Real Sociedad nie miał litości w meczu z Valencią (3:0) i wreszcie po długim czasie mieli na własnym boisku ucztę bramek kosztem drużyny Rubéna Baraji, którą w końcówce zakończyli dubletem Islandczyka Orriego Oskarssona.
Mecz nie mógł rozpocząć się lepiej dla drużyny Txuri Urdin, gdyż wczesna bramka (w 8. minucie) padła po doskonale wykonanym kontrataku. Ander Barrenetxea umożliwił Sergio Gómezowi wejście do obszaru Walencji, aby mógł asystować Takefusa Kubo który dokończył z przyjemnością.
Przy tylnym wietrze Real Sociedad, potrzebujący zwycięstwa przed swoimi kibicami, dobrze się bawił na boisku, mając kontrolę nad posiadaniem piłki, która zapewniła im stabilność w obronie wyniku na swoją korzyść, a tempo gry znacznie spadło. Co więcej, kolejna szansa na zagrożenie dla bramki pojawiła się w połowie pierwszej połowy, kiedy z rzutu rożnego dośrodkował imponujący Cristian Mosquera, choć Álex Remiro bez większych trudności bez problemu obronił piłkę.
Chwila relaksu, która była ostrzeżeniem dla miejscowych, którzy po dobrym dośrodkowaniu Barrenetxei starali się zwiększyć prowadzenie, choć minęła bramka broniona przez Gruzina Giorgi Mamardashvili.
Co więcej, realistyczna drużyna wróciła do walki, tym razem po bezpośrednim rzucie wolnym wykonanym przez Sergio Gómeza, który akrobatycznym strzałem Marokańczyk Nayef Aguerd posłał w poprzeczkę. Po powrocie po przerwie Valencia wyglądała bardziej przenikliwie, przynajmniej przez pierwsze 15 minut drugiej połowy. Gdy tylko gra została wznowiona, Pepelu strzelił zza pola karnego, ale Remiro dobrze odbił rzut rożny. Kubo chciał odpowiedzieć, choć japoński strzał został dobrze zneutralizowany przez obronę Che.
Zespół gości wrócił do walki w poszukiwaniu wyrównania, a niedawno wprowadzony na boisko Dani Gómez strzelił głową po rzucie rożnym obok bramki.
W 75. minucie Real mógł niemal przypieczętować mecz, jednak szczęście uśmiechnęło się do gości, a pierwszy strzał w małe pole karne Mamardashvili dobrze obronił, a następnie odbicie nad bramką posłał Beñat Turrientes.
A że w piłce nożnej nie trzeba wybaczać, podopieczni Imanola Alguacila, wiedząc to z własnego doświadczenia, dokończyli mecz. Sergio Gómez, zawodnik meczu, po świetnej kontroli zapewnił całkowitą przewagę Braisowi Méndezowi, który pod koniec bramki asystował Orriemu Óskarssonowi, dzięki czemu ten mógł do woli wykończyć swoją pierwszą bramkę txuri urdin.
Tak naprawdę Óskarsson lubił strzelać gola na własnym boisku, gdyż zanim Javier Alberola Rojas ogłosił koniec meczu, skopiował poprzednią bramkę, choć z innym asystentem, Sergio Gómezem.
– Karta techniczna:
3 – Towarzystwo Królewskie: Remiro; Aramburu (Aritz, m.85), Zubeldia, Aguerd, Javi López; Zubimendi, Sucic (Brais Méndez, m.75), Sergio Gómez; Kubo (Magunazelaia, m. 85), Oyarzabal (Óskarsson, m. 60) i Barrenetxea (Turrientes, m. 60).
0 – Walencja: Mamardazwili; Foulquier, Mosquera, Tárrega, Jesus Vázquez (Correia, m.37); Guillamón (Almeida, m.78), Pepelu (Barrenechea, m.78), Guerra (Dani Gómez, m.62); Diego López (Canós, m.62), Duro i Rioja.
Bramki: 1-0, m.8: Kubo; 2-0, m.80: Óskarsson; 3-0, m.92: Óskarsson.
Sędzia: Javier Alberola Rojas (Komisja Kastylijsko-Manchego). Bez nagan.
Incydenty: Mecz ósmego dnia rozgrywek LaLiga EA Sports rozegrany w Reale Arena na oczach 32 332 widzów. Przed meczem uczczono minutą ciszy pamięć partnera Txuri Urdina, który zmarł na obrzeżach stadionu przed meczem z Realem Madryt.