Według oficjalnych danych, w miastach do 100 mieszkańców mieszka w Hiszpanii około 75 tys. osób. W większości z nich nie ma sklepów. Sprzedawcy ryb, tacy jak Jorge López, są niezbędni, aby życie mogło tam trwać. Ten sprzedawca uliczny wyjaśnia Carlosowi Moreno „El Pulpo” w Poniendo las Calles swoją pracę, odwiedzając aż 12 miast w Sorii.
Po życiu w mieście nagle zdał sobie sprawę z braku, jaki istniał u niektórych, i „wyszedłem na ulice z rybami, z tymi, którzy nie mieli służby”. Chociaż pochodzi z kołyski, ponieważ jego „pradziadek Genaro chodził ze sprzedażą osłów”. Teraz zajmuje się nie tylko sprzedażą uliczną, ale ma także stoisko na Targu Soria.
„Pierwszą rzeczą, którą robię, jest to, że o 6:30 zostawiają ryby w tym samym miejscu” – zaczyna wyjaśniać w Poniendo las Calles. „Rozstawiam i o 9:00 jadę do miast, aby zrobić moją trasą.” : „Przychodzę teraz dwa dni w tygodniu, latem wychodzę cztery dni, bo dzięki Bogu, ludzie przyjeżdżają do miast”.
Przede wszystkim dlatego, że normalną rzeczą jest to, że znajdujesz „klienta lub dwóch klientów”, ale „nie jest to powód, aby przestać chodzić”: „Musisz to kontynuować, aby zapewnić usługi osobom, z którymi byłeś Dopóki możemy i nie poniesiemy strat, będziemy kontynuować, nawet jeśli nie wygramy zbyt wiele. Jorge przejeżdża około „500 kilometrów” tygodniowo.
sprzedawca ryb
„Wcześniej ustaliłem przystanki po dwa lub trzy przystanki”, ujawnia Carlos Moreno „El Pulpo”, „teraz jest wygodniej, prawie w wielu miejscach od drzwi do drzwi, ponieważ mam trzech klientów”: „Jeździsz od drzwi do drzwi , trąbisz i już wiedzą, że piekarz to jeden róg, drugi rzeźnik, mój drugi…”.
- Po lewej 6: Brak konfiguracji reklam dla żądanego przedziału
Mechanizm jest prosty, jak opowiada Jorge López w Putting the Streets: „Samochód dostawczy wyposażony w półki, wagę i ladę… Sprzedaję z wnętrza wysokiego vana wyposażonego w klimatyzację. Ludzie wychodzą, biorą ryby i ci go dam, kupię bezpośrednio pod drzwiami domu, a im mniejsze miasto, tym bardziej wdzięczni.”
Ten handlarz ryb i uliczny sprzedawca jasno stwierdza, że „w mieście, dopóki nie zamkną sklepu lub firmy, którą prowadzą, nie wiedzą, co mają”: „Są młodsi ludzie, którzy mają samochód do kupienia w takim miejsce, które mi dadzą taniej. Ale potem wychodzą, aż zamkną, mówią: Och, potrzebuję tego teraz i nie mam gdzie tego kupić.
?? Zniknięcie lokalnych sklepów pustoszy całą Hiszpanię: „Są ludzie, którzy żyją tylko z tego, co im sprzedaję”
?? @LaTardeCOPEhttps://t.co/fTTz5JFQMu
— COPE (@COPE) 23 sierpnia 2023 r
„Nie tracą prawdziwej wartości, jaką ma sklep w mieście, bar czy usługa” – nadal podkreśla Jorge López – „kiedy zamykana jest usługa, zabija to miasta jeszcze bardziej”. Dlatego jest tak przekonany, że jego praca pozostaje istotna i pozostanie nią znacznie dłużej.
Kilka miast w Sorii
Jorge López jasno mówi, że latem „będę miał 20 klientów w tym mieście, ale jedyny klient, który będzie tam zimą, będzie musiał kontynuować zakupy, jeść i świadczyć usługi”: „Następnie mówisz: Nie zamierzam zarabiać pieniędzy i zamierzam dojechać tam 20 kilometrów.
A mimo to rekompensuje to: „To tylko klient kupuje na cały tydzień, bo są takie miejscowości, które teraz zamiast dwóch dni w tygodniu chodzą w jeden, ale mają dość na cały tydzień i mają świeżą rybę, nawet jeśli jest jedyny klient”. Ten handlarz ryb fotografuje Pustą Hiszpanię i widoczne problemy.