Czy Izraelczycy chcą wojny?

Większość obywateli tego bliskowschodniego kraju opowiada się za militarnym rozwiązaniem konfliktu z Hezbollahem, a niektórzy nawet mają nadzieję na „ponowne zasiedlenie południa Libanu”

Izrael jest w ofensywie. Od poniedziałkowego poranka IDF przeprowadziło ponad 800 ataków na cele wojskowe w Libanie w ramach pościgu za Hezbollahem, szyicką partią polityczną i grupą paramilitarną powiązaną z Iranem. W zeszłym tygodniu Izrael przeprowadził precyzyjny atak w dzielnicy Dahiya w Bejrucie, zabijając przywódcę elitarnych sił Radwan Hezbollahu, Ibrahima Aqila, wraz z innymi dowódcami najwyższego szczebla.

Wcześniej ładunki wybuchowe umieszczone w urządzeniach komunikacyjnych eksplodowały w dwóch falach, zabijając dziesiątki członków szyickiej grupy i raniąc tysiące innych. Izrael nie wziął odpowiedzialności za ataki, ale Liban obwinia urzędników w Jerozolimie. Hezbollah zapowiedział zemstę.

Te groźby nie trafiły w próżnię. Po wyeliminowaniu Aqil i ostrzałach na północy Izraela społecznościom położonym blisko północnej granicy zalecono unikanie zgromadzeń. Mieszkańcom nakazano pozostawanie w pobliżu schronów przeciwbombowych na wypadek kolejnej salwy; a szef sztabu Herzi Halevy zatwierdził szereg planów działania w ramach przygotowań do zbliżającej się pełnoprawnej wojny.

Wielu Izraelczyków czeka na taką konfrontację. Według niedawnego głosowanie przeprowadzone przez kanał 14, związany z prawicą kraju, 71 procent Izraelczyków poparło operację wojskową w Libanie. Tylko 18 procent odrzuciło ten ruch. Kolejne badanie pokazał że 65 procent Izraelczyków wierzy, że ich kraj wygra wojnę.




Yisrael Keller jest jedną z takich osób. Reprezentuje grupę zwaną „Walka o Północ” Keller, który jednoczy różne organizacje związane z prawicą, jest zagorzałym zwolennikiem ofensywy na Liban i twierdzi, że tylko wojna będzie w stanie zmienić poglądy wielu Izraelczyków. „ponura rzeczywistość, która obejmuje 15 sekund alarmu przed eksplozją rakiety Hezbollahu w jednym z miast”.

„Nasza organizacja powstała kilka miesięcy po tym, jak Izrael wkroczył do Strefy Gazy” powiedział, odnosząc się do inwazji lądowej, która rozpoczęła się 27 października. „Wiele osób z północy opuściło swoje domy z powodu rakiet [emanating from Hezbollah – ed.]inni siedzieli w schroniskach i zrozumieliśmy, że coś musi się zmienić, abyśmy mogli wrócić i żyć w pokoju”.

Od początku wojny Hezbollah wystrzelił ponad 8000 rakiet w kierunku Izraela. W rezultacie 62 000 Izraelczyków mieszkających w odległości do pięciu kilometrów od północnej granicy zostało ewakuowanych przez rząd. Tysiące innych opuściło swoje domy dobrowolnie, bojąc się fal codziennych nalotów.

Izrael zawsze odpowiadał odwetem. W trakcie wojny IDF zaatakował tysiące celów w południowym Libanie i Bejrucie. Zabił dowódców i przywódców, zlikwidował wyrzutnie i bazy oraz zakłócił dostawy broni. To jednak nie wystarczyło aktywistom „Walka o Północ”.

„Wszystko, co robił Izrael, to odwetowe ataki na miejsca, z których Hezbollah przeprowadzał ataki na naszych cywilów. Ale jaki jest sens takiego podejścia?” zapytał Keller. „Następnego dnia Hezbollah wznowił walkę, atakując nas z innej strony. Uznaliśmy, że nasza odpowiedź była zbyt łagodna. To był plaster, nie wykorzenił problemu, a to musiało się zmienić”.

Według Kellera Hezbollah nie tylko musi zostać odsunięty od obecnej granicy, w głąb terytorium Libanu i poza rzekę Litani. Musi zostać również rozbrojony do tego stopnia, aby nie stanowił już zagrożenia dla Państwa Izrael.

Problem w tym, że arsenał broni Hezbollahu może być większy, niż Izrael jest w stanie strawić. Według doniesień szyicka grupa szczyci się ponad 200 000 pocisków, rakiet i moździerzy. Ponadto mają tysiące dronów, imponujący system wyrafinowanych tuneli i armię 50 000 dobrze wyszkolonych i dobrze wyposażonych bojowników, nie wspominając o siłach rezerwowych, które również składają się z 50 000 bojowników.


Skandal związany z wybuchem pagera: Czy Hezbollah rozpęta nową wojnę na Bliskim Wschodzie?

Chociaż niektórzy izraelscy eksperci już to zrobili, ostrzeżony że pełnowymiarowa wojna z Libanem to zły pomysł, przede wszystkim dlatego, że Państwo Żydowskie miałoby trudności z radzeniem sobie z kilkoma frontami jednocześnie, Keller jest pewien, że Izrael „ma inteligencję, potęgę militarną i technologię” wygrać bitwę. Jedyne, czego brakuje, jak mówi, to „wola polityczna”.

Podczas swojej ponad dziesięcioletniej kadencji premier Benjamin Netanjahu był oskarżany o odwracanie wzroku, podczas gdy Hezbollah gromadził broń i technologię. Keller nie uważa się za zagorzałego krytyka Netanjahu, ale wierzy, że grupa, którą reprezentuje, musi nadal wywierać presję na premiera i jego rząd „aby wprowadzić tak bardzo potrzebną zmianę”.

„Wyjaśniliśmy rządowi: nie będziemy już akceptować żadnych krótkoterminowych rozwiązań. Jedynym możliwym rozwiązaniem tego konfliktu może być rozbrojenie Hezbollahu i jego wyparcie poza Litani. Musimy również upewnić się, że południe Libanu będzie w rękach Izraela”.

Izrael od dawna oskarżony Bejrutu, pozwalając Hezbollahowi działać jak mistrzowie w Libanie, tworząc „państwo w państwie” na południu kraju, znane jako bastion szyickiej milicji.

Keller jest pewien, że ten obszar powinien zostać przekształcony w strefę buforową. Powinien być zarządzany przez wojsko, mówi, i może nawet zawierać osiedla żydowskie, na wzór tych, które Izrael wzniósł na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy przed oficjalnym wycofaniem się w 2005 r.

Nie wierzymy już w libański rząd, który może powstrzymać Hezbollah. Zawiedli raz po raz. Teraz weźmiemy sprawy w swoje ręce i upewnimy się, że Hezbollah nie będzie już zagrożeniem”.

Keller i podobnie myślący ludzie nie boją się międzynarodowej izolacji i gospodarczej przepaści, jakie taki ruch – pełnowymiarowa wojna i potencjalna okupacja południowego Libanu – mógłby przynieść. Dla nich bezpieczeństwo Izraela jest najważniejsze.

„Izrael ma pieniądze, żeby się tym zająć, a nasz minister finansów [Betzalel Smotrich – ed.] jest w stanie nas pokierować. Jesteśmy gotowi czekać kilka miesięcy, jeśli wiemy, że cel wymazania Hezbollahu z mapy się zmaterializuje. Dla nas to kwestia przetrwania, ponieważ jeśli ich nie wyeliminujemy, wydarzenia z 7 października powtórzą się. Tym razem na północy”, podsumował.

Izrael i Liban były w stanie wojny dwa razy. Pierwsza wojna libańska rozpoczęła się w 1982 r. i zakończyła dwa lata później, ale izraelska obecność na południu kraju zakończyła się dopiero w maju 2000 r. po całkowitym wycofaniu się IDF. Sześć lat później oba narody ponownie starły się w tym, co powszechnie znane jest jako druga wojna libańska, po tym, jak grupa szyitów zabiła dziesięciu izraelskich żołnierzy.

Zrodlo