Czy mania ofert transferowych nadchodzi do NHL? GM-owie i agenci na temat tego, czy Blues-Oilers mogą być początkiem

Tajemnica arkusza ofert w historii NHL bierze się w dużej mierze z faktu, że są one rzadkie i, cóż, rzadko działają.

Cholera, cały dokument został wydany na początku tego roku i odnosił się do oferty, jaką Joe Sakic otrzymał od New York Rangers w 1997 roku. Colorado Avalanche przyjęło ofertę, choć nie obyło się bez poważnych dramatów.

Siedem dni poprzedzających tę decyzję z pewnością było ciekawym doświadczeniem do uwiecznienia, ale jeszcze ciekawiej jest zagłębić się w nie z perspektywy czasu, tak jak robi to sam film.

I mam na myśli, że czysty teatr to to, co dostaliśmy między Brianem Burke i Kevinem Lowe z ofertą Dustina Pennera. Miałem o wiele za dużo zabawy, pisząc o tym, kiedy to się działo.

Nawet starcie Karoliny z Montrealem było zabawne.

Ale jak napisałem kilka tygodni temu po rozmowie z dyrektorem generalnym St. Louis Blues Dougiem Armstrongiem i jego odpowiednikiem z Edmonton Oilers, Stanem Bowmanem, tegoroczny sukces Blues w postaci podwójnej oferty transferowej był raczej transakcją biznesową, pozbawioną typowych dla tego procesu urazy i goryczy.

Oczywiście Oilersom się to nie spodobało, ale nie obiecują zemsty ani nie pienią się z gniewu. Nie wywołało to też większej krytyki ze strony innych klubów, które zwykle nie zwracają uwagi na większość ofert.

Nie wiem, czy to dlatego, że arkusze ofert pochodziły od Armstronga, jednego z najbardziej zwycięskich GM w historii NHL, który cieszy się ogromnym szacunkiem wśród swoich rówieśników. Ale tak czy inaczej, nasuwa się pytanie: czy otworzy to drzwi do wzrostu arkuszy ofert w przyszłości?

„Czy będzie się to zdarzać częściej?” – powiedział Chris MacFarland, dyrektor generalny Colorado Avalanche Lekkoatletyczny„Trudno powiedzieć, ale myślę, że analiza, którą wykonują wszystkie kluby, z pewnością będzie świeża w pamięci każdego.

„Co roku zespoły odrabiają pracę domową na podstawie tego typu scenariuszy, analizują sytuację każdego i oceniają ją z wielu różnych punktów widzenia, w tym zawodnika i jego formę, wygląd własnego składu i inne zmienne, a następnie podejmują decyzję, czy próbować wypracować porozumienie, czy samemu złożyć wniosek, ponieważ wszystkie kluby wiedzą, że jest to droga w CBA, a zespoły muszą podejmować niezależne decyzje z różnych punktów widzenia”.

Powiedział dyrektor generalny New Jersey Devils Tom Fitzgerald: „To część CBA! To narzędzie do poprawy swojego zespołu! Wzrost? Nie jestem pewien. Każda sytuacja jest inna. W zależności od kalibru zawodnika, zespoły mogą mieć zastępcę w firmie i woleć nie dopasowywać i otrzymywać futures. Wraz ze wzrostem limitu zespoły powinny być w stanie dopasowywać — jeśli chcą. Powtarzam, to narzędzie w CBA”.

Po drugiej stronie przejścia nie dziwi fakt, że agenci graczy mają własne zdanie. Skontaktowałem się z dwoma najbardziej doświadczonymi agentami w branży, aby zapytać, czy uważają, że podwójne oferty Armstronga mogą doprowadzić do większej liczby ofert w lidze.

„Podwójna oferta była ciekawym scenariuszem, ale nie całkowicie szokującym” J.P. Barry powiedział. „W miarę upływu tego okresu CBA, kwoty wynagrodzeń dla arkuszy wzrosły do ​​punktu, w którym odpowiednia rekompensata za wybór w drafcie stała się całkiem rozsądna. Przy tak wielu drużynach na poziomie lub powyżej pułapu korzystających z (rezerwy na kontuzje długoterminowe), spodziewam się kolejnego w przyszłym lecie, jeśli drużyna będzie podobnie narażona”.

Allan Walsh posunął się jeszcze dalej.

„Zawsze uważałem, że arkusze ofert są skutecznym narzędziem dla drużyn NHL do pozyskiwania dobrych graczy” – powiedział. „Szczególnie w przedziale od 1,5 do 4,5 miliona dolarów, próg rekompensaty za wybór w trzeciej rundzie, a następnie w drugiej rundzie, może prowadzić do przekonania, że ​​arkusze ofert powinny być bardziej powszechne. NHL to liga naśladowcza, a fakt, że powszechnie szanowany, wieloletni dyrektor generalny, taki jak Doug Armstrong, pomyślnie podpisał kontrakty z dwoma graczami, aby otrzymać arkusze ofert, będzie miał wpływ na system. Powiedziano mi, że niektórzy właściciele zadawali swoim menedżerom bardzo trudne pytania, dlaczego nie zasugerowali arkuszy ofert dostępnych graczy.

„Nie mylcie się, drzwi stodoły zostały otwarte. Świat się nie skończył, a strategia Blues Offer Sheet pozwoliła klubowi na pomyślne podpisanie kontraktu z dwoma młodymi graczami, którzy wypełnili krytyczną potrzebę. W systemie hard cap, w którym ponad 10 drużyn jest na lub powyżej górnego limitu, spodziewam się, że więcej drużyn będzie celować w konkretnych graczy, korzystając z arkuszy ofert. Nie wiem, czy arkusze ofert staną się powszechne czy rutynowe, ale na pewno będziemy ich widzieć więcej w przyszłości”.

Łatwiej jest zapewne argumentować agentowi niż menedżerowi generalnemu, który znalazł się na celowniku, gdy to robi, albo przynajmniej robi to wtedy, gdy wydaje mu się to stratą czasu.

„Nie sądzę, żeby miało to ogólnie ogromny wpływ na liczbę, którą zobaczymy w przyszłości” — powiedział Bill Guerin, dyrektor generalny Minnesota Wild. „Zespoły muszą robić to, co uważają za słuszne. Jeśli to arkusz ofert, niech tak będzie. Próbujesz ulepszyć swój zespół, a nie pogorszyć innego”.

Powiedział Ron Francis, dyrektor generalny Seattle Kraken:

„Są w CBA i są tam już od jakiegoś czasu, więc nie sądzę, żeby to, co wydarzyło się tego lata, koniecznie doprowadziło do czegoś więcej”.

Ostatnie słowo należy do dwukrotnego, panującego Dyrektora Generalnego Roku NHL, Jima Nilla z Dallas Stars.

„Wszyscy wiemy, że to część biznesu i to od nas jako menedżerów zależy, jak sobie z tym poradzimy” – powiedział Nill Lekkoatletyczny. „Nie widać tego zbyt często, ponieważ jest to trudne do zrobienia. Wiele rzeczy musi się zgrać. Musisz mieć miejsce w limicie, aby robić to, co chcesz. Musisz mieć dostępne wybory. Nawet Army musiało wrócić i trochę poprowadzić tam stickhandling (transakcja z Pittsburgh, aby uzyskać niezbędną rekompensatę za wybór w drafcie).

„Gracze muszą się zgodzić. Może masz drużynę, która chce to zrobić, ale gracz nie chce tam iść. Więc wiele rzeczy musi się zgrać. Nie sądzę, żebyśmy to często widzieli, ale… trudno to przewidzieć”.

Oto, co jestem gotów powiedzieć: wierzę, że kiedy dyrektor generalny z doświadczeniem i reputacją Armstronga robi to, co zrobił, i udaje mu się to bez wielkich widowisk i wojny na słowa, to przynajmniej otwiera drzwi do normalizacji tego, co zawsze było tabu.

Powodem, dla którego nie sądzę, że zobaczymy mnóstwo ofert, jest fakt, że pułap wynagrodzeń będzie rósł, co powinno pozwolić zespołom z limitem wynagrodzeń trochę odetchnąć i nie znaleźć się w tak dużym niebezpieczeństwie, jak Oilers tego lata.

Więc sądzę, że mój argument jest taki (możecie się ze mną zgodzić lub nie), że Armstrong miał wpływ na mentalność otaczającą proces składania ofert, ale niekoniecznie tworzy to wiele dodatkowych scenariuszy, które miałyby sens, biorąc pod uwagę dokładne warunki niezbędne do ich realizacji.

Chociaż bądźmy szczerzy, wszyscy chcemy więcej arkuszy ofert!

Zrodlo