Commanders, zwycięzcy 3 z rzędu, w doskonałej formie z Jaydenem Danielsem na czele

GLENDALE, Arizona — Brian Robinson Jr. wydawał się zaskoczony swoim stanem emocjonalnym, gdy na jego twarzy pojawił się szczery uśmiech.

Biegacz z trzeciego roku doświadczył radości po meczu przez całą swoją karierę na Uniwersytecie Alabama. Wzloty były bardziej ulotne i ukryte pod licznymi niepowodzeniami profesjonalistów. Upadek w ostatnim miesiącu 2022 r. kosztował Washington Commanders przerwę w play-offach. W zeszłym roku kończąca sezon seria ośmiu porażek z rzędu doprowadziła do utraty wielu stanowisk pracy.

Poślizg utrzymywał się w tym sezonie wraz z 17-punktową porażką w pierwszym meczu z Tampa Bay Buccaneers, która uwypukliła obawy, jakie niesie ze sobą ten zespół. Jednak Robinson, twardy obrońca szkolony przez Nicka Sabana, stał w prawie pustej szatni dla gości na stadionie State Farm Stadium, przetwarzając powrót dawno utraconego uczucia.

„Wiem, że naprawdę bardzo się cieszę ze zwycięstwa” – powiedział Robinson. „Wiesz, tak po prostu, żeby ludzie wiedzieli, że fajnie jest wygrywać, stary”.

Rzeczywiście tak jest.

Kilka minut wcześniej, gdy debiutujący rozgrywający Jayden Daniels i jego koledzy z drużyny schodzili z boiska, było jasne, że Robinson nie był jedyną osobą, która radziła sobie z emocjami po dominującym zwycięstwie Waszyngtonu 42-14 nad Arizona Cardinals.

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Wnioski z 4. tygodnia NFL: Czy kontuzja Rice’a zakłóca ofensywę Chiefs? Najlepsi dowódcy w NFC East?

Prawy obrońca Sam Cosmi i inni zostali entuzjastycznie przywitani członków grupy właścicielskiej i dyrektor generalny Adam Peters przed szatnią. Cosmi, jedna z pozostałych osób, która w ostatnich latach radziła sobie z nieustannym chaosem, przytulił niedźwiedzia partnera mniejszościowego Mitchella Ralesa. Objęcie przez spoconego liniowego, którego zadaniem jest utrzymanie koszulki Danielsa w czystości, nie zmartwiło Ralesa, wieloletniego fana burgunda i złota.

Gdy już weszli do szatni, za zamkniętymi drzwiami rozległy się donośne ryki. Wiadomość pomeczowa trenera Dana Quinna zawierała ogłoszenie dotyczące jednej piłki meczowej. „Jest jedna (matka), która bez niej nie wyjdzie” – powiedział Quinn, po czym wykrzyknął imię swojego koordynatora ofensywy, Kliffa Kingsbury’ego.

„Klif!” wrzasnął Quinn przed udanym przekazaniem drużynie byłemu głównemu trenerowi Cardinals, który przedstawił znakomity plan gry, który zapewnił Danielsowi szansę na sukces. Dowódcy zdominowali Cardinals w jardach (449 do 296), pierwszych upadkach (29 do 17) i na tablicy wyników.

„Powrót przeciwko swojemu byłemu zespołowi” – ​​powiedział Daniels – „wiem, że to wiele znaczyło dla (Kliffa)”.

Wykonawca wizji Kingsbury jest głównym właścicielem nowo odkrytego entuzjazmu organizacji. Daniels, wybrany z numerem 2 w kwietniowym drafcie, pokazał już wystarczająco dużo talentu na wysokim szczeblu, aby stworzyć scenariusze typu „co by było, gdyby” generowane przez gwiazdę rozgrywającego. Daniels, który ma najlepszy procent ukończenia (82,1) w czterech meczach w historii NFL, trafił 26 z 30 na 233 jardy i podanie przyłożenia.

Daniels zdobył także swoje czwarte przyłożenie w pośpiechu w czterech meczach. Przyłożenia w pierwszych dwóch przejazdach – porywające bramki Robinsona i Jeremy’ego McNicholsa – przedłużyły passę Waszyngtonu z rzędu z punktami do 16. Robinson miał 101 jardów na 21 prowadzących. McNichols, zastępując kontuzjowanego Austina Ekelera (wstrząśnienie mózgu), uzyskał przebiegi przyziemienia wynoszące 27 i 7 jardów, co daje łącznie 74 jardy.

Rozgrywający rzucił swoje pierwsze przechwycenie w karierze po podaniu do Terry’ego McLaurina, które trochę chybiło. Daniels powiedział, że nie było żadnych pobocznych dyskusji z trenerami na temat rotacji zawodników, co świadczy o jego umiejętnościach. Później uderzył McLaurina, który uzyskał przyłożenie z 10 jardów.

Same statystyki nie odzwierciedlają dokładnie wspaniałego startu zawodowego Danielsa. Cokolwiek zostanie rzucone w stronę debiutanta, na przykład siedmiopunktowy deficyt przed dotknięciem piłki w drugim meczu z rzędu lub lawina uwagi po jego poniedziałkowym wieczornym wybuchu, jest łatwo usuwane.

„Dzieciak jest wyjątkowy” – powiedział ciasny Zach Ertz, który cieszył się ze zwycięstwa nad organizacją, która zwolniła go w zeszłym roku po trzech sezonach w Cardinals.

W zeszłym tygodniu Daniels miał swoje ponowne spotkanie. Rozpoczął karierę w college’u w stanie Arizona, trzy lata przed przeniesieniem do LSU. Dowódcy przez cały tydzień ćwiczyli także w kampusie Tempe. Niezależnie od tego, jakie wspomnienia wróciły, Daniels, podobnie jak w niedzielę na boisku, nigdy nie wydawał się zestresowany ani zmartwiony.

„Wiedziałem, że tu, na ASU, wiąże się to z dodatkowymi historiami” – powiedział Quinn. „Podobnie jak Kliff, nigdy byś się o tym nie dowiedział”.

Po jednostronnym zwycięstwie pojawiła się jednak jedna rewelacja. Okazuje się, że Daniels nie jest bez skazy. W drugim meczu z rzędu był cholernie blisko. Co więcej, po raz pierwszy od czterech meczów Daniels nie musiał tego robić.

Obrona dowódców zdusiła Kylera Murraya, czterokrotnie zwalniając zmiennego rozgrywającego. Po podaniu Murraya do debiutanta Marvina Harrisona Jr. w pierwszej kwarcie, drużynie Cardinals nie udało się ponownie zdobyć gola, aż do pośpiesznego przyłożenia Jamesa Connera na 11 sekund przed końcem trzeciej kwarty.

Czwarty i 1 przy 35 Washingtona w ostatniej minucie pierwszej połowy, defensywny koniec Dorance Armstrong wyszedł z krawędzi i zwolnił Murraya. „Trzymał piłkę przez minutę” – powiedział Armstrong, który miał 1 1/2 worka.

Jednostka zespołów specjalnych natychmiast wniosła swój wkład, wymuszając fumble na początku meczu, chociaż Arizona ją odzyskała. Od czasu dołączenia do Waszyngtonu przed drugim tygodniem Kicker Austin Seibert strzelił dwa gole z gry. Jest jeszcze Tress Way. Zawodnik z najdłuższym stażem w składzie nie wykonał żadnego uderzenia od pierwszego tygodnia. Po rzadkiej trójce w ataku Way kopnął z wysokości 51 jardów.

Podczas biegu nadepnął mu też nogę, aby uczcić to spotkanie z obrońcą. „Poczułem, że znów mogę doświadczyć (gry) z odrobiną bólu, odrobiną radości i mnóstwem zabawy” – powiedział gracz. „Ale to naprawdę dobry czas”.

Biuletyn Miasta Scoop

Biuletyn Miasta Scoop

Bezpłatne, codzienne aktualizacje NFL bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Bezpłatne, codzienne aktualizacje NFL bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Zapisać sięKup biuletyn Scoop City

Waszyngton może zapewnić wszechstronne zwycięstwa. Kto wiedział? Zawodnicy i trenerzy, którzy spędzili tygodnie ćwicząc i doskonaląc swoje rzemiosło, mieli wiarę. Codziennie byli świadkami spokojnej atmosfery i dynamicznej gry, które stały się znakami rozpoznawczymi Danielsa, podczas gdy inni nowicjusze pracowali.

„Nie jestem zaskoczony” – powiedział obrońca Bobby Wagner, jeden z najlepszych obrońców Waszyngtonu, który nie grał w okresie przygotowawczym. Wiedzieliśmy, że mamy zespół i mieliśmy zawodników. Trzeba było to tylko połączyć.”

W zeszłym tygodniu koordynator obrony Joe Whitt Jr. powiedział, że jego grupa „nie gra piłką taką, jakiej chcemy”. To uczciwa ocena, biorąc pod uwagę, że Waszyngton zajął ostatnie miejsce pod względem dozwolonego procentu konwersji przy trzeciej stracie, a Cincinnati zdobyło 33 punkty, nie uderzając ani nie tracąc. Whitt kontynuował odkrywcze oświadczenie, które spełniło się w niedzielę.

„Jesteśmy bliżej, niż się ludziom wydaje” – powiedział.

Następna runda tematów ogólnoligowych i lokalnych będzie dotyczyła tego, dokąd zmierza teraz historia Waszyngtonu. Pułap Danielsa jest nieograniczony. Obrona pokazała, że ​​potrafi być realnym partnerem. Każdy z rywali Dywizji Dowódców ma swoją własną, ciekawą historię.

Wagner, weteran z 13-letnim stażem, nie jest jeszcze gotowy na projekty. Widział drużyny, które tygodniami nie przegrywały, a pod koniec sezonu popadały w ruinę. Ale on też dostrzega, że ​​coś się dzieje z tą grupą. Nowicjusz rozgrywający ma wiele wspólnego z nigdy niełatwym zadaniem wygrywania.

„Trudno jest wygrać” – powiedział Robinson. „Przerwanie serii dziewięciu porażek z rzędu jest bardzo, bardzo, bardzo trudne. Powrót na szczyt… to miłe uczucie.

(Zdjęcie: Christian Petersen / Getty Images)



Zrodlo