Ken Burns o „Amerykańskim bawole” i tragedii masowej eliminacji

Przez kilka dziesięcioleci XIX wieku Wielkie Równiny Amerykańskie były miejscem najbardziej niszczycielskiej zagłady dzikiej przyrody w historii świata. Kierowana chciwością, żądzą krwi i Oczywistym Przeznaczeniem, ta rzeź zwierząt doprowadziła jeden gatunek, bawoły, na skraj wyginięcia. Kiedy liczebność liczyła się w dziesiątkach milionów, pod koniec stulecia żyło zaledwie kilkaset ssaków.

Dwuczęściowy, czterogodzinny „The American Buffalo” (PBS) Kena Burnsa splata biografię zwierzęcia z doświadczeniami rdzennych Amerykanów, śledząc dwie równoległe i nakładające się historyczne ścieżki złamanego serca i masowej eksterminacji.

Straszliwe uzasadnienie rzezi bawołów – mające na celu pozbawienie ich skóry, mięsa i znaczenia religijnego rdzennej ludności, która zamieszkiwała to zwierzę od ponad 10 000 lat – zostało przedstawione w historii, która stanowi także wielopokoleniowy temat odporności i nadziei .

Ken Burns, Dayton Duncan, Julie Dunfey i Julianna Brannum (PBS)

TheWrap: Temat bawołu pojawił się w innych projektach, nad którymi pracowałeś, ale czy cieszysz się, że czekałeś dłużej, aby go zrobić?
Tak, jestem. Cieszę się, że zaczekaliśmy ze względu na stypendium, które dojrzało. Bardziej możliwe było dla nas zejście z drogi i skupienie się na perspektywie rdzennych Amerykanów w sposób bardzo bezpośredni i istotny.

Opracowując to, ustrukturyzowaliśmy go tak, jak pierwsze dwa akty trzyaktowej sztuki. Pierwszy akt przypomina „Piekło Dantego” – rzeź bawołów niemal do wyginięcia. Drugi akt przypomina „Paradiso”, w którym staramy się ocalić gatunek. A trzeci akt to duży znak zapytania: czy możemy użyć naszej mocy, aby naprawdę odbudować populację bawołów? Liczba ta nigdy już nie będzie tak wysoka jak 70 milionów, ale aby nasz kraj wyleczył się z tej historii, ważne jest, aby bawoły mogły swobodnie i swobodnie wędrować.

W dokumencie rdzenna historyczka Rosalyn La Pier stwierdza, że ​​postęp nie polega tylko na tym, co stanie się za dziesięć lat, ale za siedem pokoleń.
Nie kochasz tego? Jako kraj możemy być tak uwikłani w tyranię akcjonariuszy wydających oceny kwartał po kwartale. Dlatego naprawdę podoba mi się ten indiański pogląd na myślenie siedem pokoleń. Ponieważ kiedy tak to zaplanują, istnieje rodzaj pokoju, który można zapanować dzięki doskonałości natury. W naturze jest doskonałość i po prostu zdajesz sobie sprawę, że z tej perspektywy możesz się wiele nauczyć.

Amerykański bawół Ken Burns
„Pogoń za bawołami z łukami i lancami” z filmu „Amerykański bawół” (PBS)

Ten projekt ma wymiar duchowy, ponieważ podkreślasz mityczną i majestatyczną jakość tego zwierzęcia. Czy kiedykolwiek spojrzałeś bawołu w oczy?
O mój Boże, tak. Wiele razy. Około trzech miast dalej od mojego miejsca zamieszkania (w New Hampshire) jest stado. Patrzysz im w oczy i myślisz: „Och, wiesz wszystko, prawda?” Mam na myśli, że zasadniczo towarzyszyły rdzennym ludom na tym kontynencie przez ostatnie dziesięć lub dwanaście tysięcy lat, włączając w to kilka wymierań i wymierań. Oni to wszystko widzieli.

Zadziwiające jest to, jak historia bawoła łączy w sobie tak wiele różnych wątków. Nigdy nie wiedziałem, jaką rolę odegrało zoo w Bronxie w ich uratowaniu?
Mówiłem to już w swojej karierze: „Nie możesz tego wymyślić, nie możesz tego wymyślić!” Mam na myśli, żeby to zrozumieć: pomysł, że w 1907 roku bawoły zostały wysłane do rezerwatu dzikiej przyrody w górach Wichita w państwie Osage – z zoo na Bronxie w Nowym Jorku! Wysłano ich pociągiem kolejowym, dokładnie te same narzędzia, którymi przewieziono ludzi na Zachód, aby ich pierwotnie zamordować. Jak ktoś mógł to wymyślić?

Spotykamy także bardzo niesmaczne postacie historyczne – złodziei, rasistów, eugeników, morderców – które mimo wszystko miały wpływ na ruch na rzecz ochrony przyrody.
Wspomnę, że kręcąc tuż przed tym „USA i Holokaust” (2022), nie spodziewałem się, że w dwóch filmach z rzędu zajmę się eugeniką. Ale tak, na przykład William Hornaday, pierwszy dyrektor zoo w Bronxie, był okropnym, aroganckim eugenikiem i SOB. W pełni temu zaradzimy. Odegrał także niezwykle ważną rolę w ratowaniu bawołów przed wyginięciem. Niesamowity pisarz IF Stone powiedział kiedyś: „Historia to tragedia, a nie melodramat”. W melodramacie źli ludzie są doskonale źli, a dobrzy są doskonale dobrzy.

To nasza powierzchowna kultura medialna upiera się przy tej binarności. Ale faktem jest, że ruch konserwatorski, pomimo całego jego cudownego, niezwykłego i godnego pochwały impulsu, został przejęty także przez ludzi, którzy byli ucieleśnieniem tej szlacheckiej powinności ciążącej na białym człowieku. Z jednej strony chcieli ocalić sekwoje i bawoły, wyznając jednocześnie najbardziej karygodne poglądy rasowe, etniczne i religijne.

W związku z tym słyszałem, że masz neon w swoim montażowni.
Ja robię. Jest napisany kursywą, małymi literami i zawiera informację „to skomplikowane”. Historia i opowiadanie historii polegają na dotykaniu tych niedoskonałych historii. Jako filmowcy zawsze znajdujemy nowe i sprzeczne informacje, które mogą zdestabilizować naszą narrację, a nawet sprawić, że nasze filmy będą znacznie mniej świetne, niż mogłyby być. Mimo to zawsze lepiej jest szukać i znajdować takie rzeczy.

Kilkukrotnie współpracowałeś z aktorem Peterem Coyotem jako narratorem („Wietnam”, „The Dust Bowl”, nagrodzona Emmy narracja do „Rooseveltów”). Co jest specjalnego w tej współpracy?
Peter jest taki dobry. Zwykle robimy jedno z dwóch ujęć dla każdego bloku narracji. Może trzy, po czym zapyta mnie coś w stylu: „Jaka jest twoja muzyka?” To znaczy: „Jak to słyszysz?” W każdym filmie dokumentalnym przygotowuję ogromną część tymczasowej narracji, ale kiedy Peter opowiada, często zdaję sobie sprawę: „Nigdy nie uderzałem tego słowa w ten sposób, tak jak on”.

"Amerykański bawół" (PBS)
„Amerykański bawół” (PBS)

To interesujące, ponieważ kiedy opowiadał „USA i Holokaust”, wyczułem w jego głosie kipiące oburzenie. A ona, kiedy opowiada o bizonie, poczułam w jego przekazie szacunek.
Och, bardzo mnie to ciekawi. Ponieważ Piotr czyta całą narrację na zimno, bez prób. On chce to czytać na zimno i ja chcę, żeby on to czytał na zimno, żeby odkryć esencję dla ciebie, widza. Nie dla mnie, wiem, co trzeba w filmie odkryć. Kiedy więc osiągnie określony ton, na przykład powagę, która pojawia się nad wszystkim, powiedziałbym, że w 95 procentach przypomina to słuchowy test Rorschacha, podczas którego projektujesz własne uczucia na głos Petera.

Ostatnie słowa, które słyszymy w dokumencie, wypowiada niejaki George Horse Capture Jr. z plemienia Aaniiih. Mówi: „Czego chcę dla mojego ludu, chcę dla twojego ludu”. To zdumiewający moment, a jego przesłanie nadziei jest wypowiedziane tak prosto, że moje oczy napełniły się łzami.
Powiem wam, że podczas pracy nad tym filmem często patrzyłem na ten moment George’a Juniora i za każdym razem, gdy go oglądałem, moje oczy napełniały się łzami. Ilekroć pojawia się w filmie, podczas jego słuchania w pewien sposób porządkuje nasze cząsteczki. Sprawia, że ​​myślimy o przebaczeniu i odkupieniu w sposób, w jaki nigdy wcześniej tego nie robiliśmy. A George w pewnym sensie zarówno nas uwalnia, jak i rzuca nam wyzwanie. To prawda, że ​​robiłeś coś takiego w przeszłości – mówi w zasadzie. Ale co teraz zrobisz?

Ta historia pojawiła się po raz pierwszy w wydaniu Race Begins magazynu TheWrap z nagrodami. Więcej informacji w numerze Race Begins można przeczytać tutaj.

Feud: Capote kontra The Swans na okładce
Zdjęcia: Molly Matalon dla TheWrap

Zrodlo