Nieuniknione było, że Dragon Age: The Veilguard będzie porównywane do Baldur’s Gate 3. Już po ujawnieniu rozgrywki z pierwszej gry w czerwcu, w społeczności wybuchły dyskusje i pojawiły się artykuły, w których zadawano pytania: w jaki sposób potencjalny tytuł powracający od BioWare — wydany po dekadzie rozczarowujących premier — będzie konkurował z monumentalnym, uznanym arcydziełem Larian Studios? Móc czy w ogóle to robi?
W końcu są to fantasy RPG inspirowane światem i mechaniką Dungeons and Dragons. Podczas prezentacji Dragon Age: Origins, ówczesny starszy dyrektor kreatywny James Ohlen dosłownie powiedział ówczesnemu głównemu scenarzyście Davidowi Gaiderowi, aby „poszedł i stworzył D&D, ale nie”, zgodnie z kompendium z okazji 25. rocznicy BioWare. Co więcej, pierwsze dwie gry Baldur’s Gate zostały wyprodukowane przez BioWare w latach dziewięćdziesiątych, co ugruntowało pozycję BioWare w historii RPG.
To wciągająca opowieść. Były pies (wilk?) na szczycie walczy o odzyskanie swojego miejsca jako numer jeden, stając naprzeciwko nowo koronowanego zwycięzcy, który prawdopodobnie zdefiniował na nowo znaczenie tworzenia RPG fantasy AAA na następną dekadę. Ale nie sądzę, aby opowiadała nam całą historię tego, jak Veilguard zostanie przyjęty po Baldur’s Gate 3.
Gęste jak złodzieje
Przez całą swoją historię Dragon Age był nazywany duchowym następcą serii Baldur’s Gate. Innymi słowy, nigdy nie miał bezpośrednio konkurować ze swoim poprzednikiem; ani w sposobie gry, ani w estetyce, ani w historii i tradycji. Ogólnie rzecz biorąc, Dragon Age był czymś własnym, zawsze eksperymentując z każdą iteracją – jak młodsze rodzeństwo zakładające ubrania starszego rodzeństwa, tylko po to, by pozbyć się tych ubrań na rzecz czegoś modniejszego i bardziej zgodnego z ich tożsamością.
Walka w Veilguard stanowi najbardziej ekstremalny krok od wczesnych dni Baldur’s Gate do tej pory. Z naciskiem na przygotowywanie i detonowanie kombinacji, unikanie, opracowywanie strategii w czasie rzeczywistym i ściślejszą perspektywę kamery, walka w Veilguard nie przypomina już systemów taktycznych TTRPG przetłumaczonych na piksele. Ostatnie ślady takiego systemu, które pozostały w Inkwizycji, niemal zniknęły, zastąpione wpływem innego brata Dragon Age, Mass Effect. „D&D, ale nie” rzeczywiście.
Jednak, jak we wszystkich więzach rodzeństwa, istnieją podobieństwa w obu IP, które zapewnią, że ich fandom będzie na zawsze spleciony i rodzinny. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Astariona w Baldur’s Gate 3, nie mogłem nie zauważyć, że szczególnie upodobałem sobie pewien typ postaci. Mianowicie: smutne, samotne elfy, które nie potrafią kłamać, ale zakładają fasady, aby chronić swoje rany przed światem, których historie i romanse poruszają tematy zgody, poświęcenia i władzy.
Nie jestem jedynym shipperem Solavellan, który zauważył podobieństwa między Astarionem i Solasem! W czerwcu pewien fan zwrócił uwagę Larian i BioWare publikując na Twitterze porównanie zmodyfikowanego, łysego Astariona i Solasa.
Rola Solasa w Veilguard, jako doradcy i pomocnika uwięzionego na innym planie, przypomina mi również rolę Imperatora w Baldur’s Gate 3. Podobnie jak Solas, Imperator jest podstępny i odzwierciedla sposób, w jaki go traktujesz. To powiedziawszy, kluczową różnicą osobowości między nimi jest to, że Solas kłamie tylko przez pominięcie i jest w tym do bani. To niuans, który bez wątpienia wywoła miesiące dyskusji fanów i porównań, nie wspominając o reszcie ich różnic.
Tak jak wielokrotnie powtarzano w marketingu Veilguard, serce Baldur’s Gate 3 leży również w jego towarzyszach i opowiadaniu historii — i wierzę, że jeśli przyjaciele, których poznajemy po drodze, są główną atrakcją dla sporej części fanów, nie będą oni stawiać gier przeciwko sobie. Będą postrzegać to jako rozszerzenie swojej grupy przyjaciół i/lub pikselowego polikuli. Już widziałem, jak twórcy treści Baldur’s Gate, którzy nic nie wiedzą o Dragon Age, pytali, kim jest Varric.
W grze kapitalizmu, tak, może być tylko jeden zwycięzca. Ale jeśli podejdziemy do premier gier jak do społeczności, wpływu gry i jej rozwoju nie można mierzyć wyłącznie sprzedażą i nagrodami. Zaangażowanie fanów ma znaczenie. Ważne jest, aby twórcy inspirowali się nawzajem. Wszyscy wygrywają, gdy jest więcej perspektyw i wyborów do wyboru, w taki czy inny sposób.
Gdybym miał się skupić na gatunku fantasy, powiedziałbym, że Veilguard, który ma się ukazać rok po Baldur’s Gate 3, to przeznaczenie. Wydaje się, że zatoczyliśmy koło, tak jak Dragon Age w końcu wkracza w pełni w swoje. Podczas gdy Larian pokazał, że niekoniecznie trzeba wyważać otwartych drzwi i że można wywrzeć duży wpływ, po prostu inwestując w pogłębianie i rozszerzanie systemów, z których ludzie już korzystają, zapowiedzi Veilguard od BioWare sugerują, że pokaże to, że czasami potrzeba odrobiny wyważenia — o ile nie zapomni się o swoich korzeniach.
Dyrektor kreatywny Dragon Age: The Veilguard odpowiada na wszystkie nasze ważne pytania, a także na kilka mniej ważnych: „Jestem zagorzałym fanem Final Fantasy 10. Uwielbiam siatkę sfer”