Prawie 30 lat po oryginalnej części Bad Boys Will Smith i Martin Lawrence wracają do gry w Fourquelu, w którym ich gliniarze z Miami walczą o oczyszczenie imienia swojego szefa, kapitana Howarda (Joe Pantoliano), pośmiertnie oskarżonego o korupcję. Interwencja tajemniczego nowego wroga (Eric Dane) oznacza, że sami uciekają wraz z Armando (Jacob Scipio), dawnym antagonistą, który w „Bad Boys for Life” z 2020 roku okazał się synem Lowery’ego (Smith).
Fabuła nie jest specjalnie wciągająca: to narzędzie, które przenosi naszych bohaterów – od nieszczęsnych po wysoko wykwalifikowanych – z jednej sceny komedii akcji do drugiej. Gdy Marcus ociera się o śmierć, większość śmiechu wynika z jego nowo odkrytych mistycznych przekonań, w tym przekonania, że jest niepokonany. Mniej zabawna jest jego ciągła obsesja na punkcie śmieciowego jedzenia, będącego źródłem niektórych przesadzonych scenografii i bardzo oczywistego lokowania produktu (choć odwrotnie, sugestia, że naładowane hot dogi mogą prowadzić do zawału serca, może zniechęcić kilku widzów do filmowych przekąsek).
Liczne znane postacie kobiece (w tym ekspertka ds. broni Vanessy Hudgens i kapitan policji Paoli Núñez) powracają, by albo dzierżyć broń, albo bawić się w damy w opałach, ale uwaga skupia się głównie na genialnej parze centralnej, gdy biegają po Miami, zwiększając liczbę ofiar. Często wykorzystuje się obrażenia uboczne w zamian za chichot – życie na tym świecie jest dość tanie, chyba że jesteś jednym z tych dobrych/złych chłopców. Jednak, podobnie jak w przypadku poprzednich przygód, dwie główne gwiazdy nadal mają wystarczająco dużo charyzmy, aby doprowadzić to do końca.
Film Bad Boys: Ride or Die będzie miał premierę w kinach w Wielkiej Brytanii 5 czerwca, a w kinach w USA 7 czerwca.
Aby uzyskać więcej informacji, zapoznaj się z naszym przewodnikiem po najlepszych filmach akcji wszechczasów.