Wzajemne oddziaływanie

Po dziewięciu latach i trzech albumach po ponownym połączeniu Ride nie chce ulegać swojemu klasycznemu brzmieniu. Ich postawa jest frustrująco godna pochwały – twórczy upór, który należy podziwiać z nieco ciężkim sercem. Zespół z Oksfordu może nie wymyślił palety shoegaze składającej się z wirujących gitar i marzycielskiego wokalu, ale na początku lat 90., kiedy gatunek ten zaczął się zyskiwać na popularności, Ride byli chłopakami z plakatów shoegaze, a ich ostre piosenki i uroda nadawały brzmienie Tamizy Doliny w górnych partiach brytyjskich list przebojów. I choć Slowdive prześcignęło ich popularnością po reformacji, wciąż słychać ulotny pęd debiutanckiego albumu Ride’a, Nigdziew muzyce zespołów nu-gaze od Hotline TNT po For Tracy Hyde.

Jak na ironię, zwolennicy odrodzenia shoegaze często wydają się być znacznie bardziej przywiązani do klasycznego Ride niż sami Ride. Pierwsza po zjednoczeniu płyta zespołu, Dzienniki pogodowenosiło wyraźnie nowoczesne akcenty produkcyjne, podczas gdy w 2019 r To nie jest bezpieczne miejsce był kościołem o szerokim zasięgu, który obejmował electro pop i akustyczny jangle w swoim eklektycznym zasięgu. Grupa została oprawiona Wzajemne oddziaływanie jako album, który łączy to wszystko w jedną całość, jednocząc różne strony narracji Ride. Ale tak nie jest Jeździć wystarczy na to – raczej brzmienie zespołu próbującego różne style, aby zobaczyć, co pasuje, utrudniane przez przeciętne pisanie piosenek.

Ride w najlepszym wydaniu klasycznym połączył zapadające w pamięć harmonie wokalne z poduszką gitarową, jak Byrds w My Bloody Valentine. Ale w większości brakuje przesterowanej gitary Wzajemne oddziaływanie, a jego brak jest odczuwalny bardziej niż kiedykolwiek od ponownego połączenia grupy. Zamiast tego nieoczekiwane brzmienie, które mocno wisi nad pierwszą połową albumu, to brzmienie New Order. „Last Frontier” to olśniewający obraz ulubionych synów Manchesteru tryb bujania— W stylu Petera Hooka „Tutaj rządzę” — chłopaki, linia basu i tak dalej, podczas gdy brzęcząca gitara i proste akordy syntezatora w utworze „Monaco” (który ma nawet taką samą nazwę jak poboczny projekt Hook) odzwierciedlają Nowość Zamów w najbardziej błyszczącym wydaniu z lat 90.

Wzajemne oddziaływanie nie jest zatem dziełem grupy nadmiernie zajmującej się obsługą fanów. Zamiast tego album kontynuuje wyzwolony rodowód To nie jest bezpieczne miejscew którym ponownie zjednoczony zespół, wolny od miażdżącego napięcia statusu legendy, robi, co mu się do cholery podoba – zobacz także album Jesus and Mary Chain z 2024 roku, szczęśliwie wszechobecny Oczy Glasgow. Syn Efekt pogodowyprzekrada się dziwny efekt współczesnej produkcji, taki jak przefiltrowana fuzja francuskiego akcentu i shoegaze w „Peace Sign” wraz z psychodelicznym fantazją gitary (uroczy „Last Night I Went Somewhere To Dream”) i marzycielskim akustycznym brzdąkaniem („ Stay Free”), że ich dwa poprzednie albumy wypadły dobrze.

Album idzie także znacznie dalej w głąb chwastów. „Sunrise Chaser” to błyskotliwa mrugnięcie okiem do płyty disco, z funkową linią basu i czymś, co brzmi jak uchwyt gitarowy w stylu Nile’a Rodgersa; „Przyszedłem zobaczyć wrak” to przedszkole Depeche Mode pozbawione perwersyjnej intensywności Dave’a Gahana; a rytmiczny breakbeat i kinowe efekty gitarowe w „Essaouira” sugerują triphopowe zespoły, które trzy dekady temu po Ride trafiły na listy przebojów.

Zrodlo

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here