Po tym, jak zaczęli grać w Londynie, saksofonista Joe Henwood i perkusista Tash Keary połączyli siły, aby pograć podczas pandemii. Gdy koncerty powróciły, O. stał się oficjalnym duetem, zamieszkał w Windmill Brixton — miejscu w południowym Londynie, które obecnie słynie jako inkubator takich artystów jak Shame, Squid, black midi i Black Country, New Road. Zwrócili uwagę Dana Careya, płodnego producenta łączonego z niemal każdym w obecnym brytyjskim boomie post-punkowym, i nagrali uroczo zatytułowany album DziwneOs dla jego wytwórni Speedy Wunderground. Ale jeśli „post-punk” szybko stał się redukcyjnym parasolem dla mnóstwa awanturniczych zespołów, które krążyły po południowym Londynie, O. reprezentuje szczególnie tajemniczą nową fabułę.

Podczas gdy Henwood i Keary pojawili się na równie żywej i aktualnej scenie jazzowej Londynu, O. nie są jazzem. Nie są niczym jednym, ale zderzeniem odmiennych zainteresowań Henwooda i Keary’ego, wymieniając wszystko od dubu do Deftones, noise’u do A Tribe Called Quest. Obaj szczycą się jazzową technicznością, ale grają z trzewnością punku i metalu, preferując jednocześnie faktury i kolory bardziej zbliżone do muzyki elektronicznej z wyłupiastymi oczami. Ich styl jest muskularny, o wysokiej intensywności i lekko gonzo. Perkusja Keary’ego jest typowo wściekła, ale precyzyjna, a riffy barytonowe Henwooda są ciężkie i monolityczne. To była energia, którą producent Carey chciał uchwycić: DziwneOs został zmontowany na żywo w ciągu dwóch tygodni, co miało odzwierciedlać pilną potrzebę występów O.

Wszystko w O. dotyczy mutacji, ponieważ duet goni za swobodnymi pomysłami daleko w eter. Duża część tych eksperymentów jest osiągana dzięki rozległej manipulacji saksofonem Henwooda, filtrowanej przez szereg pedałów efektowych. W przedostatnim wyróżniającym się utworze „Sugarfish” można poczuć ciężar ciała w jego zniekształconym prowadzeniu, zanim zmieni się w coś bardziej przypominającego wodne syntezatory, tylko po to, by wypłynąć na powierzchnię, brzmiąc niemal jak gitara.

O. stosują podobne sztuczki w różnych miejscach DziwneOs. „Micro” brzmi jak rozmazany utwór elektroniczny, roztapiając jungle breakbeaty Keary’ego i saksofon Henwooda niemal do niepoznania. Fascynacja O. metalem przebija się przez złowieszcze rytmy „Cosmo” i „Slap Juice”. W „Whammy” Keary przechodzi od błyskawicznego napędu do sugestywnych upadków, Henwood od naturalnej gardłowej siły bari do bardziej nieziemskich i krętych linii, zanim całość wybuchnie ponownie w swoim ostatnim akcie.

Choć haczyków jest pod dostatkiem, DziwneOs gra również jako jeden wielki, kipiący utwór. Podobnie jak jam sessiony na żywo, z których się wyłonił, album ma wzloty i upadki, fragmenty o nieustającej intensywności, po których następują kosmiczne wyciszenia, które oferują najmniejszą chwilę na oddech. Osoby z upodobaniem do jazzu mogą uznać go za gwałtowną dekonstrukcję gatunku, podczas gdy zwolennicy londyńskiej sceny rockowej mogą postrzegać O. jako najbardziej ekscentrycznych wędrowców, którzy kiedykolwiek pojawili się na scenie Windmill. Bez względu na to, jak Dziwne ujawnia się tobie, debiut O. jest świadectwem odwagi i zręczności Keary’ego i Henwooda. Biorą ograniczenia dwóch graczy i dwóch popularnych instrumentów i opowiadają historię w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie słyszano.

Zrodlo