EDMONTON — Gdy skandowanie „We want the Cup” wypełniło arenę wypełnioną pomarańczą i błękitem, drużyna Edmonton Oilers zebrała się w pobliżu zastępcy komisarza NHL Billa Daly’ego, aby zrobić sobie zdjęcie wokół Clarence Campbell Bowl.
Choć zdecydowali się nie ruszać trofeum, które zdobyli za dominację w Konferencji Zachodniej – będącego wynikiem zwycięstwa 2:1 nad Dallas Stars w niedzielnym meczu 6 – nie sprawiło to, że osiągnięcie to było mniej satysfakcjonujące.
W dziewiątym roku ery Connora McDavida Oilers – po wielu chudych sezonach i kilku kopniakach w brzuch w ostatnich play-offach – w końcu są tam, gdzie powinni.
Wiele razy wydawało się, że to się nigdy nie stanie, ale McDavid’s Oilers dostaną szansę rywalizacji o Puchar Stanleya.
„To była trochę wyboista droga, niezależnie od tego, czy chodzi o lata przerwy, czy załamanie serca w fazie play-off” – powiedział McDavid. „To zawsze była część planu, aby być w tym momencie”.
Ten moment stanowi pierwszy od 18 lat wyjazd franczyzy na mistrzostwa.
W tamtym czasie Oilers weszli do play-offów jako ósmy rozstawiony na konferencji i ruszyli w stronę Kopciuszka, prowadzeni przez posiniaczonego obrońcę Chrisa Prongera, fenomenalnego strzelca z rodzinnego miasta Fernando Pisaniego i bramkarzskie wyczyny Dwayne’a Rolosona.
Miażdżąca porażka w siódmym meczu i opuszczenie miasta przez Prongera kilka dni później wpędziły drużynę w spiralę znaną w tych stronach jako Dekada Ciemności. Trzy typy z rzędu numer 1, z których w 2011 roku środkowy przypadł Ryanowi Nugent-Hopkinsowi, niewiele zmieniły ich los.
Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero po przybyciu McDavida dzięki szczęściu na loterii w 2015 roku. Ale tempo wydawało się lodowate. W pierwszych czterech sezonach McDavida wystąpił tylko raz w fazie play-off i przegrał w drugiej rundzie w 2017 roku.
Nawet po zatrudnieniu w maju 2019 r. przyszłego dyrektora generalnego Hall of Fame Kena Hollanda rozwój do tego momentu przebiegał powoli.
Oilers dotarli do finału konferencji w 2022 roku, ale według nich była to seria, w której mieli niewielkie szanse w starciu z molochem z Kolorado. Jednak ubiegłoroczny nokaut w drugiej rundzie przez Vegas złamał im serca.
Spędzili lato, lamentując nad tym. Przysięgli, że nie pozwolą, aby seria ponownie wymknęła się spod ich kontroli. Jednak, jak powiedział skrzydłowy Zach Hyman, zanim sezon się rozpoczął, drużyna nie odwróciła sytuacji.
To był jeden z wielu powodów – kontuzje McDavida, Mattiasa Ekholma i Ryana McLeoda, trudności z przystosowaniem się do nowego systemu, słaba bramkarzy i pech – że Oilers rozpoczęli sezon tak słabo.
Porażka ze skromnym San Jose Sharks 9 listopada pozostawiła Oilers z bilansem 2-9-1 i zapewniła im remis na samym dole tabeli z pięcioma punktami. Ostatecznie kosztowało to Jaya Woodcrofta, trenera, który doprowadził drużynę do trzech zwycięstw w play-offach w ciągu dwóch lat, utratę pracy.
Jasne, Oilers zawsze mieli tu być. Ale to, że dotarli tu potem, czyni to miejsce jeszcze bardziej wyjątkowym.
„Nie mieliśmy o sobie zbyt wysokiego mniemania – i spójrzcie na nas teraz” – powiedział Ekholm. „Oczywiście wiedzieliśmy, jaki mamy zespół. Pokazaliśmy to już w zeszłym roku. Pokazaliśmy to już wcześniej. Czy wpadłem wtedy w panikę? Nie. Czy trochę się martwiłem? Może tak.
Dyrektor generalny ds. operacji hokejowych Jeff Jackson zlecił Krisowi Knoblauchowi odwrócenie sytuacji. To nie byli Oilers z sezonu 2005/2006, zespół, w którym kilku przyzwoitych zawodników liczyło na najlepsze. To byli McDavid’s Oilers, zespół przygotowany na zwycięstwo, ale wyglądający zupełnie inaczej.
„Wiedziałem, że jest tu naprawdę dobry zespół, dobrzy gracze i wszystko się ułoży” – powiedział Knoblauch. „Nie byliśmy pewni, jak dobrze sobie poradzą.
„Zdecydowanie była frustracja z powodu gry zespołu, miejsca w tabeli, więc musieliśmy po prostu uporządkować wszystko i spojrzeć krótkoterminowo”.
Osoby z otoczenia Oilers zawsze jako punkt zwrotny wskazują mecz w Waszyngtonie dzień po amerykańskim Święcie Dziękczynienia. Knoblauch dał drużynie cel pięciu zwycięstw w każdym segmencie ośmiu meczów. Oilers pokonali Capitals 5:0 i rozpoczęli osiem zwycięstw z rzędu.
„Po prostu zaszczepił falę spokoju i pewności siebie” – powiedział Hyman. „Pomógł chłopakom znaleźć ich grę. Pomógł kilku naszym najlepszym zawodnikom. Wszyscy walczyliśmy. Dlatego nasz zespół był tam, gdzie byliśmy, a on wszedł z uspokajającą obecnością i z planem opartym na procesach”.
Ekholm powiedział, że to w styczniu, po serii 16 zwycięstw z rzędu, Oilers w końcu poczuli, że są pretendentami, za jakich się uważali. W ostatnich 14 z tych rozgrywek stracili dwie lub mniej bramek.
„Nie wygrywaliśmy 6:1 ani 6:0” – powiedział Ekholm. „Nic takiego nie było. Byliśmy solidni jak cholera.
„Mieliśmy takie podejście do siebie, gdy nie było paniki”.
To było widać na końcu tej serii. Stuart Skinner w trzech ostatnich meczach puścił zaledwie cztery gole – wszystkie wygrały.
Nikt nie uosabiał wywróconego do góry nogami sezonu tak jak Skinner, którego statystyki na początku plasowały się w pobliżu dna ligi, ale począwszy od meczu w Waszyngtonie podawały wyniki na poziomie Vezina Trophy.
Skinner miał swoje wzloty i upadki również w fazie play-off. Najgorszy moment nastąpił, gdy stracił pracę startera na siedem okresów w środku serii w Vancouver. Odzyskał jednak bramkę i pokazał się z dobrej strony, gdy było to najważniejsze.
„Patrząc na Florydę, mają świetnego bramkarza” – powiedział Ekholm. – Mamy teraz także świetnego bramkarza.
„Odnalazł teraz swoją grę na poziomie, na którym możemy absolutnie konkurować każdego wieczoru”.
Skinner utrzymał fort, zwłaszcza podczas ataku w trzecim okresie. W ciągu ostatnich 20 minut zaliczył 14 ze swoich 34 interwencji. W całym konkursie Oilers przegrali 35:10.
„Miło było zobaczyć go w takim meczu” – powiedział Knoblauch. „Nie wygramy tego meczu, jeśli Stu nie będzie wspaniały, a Stu był wspaniały. Przez całą serię był wspaniały.”
Ale Oilers również grali przed nim wystarczająco dobrze.
„W zeszłym roku po serii Vegas stanąłem tutaj i powiedziałem, że Vegas wygrało kilka meczów, na które nie zasłużyło” – powiedział Ekholm. „Ale zrobili to tylko dlatego, że robili właściwe rzeczy przez dłuższy czas. Myślałem, że dziś wieczorem to zrobiliśmy.
Skinner odegrał dużą rolę w zabójstwie karnym, które tego wieczoru zakończyło się wynikiem 3 na 3. Jego interwencja blokująca na Jasonie Robertsonie w trzeciej minucie była w tej sytuacji jednym z jego najlepszych zatrzymań w meczu.
Ogólnie rzecz biorąc, Oilers odmówili drużynie Gwiazd we wszystkich 14 przewadze w serii, a nawet strzelili gola w krótkim meczu. To przedłużyło ich passę udanych zabójstw do 28 – w ciągu 10 gier.
Gra w przewadze również wzrosła pod koniec serii. Po przełamaniu poślizgu 1 na 17 i powrocie do serii z Vancouver dzięki trafieniu 2 na 3 w piątym meczu, Oilers w niedzielę wykorzystali obie swoje szanse. Po sześciu meczach ukończyli 4 na 11 meczów.
Odpowiednio, to McDavid był katalizatorem w niedzielę.
McDavid strzelił najbardziej zapierającego dech w piersiach gola, jaki kiedykolwiek strzelił w swojej karierze w fazie play-off, pokonując Sama Steela, pociągając palcem Miro Heiskanena i po uderzeniu Jake’em Oettingerem w pierwszej tercji (4:17).
„Nadal nie można się do tego przyzwyczaić” – stwierdził Nugent-Hopkins. „Wyciąga coś takiego i jest to dość zadziwiające. Dla niego taka zagranie jest czymś niesamowitym i dlatego jest naszym liderem”.
McDavid łapał krążki, korzystając z przewagi następnego zawodnika, i ostatecznie świetnie podał Hymanowi, który zdobył swojego 14. gola po sezonie. Dzięki temu Oilers prowadzili już po pierwszej przerwie 2:0.
„Był naszym najlepszym zawodnikiem” – powiedział Knoblauch. „Naprawdę się poprawił i rozegrał wiele dobrych zagrań. Nie sądzę, żeby zaszła taka zmiana na lodzie, która nie robiłaby różnicy.
Skinner znalazł się w centrum uwagi po zwycięstwie Oilers. To dzieciak, który dorastał w mieście i był idolem Rolosona podczas zawodów Pucharu Świata w 2006 roku. Roloson był w domu i mieli się spotkać rano.
„Będąc z Edmonton, możliwość dotarcia do takiego punktu jak ten to wisienka na torcie” – powiedział Skinner. – Ale tutaj będzie dużo więcej posypek do lodów.
Jednak w tym momencie, gdy Oilers w końcu docierają do serii, która daje im szansę na najwyższą chwałę, wszystko kręci się wokół McDavida.
To cudowne dziecko, talent pokoleniowy, którego przeznaczeniem jest doprowadzić Oilers do tego miejsca. Pojawił się, jak to często bywa, z szansą na pogrzebanie przeciwnika. Pomyśl o tym, jak dwa lata temu wykończył Los Angeles lub jak zwyciężył w dogrywce z Calgary.
To, biorąc pod uwagę scenę i stawkę, było prawdopodobnie lepsze.
GŁĘBIEJ
Lazerus: Niepowstrzymany, nie do pominięcia Connor McDavid dociera do finału Pucharu Stanleya. Nie mrugaj
„Trudno to opisać, ponieważ dodaje nam pewności, której potrzebujemy w takich momentach, aby grać trochę bardziej swobodnie” – powiedział Ekholm. – W pierwszym meczu nie mieliśmy zbyt wielu ataków, ale on wchodzi, kładzie nas na plecach i robi rzeczy, których nie sądzę, żeby ktokolwiek inny był w stanie zrobić w tej lidze.
Podobnie jak w ich sezonie, niedzielne zwycięstwo nie zawsze było miłe. Oilers jednak wytrzymali i wykonali swoje zadanie.
„Grupa zawsze się tego trzymała” – powiedział McDavid. „Zawsze wierzyliśmy w siebie i siebie nawzajem. Postawienie się w takiej sytuacji zawsze było możliwe i dobrze jest to zrobić.
Teraz przed nimi jeszcze tylko jedna seria.
(Zdjęcie: Perry Nelson / USA Today)