Wnioski z CinemaCon 2024: Za mało filmów, za dużo testosteronu

Wypuszczenie balonów i szampana, aby uczcić powrót branży teatralnej po Covid-19 i dwóch strajkach w Hollywood, zajmie kolejny rok, ale przynajmniej na horyzoncie widać aureolę. To powiedziawszy, CinemaCon 2024 jasno pokazało, że studia nie mają w tym roku wystarczającej liczby filmów, aby zadowolić właścicieli kin, a to, co posiadają, wydaje się nierówne.

Szykuje się niezła robota: świąteczny „Wicked” Universal będzie niesamowity. „Królestwo planety małp” Disneya, które ukaże się w przyszłym miesiącu, wygląda nieziemsko. „Mickey 17” Bonga Joon-ho, w którym Robert Pattinson umiera i zostaje sklonowany, wyprodukowany przez Warners, wygląda szalenie w najlepszy możliwy sposób.

Ale strajk zrobił swoje. Studia nie mają pełnego zestawu filmów i nie da się tego obejść: rok 2024 będzie bolesny pod względem kasowym. Nadzieja na sali (a była) dotyczy tak naprawdę roku 2025 i 2026.

Tydzień spędzony w Las Vegas na dorocznym zgromadzeniu wystawców filmów CinemaCon z południowymi przyjęciami koktajlowymi w Nobu (dzięki Lionsgate) nie przysłonił faktu, że po brutalnym roku nadchodzące osiem miesięcy filmów zostanie zebranych w całość. Będzie to bolesne dla kinomanów, którzy chcą czegoś innego niż wściekłe strzelanki, rozdzierające uszy ścieżki dźwiękowe i ciągły horror. Płyty Warner Bros., Paramount i Lionsgate szczególnie krzyczały o nieubłaganym testosterenie i strumieniu strachu, złości i zemsty.

Chris-Aronson-Cinemacon
Chris Aronson, szef dystrybucji krajowej Paramount, na CinemaCon (zdjęcie: Jerod Harris/Getty Images dla CinemaCon)

Mówiłem to już wcześniej: czy podczas chodzenia do kina nie jest dozwolona radość, czułość ani intymność? Czy nam, widzom, zdarza się marzyć? Poczuć podziw i empatię pomiędzy momentami, w których bolało? Czy dyrektorzy Hollywood, którzy dają zielone światło filmom, nie są zaznajomieni z… no wiesz, życzliwością? Pomyśl o tym, proszę.

Oto moje wnioski z CinemaCon.

1. Disney mógł mieć najmniej filmów, ale ma najwięcej zwycięzców i najlepszą prezentację. Kilka lat temu Disney – u szczytu swojej formy i u szczytu arogancji – pojawił się na CinemaCon i zaprezentował gigantyczny ekran z kalendarzem nadchodzących premier. I tyle. W tym roku studio postarało się o wiele bardziej, prezentując wspaniałe fragmenty materiału filmowego – w tym oszałamiający fragment „Małp” – oraz tupot na scenie, gdzie wszyscy, od Kevina Feige z Marvela po eleganckiego szefa dystrybucji Tony’ego Chambersa zrzucającego bombę F . Szczerze mówiąc, to było wyzwalające. Siła Disneya leży w gamie marek, które zaspokajają potrzeby odbiorców i wszystkich gustów, a w roku takim jak ten firma pokazała: filmy dla dzieci „W głowie się nie mieści 2” i „Moana 2”, z których ten ostatni został zaprezentowany przez Dwayne The Rock Johnson; zmysłowe, czterokwadrantowe doświadczenie, takie jak „Małpy”; oraz w pełni zabawny wypad w świat superbohaterów z kategorią R w „Deadpool i Wolverine”. Właściwie to było odświeżające, nie być bombardowanym klasyczną ofertą superbohaterów Marvela. Studio mądrze pozwoliło, aby przemówiły filmy, na co wystawcy zareagowali okrzykami uznania.

LAS VEGAS, NEVADA – 9 KWIETNIA: (LR) Bong Joon-ho i Robert Pattinson biorą udział w prezentacji Warner Bros. Pictures podczas CinemaCon 2024 w Colosseum w Caesars Palace, 9 kwietnia 2024 r. w Las Vegas, Nevada.
Reżyser Bong Joon-ho i Robert Pattinson biorą udział w prezentacji Warner Bros. Pictures na CinemaCon 2024. (Zdjęcie: Gabe Ginsberg/Getty Images)

2. New Line żyje? Plan Warner Bros. prezentowany przez Mike’a DeLucę i Pam Abdy (może nie zawodowych moderatorów, ale przynajmniej prawdziwych ludzi) nie przypominał niczego tak bardzo jak kino New Line z lat 90. XX wieku, w którym DeLuca spędził dekadę swojej kariery. Filmy były bogate w gatunki – brutalne akcje, horrory i kryminały. Z pewnością „Furiosa” George’a Millera z Anyą Taylor-Joy to uczta dla wszystkich zmysłów. Ale zanim dotarłeś do „The Watchers” (horror), „Traps” (thriller), „Sok z żuka” (horror fantasy) i kontynuacji „Jokera” Todda Phillipsa – „Folie a Deux” (ja nie wiem, jak to nazwać, ale to jest szalenie przerażające) – publiczność błagała o powód do śmiechu lub płaczu – byle nie kulić się ze strachu. Film wytwórni Warner, który spotkał się z największym odzewem publiczności na CinemaCon, nie został nakręcony przez Warnera. Był to dokument z Sundance „Super/Man”, nabyty przez studio. Zwiastun, który pokazali, opowiadający o odwadze Christophera Reeve’a, miłości jego żony i jego oddaniu dla dzieci, sprawił, że wszyscy płakali. Tak, Hollywood, to jest coś.

3. „Gdzie są kobiety?” To właśnie nabazgrałem w swoim notesie po trzeciej z rzędu prezentacji w studiu i kolejnej obsadzie z udziałem sześciu mężczyzn i jednej samotnej kobiety. (Właściwie było to po animowanym „Transformers One” wytwórni Paramount i wydanej kilkadziesiąt lat później kontynuacji „Gladiator 2”). Nie tylko nie było filmów, które przemawiałyby specjalnie do kobiecej widowni, ale nawet tak zwanej „szerokiej” atrakcyjności filmy mają w przeważającej mierze męską obsadę i symboliczną kobietę. W „Gladiatorze II” występują Paul Mescal, Pedro Pascal, Denzel Washington… i Connie Nielsen. W „Transformers One” występują Chris Hemsworth, Brian Tyree Henry i kilku innych chłopaków… oraz Scarlett Johansson. Ta absurdalna nierównowaga miała zostać rozwiązana po przebudzeniu #MeToo, prawda? Kobiety stanowią połowę populacji, a my też lubimy filmy. Ale z tych tabliczek nie dowiesz się tego. Lionsgate szczególnie skandalicznie wypuściło całą serię filmów, które były litanią brutalnych walk, łamania kości, maczet i noży. Oczywiście w grę wchodzili Guy Ritchie i Eli Roth. Keanu Reaves wystąpił w czterech filmach. Jeden z mężczyzn został ugodzony nożem w oko. W „Ballerinie” występuje kobieta (Ana de Armas), ale z tego powodu jest nie mniej brutalna. Nie wiem, co oni tam jedzą, ale mam wrażenie, że jedzą gwoździe i surową skórę.

LAS VEGAS, NEVADA – 10 KWIETNIA: (LR) Ariana Grande i Cynthia Erivo przemawiają na scenie podczas prezentacji Universal Pictures i Focus Features podczas CinemaCon 2024 w Colosseum w Caesars Palace, 10 kwietnia 2024 r. w Las Vegas w stanie Nevada.
Ariana Grande i Cynthia Erivo, gwiazdy „Wicked” na CinemaCon w Las Vegas (Źródło: David Becker/WireImage)

4. Universal jest w świetnej formie po zwycięstwie w kategorii najlepszy film „Oppenheimerem” i występie kasowym w 2023 r., który przekroczył oczekiwania. I chociaż studio, na szczęście, miało na swoim koncie wiele filmów, które sugerowały coś innego niż tylko horror i przemoc (chociaż mocno odwoływali się do kanonu Blumhouse z sequelami „Five Nights at Freddy’s” i „M3ghan”), ten łupek jest niezaprzeczalnie cienki. Długo trzeba będzie czekać do grudnia, kiedy studio będzie mogło zaprezentować coś, co wydaje się być spektakularnym doświadczeniem w „Wicked” z Cynthią Erivo i Arianą Grande w pierwszym z dwóch filmów. Reżyser Jon M. Chu powiedział, że producenci posadzili 8 milionów cebul tulipanów, aby stworzyć w filmie praktyczny efekt pól kwiatów. Firma Universal w sprytny sposób podarowała każdemu uczestnikowi prezentacji tulipana, który świecił w ciemności i tworzył magiczny, świecący efekt w audytorium.

5. Alarm Nepo-dziecko. Myślałem, że Warner Bros. będzie zawstydzony, zapraszając na scenę nie jednego, ale DWÓCH potomków M. Night Shyamalana, aby drażnić ich nowe filmy. Była 22-letnia Ishana z odmianą horroru swojego taty w lesie; oraz 27-letnia Saleka, która śpiewała na żywo, co chyba nie było dobrą decyzją w przypadku „Trap”, napisanego i wyreżyserowanego przez M. Nighta. Ale z drugiej strony studio otrzymuje jedynie opłatę za dystrybucję filmów, które Shyamalan sam sfinansował.

Powodzenia w sprzedaży biletów i do zobaczenia za rok na CinemaConie!

Zrodlo

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here