Czy Caitlin Clark stała się reprezentantką czegoś więcej niż koszykówka?

Po weekendzie, w którym najbardziej przeanalizowany, rażący faul w historii WNBA na siłę zapełnił moją oś czasu w mediach społecznościowych, obudziłem się w poniedziałek i dowiedziałem się, że karmienie jeszcze się nie skończyło. Good Morning America i inne programy należące do Disneya poświęciły całe segmenty sprawdzaniu biodra Caitlin Clark przez Chennedy’ego Cartera, jakby nigdy w historii ligi nie było rażącego faulu.

Później w poniedziałek redakcja „Chicago Tribune” swoim instytucjonalnym głosem oświadczyła, że ​​faul „byłby postrzegany jako napaść”, gdyby miał miejsce poza wydarzeniem sportowym.

Czy możemy się uspokoić i odetchnąć? To było sprawdzenie bioder; powtarzać … sprawdzenie bioder! Czy Carter uderzył ją z boku, gdy Clark patrzył w inną stronę i czekał na podanie od razu? Tak. Czy Clark upiększył jej upadek na ziemię? Pojawił się w ten sposób. Czy zasłużył na rażące miano? Absolutnie. Ale chwytanie pereł, które potem nastąpiło, jest równie wyczerpujące, co przyprawiające o mdłości.

Czy redakcja The Tribune zareagowała, gdy debiutant Sky Angel Reese został wrzucony na kort, a Alyssa Thomas z Connecticut Sun została wyrzucona? Dlaczego nie? Ale sprawdzenie bioder zasługuje na komentarz i jest porównywane do przestępstwa w mieście, które ma aż nadto problemów z przemocą uliczną? Spraw, żeby to miało sens.

Gdybym nie oglądał na żywo, pomyślałbym, że Carter zdjął stopy Clarka, gdy Clark był w powietrzu. Albo że uderzyła ją od tyłu w głowę. Albo że w jakiś drapieżny sposób chciała zakończyć karierę Clarka. Sprawdzenie bioder mogło być ostatnią rzeczą, po której spodziewałem się wywołać tak przesadne reakcje.

Z drugiej strony mówimy o Caitlin Clark. Prawda jest taka, że ​​zawsze skupiano się na niej nie tylko na koszykówce. Minęło tę milę już dawno temu, o czym pisałem na początku tego roku. Clark stała się pełnomocnikiem w dyskusjach/argumentach na temat rasy, kultury, przywilejów i uprawnień, a ludzie, którzy nawet nie piszą poprawnie jej imienia, mówią nam, co myślą o niej inni gracze lub jak należy ją traktować.

GŁĘBIEJ

Efekt Caitlin Clark i niewygodna prawda, która się za nim kryje

Dyskusje na temat tego, czy uda jej się sprostać oczekiwaniom, często schodzą na obszary, które nie mają nic wspólnego z koszykówką, a ludzie używają jej jako symbolu do wspierania dowolnej narracji niezwiązanej z koszykówką, w którą wierzą. W pewnym sensie jej imię zostało uzbrojone.

W poniedziałek rano Pat McAfee z ESPN wyemitowała cały odcinek poświęcony Clark i jej znaczeniu dla WNBA. Podkreślił, że w czterech z najwyżej ocenianych meczów ligi w tym roku wystąpiła Clark, a jej Indiana Fever ogląda średnio więcej widzów niż inne drużyny z głośnymi debiutantami. Następnie zbeształ media:

„Chciałbym, żeby ludzie w mediach, którzy w dalszym ciągu powtarzają: «Ta klasa nowicjuszy, ta klasa nowicjuszy, ta klasa nowicjuszy» – nie, po prostu nazywajcie to po imieniu” – powiedział. „Jest jeden biały b… dla drużyny Indiany, który jest supergwiazdą”.

Biuletyn Pulsu

Biuletyn Pulsu

Bezpłatne, codzienne aktualizacje sportowe bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej. Zapisać się

Bezpłatne, codzienne aktualizacje sportowe bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej. Zapisać się

KupićKup Biuletyn Pulsu

Po pierwsze, Clark nie jest supergwiazdą pod względem osiągnięć zawodowych. Przynajmniej jeszcze nie. Bez wątpienia jest faworytką w skali całego kraju, ale jej gra jeszcze nie dorównała jej atrakcyjności – co nie znaczy, że tak się nie stanie, ale jeszcze jej nie ma.

Nazywając ją „białą b–”, McAfee, podobnie jak wielu innych, odwrócił uwagę od tego, do czego należy, czyli do kortu. Przeprosił jednak późnym popołudniem.

„Nie powinienem był używać słowa „białe b–” jako deskryptora Caitlin Clark, bez względu na kontekst… nawet jeśli mówimy o rasie jako przyczynie niektórych rzeczy” – napisał w mediach społecznościowych. „Mam zbyt wiele szacunku dla niej i kobiet, aby dzielić się tym ze światem. Moje intencje, gdy to mówiłem, były komplementarne, podobnie jak cały segment, ale wiele osób twierdzi, że z pewnością wcale tak nie było. To w 100% moja wina i za to przepraszam… Wysłałem także przeprosiny do Caitlin. Wszystko inne, co powiedziałem… to nadal wszystkie fakty. #Dziennikarstwo #WNBAProgrum #SheIsTheOne”

Oto problem wykraczający poza wybór słów: McAfee mylił się, twierdząc, że Clarka należy chronić jako „dojną krowę”, która przyciąga uwagę ligi. To błędne przekonanie głoszone przez innych, w tym LeBrona Jamesa. Jako były zawodowy sportowiec McAfee powinien wiedzieć, jak głupio to brzmi. Gra szanuje grę. Pomiędzy granicami nie ma miejsca na „spokojnie”. Zarabiasz na utrzymanie.

Co ciekawe, najgłośniejsze głosy nawołujące do podwójnych standardów pochodziły od mężczyzn, co powinno obrazić Clark i każdą inną kobietę. To tak, jakby ci mężczyźni mówili, że Clark nie jest wystarczająco silna, aby sama się bronić. Jeśli tak nie jest, powinna pójść dalej, tak jak zrobiłby każdy inny gracz w takiej sytuacji. Traktowanie jej w jakikolwiek inny sposób jest brakiem szacunku nie tylko wobec prawdziwych gwiazd koszykówki, ale także samej gry w koszykówkę.

Oglądałem prawie każdy mecz Fever i chociaż nie uważam się za specjalistę od koszykówki ani nic podobnego, niektóre rzeczy są oczywiste. Musi stać się silniejsza. Więcej myśli i reaguje, niż płynie organicznie. Feverowi brakuje chemii, być może z powodu tak małej ilości czasu na wspólne treningi. A przeciwnicy ostro na nią naciskają. Ale dlaczego miałoby to być dla kogokolwiek zaskoczeniem? Kiedy jesteś numerem 1 w drafcie i przedstawiany jest jako twarz ligi, zanim jeszcze rozegrasz mecz, przeciwnicy wystawią cię na próbę. Dzieje się tak w każdym sporcie, niezależnie od płci, niezależnie od rasy.

W Clarku pojawiały się przebłyski „dziwka”, gdy wracał do college’u. Od machania strzelcem z Karoliny Południowej z dystansu za trzy punkty, jakby chciał powiedzieć, że zawodnik nie jest wart pilnowania, po wykonanie gestu „nie widzisz mnie”. Nawet w sobotę przeciwko Chicago Sky szturchnęła Cartera łokciem (nieumyślnie?) i powiedziała jej coś na temat posiadania piłki, po czym Carter sprawdził jej biodro.

Carter niesłusznie zareagowała w ten sposób, przyznała w poniedziałek rano w oświadczeniu przekazanym mediom trenerka punktowa Teresa Witherspoon. Ale podczas zawodów czasami sprawy wymykają się spod kontroli, niezależnie od płci i rasy. Chciałem poprosić, żebyśmy nie zarabiali więcej, ale wtedy zdałem sobie sprawę, jak głupio to zabrzmi.

(Zdjęcie: Evan Yu / NBAE za pośrednictwem Getty Images)

Zrodlo