Herraiz: "Sánchez wpoił nam przekonanie, że Begoña jest instytucją samą w sobie i jest państwem"

Bardzo dobre dni. Od szóstej towarzyszymy Wam w PORANKU WEEKENDU COPE. Pewnie już słyszeliście, że Real Madryt znów tego dokonał, nadal jest królem Europy, a dziś jest jeden z tych dni, w których nie ma już kwalifikacji, które mogłyby opisać bezprecedensowy wyczyn. Zespół Ancelottiego wrócił do Madrytu po piętnastym zdobyciu Pucharu Europy na legendarnym stadionie Wembley.

Nie było to łatwe zwycięstwo biało-czerwonych. Tak naprawdę pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowo po 45 minutach, a to były bardzo złe pierwsze minuty Realu Madryt. W przerwie w szatni rozgorzała gorąca dyskusja. Nie tylko od trenera. Głos zabrali także przedstawiciele wagi ciężkiej. Od tego momentu zmienili swoją mentalność. W drugiej połowie biało-czerwoni weszli do gry i padły bramki. Najpierw Carvajala, potem Viniciusa.

A wraz z ostatnim gwizdkiem, delirium i chwała. Z wieloma ustawieniami uroczystości. Logicznie rzecz biorąc, pierwszy na samym Wembley, z tymi dwiema twarzami, które zawsze kończy się finałem. Smutek i gorycz przegranego, w tym przypadku fanów Borussii Dortmund, oraz nieskończona radość kibiców drużyny, która nigdy nie męczy się wygrywaniem.

W tej chwili mamy kilka obrazów na żywo. Jednym z nich są kibice Realu Madryt, którzy przebywają na różnych lotniskach w Londynie. Powrót z kielichem, z piętnastym, to nie to samo, co bez niego. Na lotnisku Gatwick jest Fernando.

Zrób z nas improwizowanego reportera. Wyobrażam sobie, że na Gatwick poznałeś dziesiątki fanów. Atmosfera, szczęśliwe twarze, cokolwiek, powiedzcie nam.

Jesteś subskrybentem, wygrałeś bilety w losowaniu. W ilu finałach brałeś udział?



Zrodlo