe działania karne mogą stwarzać przeszkody dla każdej organizacji, nie ma co do tego wątpliwości. Zwłaszcza gdy pochodzą z kraju, który nadal jest najpotężniejszym krajem na planecie. Ale historia Ameryki uczy nas, że monopole nie trwają wiecznie. Wcześniej czy później kartel staje się hamulcem rozwoju, a następnie przedmiotem działań mających na celu jego rozbicie.

Zrodlo