Czy Izrael zamierza zaatakować Liban?

Tydzień intensywnych izraelskich ataków powietrznych na Liban pochłonął życie ponad 550 Libańczyków i zmusił do przesiedlenia 90 000 osób. W efekcie konflikt między Izraelem a Hezbollahem zbliża się do totalnej wojny – wojny, która według niektórych już się rozpoczęła, choć nazwa brzmi inaczej.

Jednak konflikt ten może się jeszcze bardziej zaostrzyć, gdyż rosną obawy przed izraelską inwazją wojskową i uciekaniem cywilów z południa Libanu.

W środę izraelscy urzędnicy ogłosili, że dwa pułki sił rezerwowych zostały powołane do Dowództwa Północnego, gałęzi izraelskich sił zbrojnych biorącej udział w walce z Hezbollahem.

Chociaż wiadomość ta sugeruje, że Izrael może planować dalszą eskalację konfliktu, analitycy, którzy rozmawiali z Al-Dżazirą, sceptycznie podchodzą do możliwości inwazji lądowej, zauważając jednak, że sytuacja pozostaje niestabilna, a Izraelowi najwyraźniej brakuje jasnej strategii.

Dwa pułki „to niewiele, nie na inwazję na Liban”, powiedział Ori Goldberg, izraelski analityk polityczny, dla Al Jazeery. Dodał, że w Gazie Izrael wysłał znacznie większą liczbę żołnierzy – i to na enklawę, która jest o wiele mniejsza niż Liban i przeciwko siłom Hamasu, które są mniej potężne militarnie niż Hezbollah.

„W tej chwili oceniam, że to nadal tylko pokaz, ale może się to zmienić w ciągu 24 godzin” – powiedział, zauważając, że Izraelowi najwyraźniej brakowało jasnego celu lub strategii, co utrudnia ocenę ich kolejnych ruchów. „Nadal jesteśmy na krawędzi, ale nie sądzę, żeby zapadła decyzja o rozpoczęciu inwazji”.

Pęd do wojny

Trwająca już prawie rok wojna w Gazie wywarła już ogromne obciążenie na izraelską gospodarkę, wojsko i społeczeństwo. Dziesiątki tysięcy izraelskich rezerwistów zostało powołanych w różnych okresach przez wojsko, odbierając im pracę i rodziny. Społeczeństwo izraelskie jest podzielone co do strategii realizowanej przez rząd, a wielu wzywa do skupienia się na uwolnieniu jeńców przetrzymywanych w Gazie, a nie na pokonaniu Hamasu.

Mimo to, w obliczu faktu, że od końca ubiegłego roku około 10 000 Izraelczyków zostało przesiedlonych ze swoich domów na północy kraju na skutek ostrzału rakietowego Hezbollahu, premier Izraela Beniamin Netanjahu obiecał, że „zagrożenie” ze strony Libanu zostanie usunięte siłą, a ci, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia północy, powrócą.

„Już od roku, [the government has] mówiłem im, że jedyną rzeczą, która da [Israelis] konieczne bezpieczeństwo to wojna”, powiedział Goldberg. „Więc wojna była w kartach praktycznie od zawsze. Ale Netanjahu boi się rozpocząć wojnę, ponieważ obawia się, że jeśli rozpocznie inwazję lądową, izraelska opinia publiczna, [which] nie ufa mu, będzie to uważać za wojnę Netanjahu”.

Jednak biorąc pod uwagę szybko zmieniające się wydarzenia na ziemi – zwłaszcza po izraelskim „ataku pagerowym” na Hezbollah i późniejszym zabiciu jednego z przywódców tej grupy oraz kilku innych dowódców w ataku powietrznym – totalna wojna wydaje się bliższa niż kiedykolwiek w ciągu ostatniego roku.

„Możliwość izraelskiej inwazji na Liban nabiera rozpędu w izraelskim establishmencie politycznym i wojskowym” – powiedział Al Jazeerze Imad Salamey, profesor nauk politycznych na Lebanese American University w Bejrucie. „Jeśli rząd Izraela zdecyduje się na tę strategię, inwazja prawdopodobnie rozpocznie się w ciągu 72 godzin, ponieważ Izrael może uznać, że struktura kontroli i dowodzenia Hezbollahu została wystarczająco osłabiona, co czyni partię podatną na szybki atak, zanim zdąży się przegrupować”.

Salamey dodał, że inwazja niemal nieuchronnie doprowadziłaby do długotrwałej wojny, która miałaby niszczycielskie skutki dla ludności cywilnej Libanu.

„Hezbollah, choć osłabiony, prawdopodobnie odpowiedziałby partyzancką taktyką i odwetowymi uderzeniami wymierzonymi w izraelskie cele wojskowe, potencjalnie przedłużając konflikt i czyniąc okupację południowego Libanu kosztowną dla Izraela” – powiedział. „Odporność grupy i jej głębokie korzenie w regionie sugerują, że jakakolwiek inwazja nie doprowadziłaby do szybkiego ani łatwego zwycięstwa, a zamiast tego doprowadziłaby do przedłużającej się wojny z długoterminowymi konsekwencjami dla obu stron”.

Podczas ostatniej wojny Izraela z Libanem w 2006 r. — w której zginęło ponad 1200 Libańczyków, głównie cywilów, i 158 Izraelczyków, głównie żołnierzy — bojownicy Hezbollahu wykazali się kompetencją w asymetrycznych taktykach, co zaskoczyło Izrael, a analitycy zauważają, że od tego czasu stali się jeszcze silniejsi, dzięki rozbudowanemu arsenałowi i sieci tuneli. Są również w stanie zaopatrywać się przez granicę z Syrią, co jest przewagą, jakiej Hamas w Strefie Gazy nie miał.

Niejasne cele, ogromne koszty

Długoterminowa strategia stojąca za ostatnią eskalacją działań Izraela nie jest jasna. Niektórzy analitycy zauważają, że może to być próba odwrócenia uwagi od wewnętrznego kryzysu politycznego i odzyskania reputacji armii na arenie krajowej po przedłużającej się wojnie w Strefie Gazy, która nie przyniosła Izraelowi oczekiwanych rezultatów, mimo że w jej wyniku zginęło ponad 40 000 Palestyńczyków.

Analitycy ostrzegają jednak, że wojna lądowa przyniosłaby Izraelowi niewielkie korzyści polityczne, a cywile znajdujący się w środku konfliktu musieliby ponieść ogromne koszty.

Zauważyli, że na terenie Libanu Hezbollah utrzymuje przewagę taktyczną.

„Jeśli dojdzie do izraelskiej inwazji lądowej na Liban, paradoksalnie, Hezbollah może poczuć, że wrócił do swojej ‘strefy komfortu’, ponieważ są przyzwyczajeni do walki z izraelskimi inwazjami, znają każdą wioskę w południowym Libanie” – powiedział Al Jazeerze Karim Emile Bitar, profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie św. Józefa w Bejrucie. „Mają wciąż mnóstwo bojowników gotowych odeprzeć tę izraelską inwazję”.

Ogromny koszt ludzki izraelskich nalotów — najwyższa liczba ofiar od czasu wojny domowej w Libanie (1975-90) — dał Izraelowi „przewagę w wojnie psychologicznej”, dodał Bitar. Ale to mogłoby się zmienić wraz z inwazją lądową, w której Izrael prawdopodobnie poniósłby znaczne straty.

„Do tej pory udało im się osiągnąć kilka celów, oczywiście kosztem ludzkiej tragedii dla libańskich cywilów” – powiedział. „Jeśli zdecydują się na inwazję lądową, będzie to zupełnie inna gra i mogą ponieść znaczne straty, ponieważ nawet jeśli Hezbollah został osłabiony, Hezbollah nadal ma zdolność do wyrządzenia krzywdy Izraelowi”.

Podjudzać Hezbollah

Niezależnie od tego, czy izraelscy urzędnicy faktycznie przygotowują grunt pod inwazję, czy jedynie eskalują swoje groźby jej przeprowadzenia — kontynuując jednocześnie nieustanne naloty na Liban — ich celem wydaje się zmuszenie Hezbollahu do kapitulacji wobec żądań Izraela lub do odpowiedzi w sposób, który zapewni Izraelowi pretekst do dalszych ataków.

Jak dotąd żaden z tych scenariuszy się nie ziścił.

„Oni naprawdę próbują zrobić coś szybko, w nadziei, że będą w stanie wywrzeć tak dużą presję na Hezbollah, że nie będą mieli innego wyjścia, jak tylko spróbować wynegocjować szybkie zakończenie tej sprawy” – powiedział Al Jazeerze Yousef Munayyer, szef Programu Palestyna/Izrael i starszy pracownik naukowy w Arab Center Washington DC.

Munayyer powiedział, że Izrael postępuje według tej samej strategii, którą zastosował w Strefie Gazy, atakując infrastrukturę cywilną i domy ludzi, „mając nadzieję, że jeśli uda im się zrobić tak wiele rzeczy, tak szybko, to w zasadzie pozwoli im to wydostać się z sytuacji bez inwazji lądowej, bez długiej… bitwy i zaoszczędzi im to wielu kosztów takiej wojny”.

„Izraelczycy liczyli na to, że zamachy, eksplozje pagerów itd. zmienią dynamikę, robiąc coś tak znaczącego, tak bezprecedensowego, że zmusi to Hezbollah do przekalkulowania pomysłu, by uczynić z tego długą, przewlekłą wojnę” – dodał. „Ale jak dotąd nie wydaje się, by tak się stało”.

Hezbollah odpowiedział na ataki Izraela, wystrzeliwując salwę pocisków na izraelskie bazy lotnicze i atakując bazę morską dronami. W środę przeprowadził atak rakietowy, który po raz pierwszy dotarł aż do Tel Awiwu.

Jak dotąd jednak grupa ta najwyraźniej skupiła się wyłącznie na celach militarnych, wykazując się powściągliwością, która najwyraźniej zaskoczyła Izrael.

„Oboje, Netanjahu i wojsko, chcą, aby Hezbollah zrobił coś, co w pewnym sensie zmusi Izrael do działania. Ale Hezbollah tego nie robi, Iran tego nie robi” – powiedział Goldberg. „Izrael ruszył pełną parą, aby spróbować sprowokować Hezbollah do zrobienia czegoś. Ale Hezbollah jeszcze nie ugryzł”.

Zrodlo