Czy dobra postawa Leicester w Arsenalu jest punktem zwrotnym dla Coopera?

Steve Cooper miał prawie dziewięć minut konferencji prasowej po meczu, kiedy zapytano go, co sądzi o Arsenalu, który potrzebował dwóch bramek w doliczonym czasie gry, aby pokonać porywający zespół Leicester City.

„Mieli ciężki tydzień” – powiedział pytający, najwyraźniej odnosząc się do wyrównującego gola w końcówce meczu z Manchesterem City i remisu 0:0 z Atalantą w Lidze Mistrzów w zeszłym tygodniu, a nie do rozgromienia Boltonu Wanderers 5:1 w środku tygodnia.

Cooper uśmiechnął się krzywo i usiadł z powrotem na krześle.

„Jeśli mam być szczery, nie tak zły jak nasz tydzień czy mój tydzień” – odpowiedział. „Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby być na miejscu Mikela, wiem o tym”.

To był trudny tydzień dla Coopera. Po rozczarowującym remisie u siebie z Evertonem i frustracjach w środku tygodnia, gdy potrzebowali rzutów karnych, aby pokonać Walsalla z League Two w Pucharze Carabao, Cooper spotkał się z ostrą krytyką ze strony części fanów Leicester.

Na stadionie Emirates mogło się potoczyć znacznie gorzej dla Coopera.

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Cooper mówi, że Leicester poniosło „złe decyzje” sędziów podczas porażki Arsenalu

Po pierwszej połowie, w której jego zespół miał tylko jedno dotknięcie pola karnego przeciwnika, a Arsenal miał 37, do przerwy schodzili z dwoma bramkami straty. Mogło być więcej. Bramkarz Mads Hermansen i pomocnik Harry Winks przeprowadzili burzliwą dyskusję po zdobyciu drugiego gola, który swoją konstrukcją był niemal lustrzanym odbiciem pierwszego.

Fani Arsenalu mogli się ślinić na myśl o znacznie większej liczbie bramek, dlatego mecz był jednostronny. W pierwszej połowie między zespołami była ogromna przepaść pod każdym względem.

Leicester, bez zwycięstwa w lidze w tym sezonie, mogłoby ulec, przewrócić się i zaakceptować swój los.

Fakt, że tak się nie stało, że w drugiej połowie pokazali więcej głodu i chęci oraz jakości – zwłaszcza dzięki oszałamiającemu wolejowi Jamesa Justina przy wyrównywaniu – powinien dodać otuchy.


Cooper był podbudowany postawą i zaangażowaniem swojego zespołu (Julian Finney/Getty Images)

Justin strzelił dwa gole, Facundo Buonanotte poprowadził Leicester do przodu w drugiej kwarcie, a Hermansen był w natchnionej formie. Pojawiła się nadzieja na najbliższą przyszłość.

Tak, ostatecznie uległy wymuszonemu przez Arsenal 17. rzucie rożnemu, okrutnemu odbiciu się od Wilfreda Ndidiego, a następnie czwartemu w dziesiątej minucie doliczonego czasu gry. Ponownie ten ostateczny cios nastąpił w niefortunnych okolicznościach, gdy Justin, próbując wykonać wślizg ratujący bramkę, podał piłkę do Kaia Havertza na pozycji spalonej. Ale przynajmniej ludzie Coopera pokazali ducha walki.

Taktyka Coopera, jego selekcje i zmienniki spotkały się z analizą i krytyką ze strony wątpiących, ale było oczywiste, że jego zawodnicy walczą o sprawę po trudnym początku sezonu. Wygląda na to, że panuje zdeterminowany sposób myślenia. Musieli walczyć w pięciu z sześciu pierwszych meczów ligowych i pokazali, że mają na to apetyt. To musi być zachęcające dla Coopera.

„Miałem tu wcześniej inne doświadczenia, kiedy widziałem, jak jakiś zespół upada, ale w porównaniu z chłopakami widzieliśmy coś odwrotnego, jeśli chodzi o ich nastawienie, zaangażowanie i trzymanie się zadania” – powiedział.

„W przerwie przekaz dotyczył raczej zachęty, wiary i trzymania się razem.

„To może przebiegać na dwa sposoby: możesz albo się rozpaść i ukryć, a będzie znacznie gorzej, albo możesz zrobić to samo, co my”.

Kiedy dwa lata temu Leicester spadało z ligi, po tym jak w trzech poprzednich sezonach zajmowało miejsce w pierwszej ósemce, nie było wątpliwości, że posiada jakość i talent, aby uniknąć tej sytuacji. Jednak w drużynie była kruchość psychiczna i atmosfera arogancji, co sprawiało, że walka o przetrwanie była poniżej poziomu niektórych zawodników tej rangi.

Mimo że wciąż jest pełno zawodników z zagranicy, skład Leicester nie dysponuje jakością na najwyższym poziomie, jaką posiada tamta drużyna. W grupie jest jednak szczerość i duch walki.

W meczu, w którym przeciwnik miał prawie 75 procent posiadania piłki, 77 dotknięć w polu karnym Leicestera, 36 strzałów na bramkę i 16 celnych, co daje oczekiwany wynik (xG) wynoszący 4,7 w stosunku do 0,3 dla Leicester, Leicester na sezon 2022–2023 prawdopodobnie miałby spasował w przerwie i nie sprawił, że jeden z pretendentów do tytułu mocno się pocił w doliczonym czasie gry.

Fakt, że ta wersja Leicester się nie rozpadła, powinien dodać pewności siebie przed ważną serią spotkań: Bournemouth, Southampton, Nottingham Forest i Ipswich Town.

Aby uzyskać dobry zwrot punktów w tych meczach, Leicester musi się poprawić: wykazać się lepszą jakością i bardziej ryzykownym posiadaniem piłki, lepiej bronić się – jak pokazały pierwsze dwa gole Arsenalu – i lepiej rozpoczynać mecze. Z wyjątkiem meczu z Crystal Palace, wydaje się, że na początku meczu czekają, aż coś się wydarzy, i reagują, zamiast próbować sprawić, żeby coś się wydarzyło.

Prace nad Cooper’s Leicester wciąż trwają. Muszą jednak wkrótce zacząć osiągać wyniki, aby dać sobie szansę na przetrwanie i zapewnić Cooperowi uznanie kibiców, którzy wątpią w jego wiarygodność. Pomoże to stłumić „hałas”, jak to określił Cooper, wokół swojego zespołu.

Posiadanie drużyny chętnej do walki w desperackich pozycjach to dobra baza, na której można zbudować skuteczny zespół. To podstawowa rzecz, której żądają fani.

W drodze powrotnej na stację Finsbury Park czterech fanów Arsenalu mogło dyskutować nad meczem. Ich zespół był pod każdym względem znacznie lepszy od Leicester, ale pochwalił wytrwałość i determinację drużyny Leicester w dążeniu do powrotu do gry. W końcu odczuli ogromną ulgę.

(Zdjęcie na górze: Julian Finney/Getty Images)

Zrodlo