Kto kusi cię niebiosami, zanim zabierze cię do gorących głębin piekła? Real Madryt. Jak nazywa się biały tygrys z 11 głowami, który poluje na swoją ofiarę, słodko mrucząc? Real Madryt. Kto jest 13. apostołem Hiszpanii? Real Madryt. Co nie potrzebuje klucza, aby wymknąć się z łańcuchów, bo gdy wszystko wyjdzie na jaw w upiornym świetle, łańcuchy te wyjdą na jaw niczym jego własne wybielone żebra? Real Madryt.
Jaka siła oczarowuje Twoje sny gajami oliwnymi manzanilla, słońcem na plecach i duchem pocałunku na skórze, by obudzić się pod duszą puchowej poduszki? Real Madryt. Jakie wyjące dziecko narodziło się w ciemności, nawet nadal tam żyje, ale teraz pojawia się w papieskiej bieli? Real Madryt.
Co jest wszędzie i nigdzie? Czyja twarz wypuściła 5000 statków? Co daje pewność, którą daje tylko śmierć? Który klub piłkarski się koronuje? Real Madryt.
Hiszpańscy giganci to najbardziej znany klub na świecie i według wielu szacunków najlepiej wspierany. Mają jeden z dwóch najlepszych składów na świecie. Mają menadżera z największą liczbą europejskich tytułów. Są jedną z jej najbogatszych stron.
Te czynniki wystarczą, aby wyjaśnić, dlaczego w sobotę zagrają o swój 15. Puchar Europy (tylko jeden inny klub ma ich aż siedem). Ale dla części fanów Madrytu kryje się za tym coś więcej.
„Mówią, że na Bernabeu (domowym stadionie Madrytu) istnieje bóg, który nosi białą koszulę – i kto wie? Może to prawda” – powiedział w tym tygodniu główny trener Madrytu Carlo Ancelotti brytyjskiej gazecie The Times. Włoch jest gorliwym katolikiem, który codziennie się modli i jako dziecko całymi godzinami czytał Biblię.
„Ale jeśli popełnisz błąd, bóg w bieli cię ukarze” – dodał. Jednak pod rządami Ancelottiego Madryt niemal jednostronnie odegrał rolę karcy, a nie grzesznika.
W trzech ostatnich edycjach Ligi Mistrzów podopieczni Ancelottiego zaliczyli serię nieprawdopodobnych powrotów.
W drodze po swój ostatni triumf w sezonie 2021–2022 przegrywali w dwumeczu 2:0 z Paris Saint-Germain na 30 minut przed końcem, a w 17. minucie hat-trick Karima Benzemy posłał ich na boisko Poprzez. W następnej rundzie przeciwko Chelsea przegrywali w dwumeczu 4:3 na 10 minut przed końcem, a po dogrywce zwyciężyli 5:4. Trzy tygodnie później, w półfinale z Manchesterem City, w 90. minucie rewanżu prowadzili w dwumeczu 5:3, ale Rodrygo strzelił dwa gole w ostatnich minutach, a Benzema dopełnił cudu rzutem karnym w dogrywce .
Odzyski były kontynuowane.
Madryt przegrał 2:0 z Liverpoolem w zeszłorocznym pierwszym meczu 1/8 finału na Anfield, ale tego wieczoru powrócił do zwycięstwa 5:2.
W ćwierćfinale tego sezonu dwukrotnie przegrywali z broniącym tytułu mistrzem Europy City.
Być może najbardziej fantastyczne było ich odrodzenie w zeszłym miesiącu w półfinale z Bayernem Monachium. Wychodząc na mniej niż pięć minut do rewanżu, Joselu, wyśmiewany przez cztery niezbyt imponujące sezony w angielskich klubach Stoke City i Newcastle United w latach 2015-19, odrodził się jako Lazarus i strzelił dwa gole w końcówce z ławki rezerwowych.
Dla Madrytu będzie to szósty finał Ligi Mistrzów w ciągu 11 lat.
Zakład Pascala jest filozoficznym argumentem na rzecz pragmatyzmu wiary w Boga. Jeśli nie wierzysz w Boga, są dwie możliwości – On nie istnieje, więc Niebo też nie istnieje, albo On istnieje, a twoja niewiara dyskwalifikuje cię od wejścia do Nieba. Żaden z rezultatów w tym kontekście nie jest pozytywny.
Ale jeśli wierzysz w Boga, skutki są takie, że albo On nie istnieje, więc Niebo też nie istnieje, albo że On istnieje, więc możesz wejść do Nieba.
Dla Pascala, XVII-wiecznego francuskiego matematyka, jedyną decyzją, która kończy się pozytywnie, jest wiara.
To samo tyczy się Madrytu. Nie musisz w nie wierzyć, ale ich wyniki pokazują, że zaufanie jest tylko logiczne.
Być może z tego powodu papież Franciszek, argentyński ksiądz urodzony jako Jorge Bergoglio, otrzymał koszulki Madrytu od dwóch poprzednich prezydentów FIFA, Seppa Blattera i Gianniego Infantino. Czy wystarczą łaski najwyższej siedziby rzymskokatolickiej? Nie dla niektórych.
Antonio Jose Castano Gutierrez, znany jako Tonin lub „El Torero” (torreador), prowadzi bar w południowo-wschodniej części stolicy Hiszpanii, w pobliżu stadionu kolegi z La Liga, Rayo Vallecano, co odzwierciedla jego miłość do klubu. Rzeczywiście, Tonin jest jednym z najsłynniejszych kibiców Madrytu – niedawno wyzdrowiał po zagrażającej życiu walce z rakiem – który teraz, za zgodą klubu, ponownie nosi swoją charakterystyczną pelerynę na północnym krańcu Bernabeu.
W 2015 roku Madryt chciał powrócić do rywalizacji z miejskim rywalem Atletico w Copa del Rey, hiszpańskim odpowiedniku Pucharu Anglii w angielskiej piłce nożnej. W swoim barze Tonin wraz z kilkoma innymi znanymi kibicami klubu zrobił tablicę Ouija, próbując przywołać ducha Juanito — gwiazdy Madrytu lat 80., który zginął w wypadku samochodowym w 1992 r. w wieku 37 lat. ołtarz w rogu jego baru – rogu Juanito – który teraz stoi tam na stałe.
„Od czasów Ferenca Puskasa i Alfredo Di Stefano (gwiazd madryckich drużyn, które w latach 1956-60 zdobyły pierwsze pięć Pucharów Europy) małe gobliny śpią na boisku Santiago Bernabeu. Są tam, bo w przeciwnym razie wyjaśnienie nie mogłoby być bardziej surrealistyczne, ale tak właśnie jest” – mówi Tonin Sportowiec.
Włączają się wszystkie alarmy i wszyscy wiedzą, że do ostatniej minuty meczu jest wiara i nadzieja na powrót. To uczucie zostało sprowokowane przez Juanito, który w związku z historycznymi powrotami Realu Madryt w latach 80. wypowiedział mityczne zdanie: „90 minuti en el Bernabeu son multi longo” („90 minut na Bernabeu to bardzo długo”).
„Od tego czasu wszyscy rywale o tym wiedzą: zdobycie gola Madrytowi lub wygrana z Madrytem to śmiertelna pułapka, ponieważ wiedzą, że w końcu wrócimy”.
Później hiszpańska gazeta sportowa Diario AS odtworzyła ceremonię, umieszczając na pierwszej stronie zdjęcie Tonina i tabliczki Ouija. Wywołało to ogromne kontrowersje w Hiszpanii.
“To był błąd. Nasza pasja sprawiła, że popełniliśmy błąd. Uznaliśmy to za coś zabawnego, chcieliśmy przestraszyć innych chłopaków (Atletico Madryt)” – mówi Tonin.
„Rozmawialiśmy z rodziną (Juanito), jestem blisko z jego dziećmi, jego byłą żoną, jego siostrą… Powiedziałem mu, że zrobiliśmy to w miły sposób, ale coś poszło nie tak i jest nam przykro. Znają nas, wiedzą, że mam wytatuowanego Juanito na plecach. Poszło źle, przegraliśmy w Copa del Rey, ale od tego czasu nie przegraliśmy w Pucharze Europy.
Tonin nie jest jedynym zwolennikiem, który wierzy, że europejski sukces Madrytu stoi na przeszkodzie pewnej formie mistycyzmu.
Iker Jimenez jest dziennikarzem i gospodarzem programu telewizyjnego, który szczególnie interesuje się zjawiskami paranormalnymi. Prowadzi program Cuarto Milenio („Czwarte tysiąclecie”), w którym bada tajemnice i zagadki. Jest to najdłużej emitowany program na ogólnodostępnym hiszpańskim kanale Cuatro.
„(Real Madryt) to tajemnica warta trzech lub dossier dotycząca Cuarto Milenio” – powiedział w tym miesiącu El Desmarque, po półfinałowym powrocie Realu Madryt. „Kiedy (napastnik Bayernu) Harry Kane stoi samotnie przed bramką, posyła ją do bocznej siatki. Coś się tam dzieje. Jakie coś? Trzeba zobaczyć jego twarz i jego twarz – pan Kane doskonale wiedział, co się wydarzy.
„Wydaje się, że to dobre zaklęcie, ale zawsze tak się dzieje”.
Śledź Ligę Mistrzów dalej Sportowiec…
Co kryje się za tym sekretem?
Mistyk Uri Geller twierdzi, że ma moc psychokinezy — zdolność poruszania przedmiotami bez fizycznej interakcji z nimi — i w ciągu swojej 50-letniej kariery kilkakrotnie angażował się w piłkę nożną. Umieścił za bramką kryształy napełnione energią, aby pomóc Exeter City w 1997 r. – choć przegrali mecz 5:1 – ale przysięga, że pomógł Reading zdobyć awans w 2002 roku. Najbardziej znany jest z tego, że przeleciał helikopterem nad Wembley podczas meczu Anglii ze Szkocją na Euro 96, twierdząc, że przesunął piłkę tuż przed tym, jak Gary McAllister ze Szkocji nie wykorzystał kluczowego rzutu karnego.
„Kiedy tysiące, dziesiątki tysięcy lub miliony ludzi wspierają jeden zespół, powstaje energia” – mówi Geller Sportowiec. „I to jest właściwie naukowe — wytwarza niemal podprogową, energetyczną moc, która chroni zespół, przynosząc mu szczęście. Właśnie dlatego większość meczów u siebie wygrywa drużyna gospodarzy – ponieważ ma ona na stadionie ogromną siłę fanów.
„Real Madryt ma taką rzeszę fanów, że to prawie jak religia. Tak głęboko w to wierzą, że się o to modlą. Gracze wykonują najróżniejsze rytuały – albo noszą ze sobą medalion, albo ubierają się w określonym kolorze, całują trawę, albo widać, jak robią krzyż Jezusowi Chrystusowi, Bogu. To wzmacnia ich system przekonań i wzmacnia fanów.
„Hiszpania ma głębokie podstawy religijne, więc jeśli masz system wierzeń, w którym wygrasz, bez względu na to, gdzie jesteś, aktywujesz tę energię, która wpływa na chromosomy, DNA, strukturę gracza i napędza adrenalinę w mózgu tego gracza, aby strzelił gola.
„Jest coś paranormalnego, coś psychicznego, coś nadprzyrodzonego w zespole i ich fanach”.
Tonin zgadza się. „To tak, jakbyś założył kostium superbohatera, gdy nadejdą Puchar Europy (a nie mecze w hiszpańskiej krajowej piłce nożnej)” – mówi. „Tego dnia spojrzenie w oczach kibiców, a nawet ich zachowanie będzie inne niż w przypadku każdego meczu ligowego. To zimne spojrzenie, to spojrzenie, które zrobimy. Małżeństwo jest totalne.”
Czy rozprzestrzeniło się to na zawodników z Madrytu i ich przeciwników? Niech mówią za siebie.
„Trudno wyjaśnić, co dzieje się podczas wieczorów Ligi Mistrzów na Bernabeu” – powiedział Luka Modrić, pomocnik Madrytu od 2012 roku, który w ten weekend może zdobyć swój szósty tytuł mistrza Ligi Mistrzów.
„Musimy zignorować mit Realu Madryt” – powiedział trener Bayernu Thomas Tuchel przed półfinałem w zeszłym miesiącu.
„To się powtórzyło… ponieważ zdarzyło się to już tyle razy, że jest to coś niewytłumaczalnego” – powiedział Ancelotti po tym, jak Bayernowi nie udało się pokonać tego mitu. „To coś magicznego, nie ma na to wyjaśnienia”.
Kiedy poproszono mnie o zwiedzenie Madrytu i mistycyzmu, miałem wątpliwości. Wciąż robię. Pokusą jest śmiech i to zrobiłem. Jednak kilku czołowych osobistości klubu w to wierzy – i to właśnie ma sens.
Istnienie jest nieprzewidywalne i niepoznawalne, ale dla milionów Madryt był ciszą w obracającym się świecie. Spośród wszystkich superklubów ich okresy odłogowania były najbardziej urodzajne. Inne kluby są bogate, inne mają historię, ale wyjątkowość Madrytu stwarza iluzję fantastyki.
Akcja rozgrywa się wśród pobożnych i przesądnych fanów, a fakt istnienia nadprzyrodzonej siły nie ma tak dużego znaczenia, jak wiara w jej istnienie. Piłka nożna to sport psychologiczny, a historia Madrytu, kraju, w którym wciąż widać blizny, liczy się bardziej niż większość. Łatwo jest wzbudzić zbiorowe przekonanie, ponieważ modlili się już wcześniej i otrzymali odpowiedź.
Madryt nie jest kosmicznym mrugnięciem. Ale jeśli jakikolwiek klub mógłby zakrzywić przestrzeń, wypaczyć czas, przeciwstawić się niezaprzeczalnemu i oddychać tlenem w świecie dymu, to właśnie oni.
Dodatkowe raporty: Guillermo Rai
(Zdjęcie na górze: Oscar Del Pozo/AFP za pośrednictwem Getty Images)