Erich Anderson, aktor najbardziej znany z ról w filmach „Felicity”, „NYPD Blue” i „Thirtysomething”, zmarł po walce z rakiem. Miał 67 lat.
Wiadomością o śmierci Andersona podzieliła się w mediach społecznościowych jego żona, która zamieściła jego zdjęcie wraz z wiadomością od szwagra Andersona, „ponieważ jestem teraz zbyt osamotniony, żeby cokolwiek napisać”. Anderson zmarł w niedzielę.
„Mój szwagier Erich Anderson zmarł dziś rano po brutalnej walce z rakiem” – napisał Michael O’Malley. „Miał długą, pełną sukcesów karierę aktorską — wystąpił w tym starym programie „30 coś”; był ojcem Felicity w „Felicity”; zginął w piwnicy w filmie „Piątek 13”: brał udział w „Star Treku” i dziesiątkach innych programów. Był mądrym i zabawnym facetem, fantastycznym kucharzem; napisał trzy świetne powieści, które można znaleźć na Amazonie. Będzie mi go brakować, ale jego męka się skończyła”.
Rzeczywiście, drugą uznaną rolą Andersona była rola Roba w filmie „Piątek 13: ostatni rozdział”. Od tego czasu rozpoczął długą karierę zarówno w telewizji, jak i filmach, występując w odcinkach ukochanych seriali, w tym „Star Trek: Następne pokolenie”, „Melrose Place”, „7th Heaven” i nie tylko.
W 2000 roku Anderson zagrał Don Kirkendall w 7-odcinkowym serialu „NYPD Blue”, a w dziewięciu odcinkach „Felicity” zagrał doktora Edwarda Portera. Ostatnia telewizyjna rola Andersona miała miejsce w 2020 roku, kiedy wystąpił w dwóch odcinkach „Przesłuchania”.