Arsenal 4 Leicester 2: Gol Trossarda w końcówce wywołuje radość, uderzenie Nwaneri, błędy w obronie

Arsenal pokonał Leicester 4:2 po golach Leandro Trossarda i Kaia Havertza w doliczonym czasie gry, kończąc porywający mecz.

Wydawało się, że zespół Mikela Artety będzie tracił punkty po zaciętej walce Leicester i serii bramek Jamesa Justina, które zniweczyły uderzenie Gabriela Martinelliego i pierwszą bramkę Trossarda tuż przed przerwą.

Jednak Kanonierzy w dalszym ciągu napierali na zwycięzcę i zostali nagrodzeni, gdy Trossard skierował piłkę do bramki po rzucie rożnym, a Havertz położył wisienkę na torcie jednym uderzeniem.

Arsenal zajmuje drugie miejsce w Premier League dzięki różnicy bramek w stosunku do Manchesteru City, a mistrzowie zremisowali wcześniej tego samego dnia w Newcastle 1:1. Jeśli Liverpool pokona później Wilki, powrócą na szczyt.

W tym miejscu nasz pisarz z Arsenalu, Art de Roché, omawia najważniejsze kwestie związane z grą.


Nwaneri wywołuje późny wzrost

Dwie ostatnie wizyty Leicester w Emiratach zbiegły się z ważnymi momentami z udziałem kibiców Emirates. Dwa sezony temu podnieśli poziom Williama Saliby, oklaskując go po strzeleniu gola samobójczego. Dziś po południu zareagowali w podobny sposób i podnieśli drużynę po wyrównaniu Leicester.

Tym razem prawdziwą zmianą było wprowadzenie Ethana Nwaneri. Świeżo po zdobyciu dwóch goli w tygodniu przeciwko Boltonowi, 17-latek wszedł na boisko bez strachu. Podczas gdy gwiazdy takie jak Saka i Rice zastanawiały się nad swoim postępowaniem, Nwaneri jako pierwszy pokazał zamiar.


(Warren Little/Getty Images)

Otrzymawszy piłkę w środku pola, ruszył do przodu i oddał strzał, który wymagał kolejnej mocnej obrony Madsa Hermansena. Publiczność Emirates była pełna energii, a ta energia wypłynęła na boisko.

Nwaneri w dalszym ciągu był iskrą, bez wysiłku przenosząc piłkę w pełne pole karne i wygrywając dla Arsenalu rzut rożny za rzutem rożnym. Na szczęście dla Artety to właśnie po jednym z tych rzutów rożnych odzyskali prowadzenie, a Saka znalazł Trossarda na tylnym słupku.


Czy Martinelli wrócił?

Gol Martinelliego był jego pierwszym golem od wygranego 6:0 na wyjeździe z Sheffield United w marcu – czyli po 20 meczach. To oraz jego asysta dla Trossarda odegrały kluczową rolę w uspokojeniu Arsenalu, ale 23-latek może mieć więcej pracy do wykonania, aby wyglądać jak najlepiej.


(Stuart MacFarlane/Arsenal FC za pośrednictwem Getty Images)

Brazylijczyk był odskocznią Arsenalu ze względu na swoje tempo i były momenty, gdy na jego procesie decyzyjnym skupiała się 60-tysięczna publiczność zgromadzona na Emirates. Napastnik powinien był wystawić Hermansena na bramkę już przy pierwszym uderzeniu, ale jego pierwsze dotknięcie doprowadziło do pośpiesznego wykończenia.

W dalszej części meczu, gdy Havertz i Trossard przyspieszali grę szybkimi podaniami zza rogu, on nadal miał chwile niezdecydowania, które spowalniały ataki.

Występ Martinelliego nie był powrotem do imponującej formy sprzed dwóch sezonów. Mimo to spokój, jaki okazał, wybierając Trossarda na swoją bramkę, a także jego własne wykończenie, są obiecującym znakiem.


Porażki prawie kosztowały Arsenal

W zeszłym sezonie Arsenal był powstrzymywany przez błędy w defensywie i nie może sobie pozwolić, aby był to powracający temat tej kampanii. Nie wyglądało na to, aby Saliba złapał Vardy’ego jako napastnika celowo, ale sposób, w jaki rozegrano rzut wolny, musiał zostać lepszy.

Reakcja Havertza, który cofnął się, gdy Leicester początkowo symulował rzut wolny, była naturalna. Gdy jednak piłka poleciała w jego pole karne, musi podjąć lepszą próbę przepychania się do przodu. Organizacyjnie pozostał także zmuszony do samodzielnej obrony zarówno Jamesa, jak i Wilfrieda Ndidiego.

Niewiele można było zrobić w sprawie doskonałej woleja Jamesa, ale strata pierwszego gola stawia Arsenal na krawędzi. Biorąc pod uwagę tak duży nacisk Mikela Artety na najdrobniejsze szczegóły, będzie to przypomnienie, dlaczego są one tak ważne.

Stałoby się tak zwłaszcza, gdyby Leicester utrzymał punkt, na który zdawały się zasługiwać wszystkie interwencje Hermansena.


Saliba uruchamia samochód

Po kilku minutach sparingu wydawało się, że obraz gry jest ustalony. Leicester obozował swoją drużynę w polu karnym i czekał, aż Arsenal ich rozbije. W rezultacie w pierwszych 15 minutach ciężko było znaleźć wolne miejsce, ale dwie sytuacje pomogły otworzyć mecz.

Obaj zaczynali od Williama Saliby.

Pierwsza padła po jego akcji w środku pola, gdy Leicester było przygotowane do ataku, a Martinelli wykorzystał okazję do strzału lewym skrzydłem. Druga, kilka minut później, zaowocowała otwarciem Arsenalu.

Francuz pokonał Jamiego Vardy’ego w środkowym kole i dał Arsenalowi jeszcze więcej przestrzeni do ataku, co wykorzystał w pełni. Saka zauważył nachodzące na siebie biegi Timbera, a prawy obrońca wybrał Martinelliego, który strzelił jego 50. gola dla Arsenalu.

Od tego momentu Arsenal wyglądał na bardziej wolnego, a później Trossard i Havertz mocno zaangażowali się w grę. W meczu, w którym przestrzeń jest luksusem, kluczowe było wykorzystanie sytuacji.


Co powiedział Mikel Arteta?

Przekażemy wam to po jego przemówieniu na konferencji prasowej po meczu.


Co dalej z Arsenalem?

Wtorek, 1 października: Paris Saint-Germain (H), Liga Mistrzów, 20:00 BST, 15:00 ET


Zalecana lektura

(Zdjęcie: Julian Finney/Getty Images))



Zrodlo