Odprawa: Czy forma Haalanda będzie kosztować Man City?  Cole Palmer: MVP?  Mocny ruch Xabiego Alonso

Zapraszamy do Odprawy, gdzie w tym sezonie odbywa się w każdy poniedziałek Sportowiec omówimy trzy najważniejsze pytania, jakie pojawią się w związku z weekendową piłką nożną.

To była runda, w której Newcastle wyrwało zwycięstwo z zaciśniętych szczęk porażki z West Hamem, Liverpool wspiął się na szczyt ligi po początkowej panice z Brighton, Manchester United prowadził 1:0 w 96. minucie i nadal nie wygrał i Sheffield United wyrzucili inny dwubramkowe prowadzenie.

Mając to wszystko na uwadze, zapytamy, czy Erling Haaland gra słabo w najgorszym momencie dla niego i swojego klubu, czy Cole Palmer jest najcenniejszym zawodnikiem Premier League i czy Xabi Alonso odrzuca Liverpool i Bayern Monachium, aby pozostały w Bayer Leverkusen następuje prawdziwy ruch władzy…


Czy zła forma Haalanda wystąpiła w najgorszym możliwym momencie dla City?

Na zegarze Manchesteru City 0:0 Arsenal minęły 84 minuty, gdy piłka wpadła na dalszy słupek Erlinga Haalanda. Na ułamek sekundy wzrosły nadzieje neutralnego zawodnika: do tego czasu przesiedzieliśmy już półtorej godziny okropnej zgnilizny, ale przynajmniej mogliśmy zostać nagrodzeni golem – jakimkolwiek golem – za nasze bohaterstwo.

Ale Haaland to zmiażdżył. Właściwie ledwo to zauważył: prawie całkowicie przeoczył tę rzecz. I naprawdę dziwna rzecz, jeśli przyjrzysz się uważnie: wyglądało to tak, jakby próbował skierować piłkę do środkowego obrońcy Rubena Diasa, zamiast sam wbić piłkę do bramki.

Ta bezlitosna maszyna do zdobywania bramek, mająca szansę na cztery jardy, próbowała podać ją obrońcy…

W pewnym sensie dobrze podsumował grę. Nie tylko rekordowy czas drzemki, który stał się jeszcze bardziej dotkliwy po ciekawszym zwycięstwie Liverpoolu 2:1 nad Brighton wcześniej tego samego dnia i 29 bramkach zdobytych w ośmiu sobotnich spotkaniach, ale mecz pozbawiony czegokolwiek, co mogłoby zbliżyć się do jakościowego wykończenia, tylko trzy celne strzały w sumie z dwóch ataków.

Można też powiedzieć, że brak Haalanda był triumfem środkowych obrońców Arsenalu, Williama Saliby i (zwłaszcza) Gabriela Magalhaesa, którzy po raz drugi w tym sezonie uciszyli wielkiego Norwega; w tych dwóch meczach Premier League Haaland nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę.

Być może jednak w grę wchodzi coś szerszego. Haaland nie wydaje się całkiem w dobrej formie, odkąd wrócił pod koniec stycznia po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją stopy.

W tym czasie strzelił cztery gole w ośmiu meczach w Premier League – jak na normalnego napastnika jest to zdrowy powrót, ale w przypadku Haalanda jest to znacznie poniżej tempa. Ma sześć goli w innych rozgrywkach, ale tylko pięć zdobył w tym dziwacznym zwycięstwie w Pucharze Anglii z Luton Town i jeden w końcowej fazie przechadzki w Lidze Mistrzów przeciwko FC Kopenhaga. Ponownie skreślanie jakiejkolwiek bramki na tym poziomie jest co najmniej surowe, ale jest również uzasadnione i świadczy o obawach o jego formę w kluczowej części sezonu.

To, co negatywnie wpływa na resztę Premier League, to że City ma Haalanda, to fakt, że w sytuacjach, gdy drużyna nie jest całkiem na swoim poziomie, może być tam, aby wykorzystać szansę i zdobyć punkty, które w przeciwnym razie mogliby przegapić. W zeszłym sezonie strzelił gola u siebie i na wyjeździe przeciwko Arsenalowi, bezlitośnie przebijając balon ich rodzącego się wyzwania o tytuł. Jednak nie w tym sezonie.


(Justin Setterfield/Getty Images)

Podobnie nieskuteczny był Haaland w meczu z Liverpoolem tuż przed marcową przerwą reprezentacyjną. Tydzień wcześniej strzelił gola przeciwko Manchesterowi United, ale dopiero po zmarnowaniu kilku okazji, a jego radość wynikała raczej z ulgi niż radości.

Żeby było jasne, nie oznacza to, że Haaland jest teraz zły. Nic podobnego. Najwyraźniej nadal jest, jeśli nie najlepszym środkowym napastnikiem na świecie, to jednym z nich. Jest duża szansa, że ​​przez resztę sezonu będzie miał łzy w oczach, strzeli dwa gole na mecz i poprowadzi City do czwartego tytułu z rzędu i kolejnych potrójnych koron.

Ale w tej chwili nie patrzy na siebie – a dzieje się to w najgorszym możliwym momencie dla City.


Czy Palmer zostanie MVP Premier League?

Teraz jest czas, kiedy ludzie zaczynają poważnie zastanawiać się, który indywidualny zawodnik był najlepszy w Premier League w tym sezonie.

Kandydatów jest mnóstwo. Declan Rice i Martin Odegaard w Arsenalu. Mohamed Salah i Virgil van Dijk dla Liverpoolu. Rodri i Phil Foden dla Manchesteru City. Ollie Watkins, James Maddison, Lucas Paqueta, Ross Barkley, Bruno Guimaraes… wszystko jest subiektywne, każdy będzie miał swój wybór, nie mniej ważny niż reszta.

Kto jest najbardziej wartościowy zawodnikiem tej dywizji? To nieco inna sprawa: „najlepszy” nie wymaga wyjaśnień, ale „najcenniejszy” oznacza bardziej znaczenie gracza dla jego zespołu. Który z graczy pozostawiłby największą dziurę, gdyby został usunięty ze swojej drużyny?

Odpowiedzią na to pytanie musi być Cole Palmer.

Jest kilka sposobów, aby zmierzyć jego znaczenie dla Chelsea. Gole i asysty są najbardziej podstawowe: tych pierwszych ma 13 i osiem tych drugich, a nie musisz nam mówić, że to najwyższa liczba w klubie.

Jedynym zastrzeżeniem jest to, że sześć z jego 13 bramek padło z rzutów karnych, ale nadal muszą zostać zdobyte, a Palmer jak dotąd spisuje się bez zarzutu z rzutu karnego.


(Glyn Kirk/AFP za pośrednictwem Getty Images)

Innym bardzo prymitywnym sposobem spojrzenia na to jest usunięcie jego bramek z wyników Chelsea. Jest to błędne podejście, ponieważ zakłada, że ​​ktokolwiek zastąpił go w tym eksperymencie myślowym, nie wniósł absolutnie nic, a jedynie odebrał mu bramki i miałby o 10 punktów mniej. To dałoby im 30 z 30 meczów, co oznacza, że ​​w jakimkolwiek innym sezonie byliby blisko formy spadkowej.

Ale poza tymi prostymi statystykami wartość Palmera polega na tym, że dał Chelsea powód do ekscytacji w skądinąd chronicznie ponurym sezonie. Nawet biorąc pod uwagę rzut karny przeciwko Burnley w sobotę: zuchwały, płynny Panenka, gdy bardziej standardowy rzut karny byłby w porządku. Może to wyglądać na niepotrzebne popisywanie się, ale kiedy nie ma nic innego, co mogłoby wzbudzić namiętności, takie rzeczy stają się ważne.

głębiej

GŁĘBIEJ

Panenki, strzelaniny i stronniczość akcji: najlepsze miejsce na wymierzenie rzutu karnego

„Poczuliśmy się zbyt komfortowo” – powiedział Palmer po remisie 2:2 u siebie z drugim od dołu Burnleyem, który grał w 10 zawodników przez 50 z 90 minut. „Ta sama historia, co tydzień zabijamy się. Jako gracze musimy się poprawić. Potrzebujemy konsekwencji.”

Palmer użył tam słów „my” i „nas”, ale miał prawo oddzielić się od reszty drużyny Chelsea.

On robi jego praca, a potem trochę. Ilu innych graczy Chelsea może powiedzieć coś takiego?


Czy pozostanie w Leverkusen będzie dla Alonso prawdziwym krokiem w stronę władzy?

Wiemy już, jak niezwykłym osiągnięciem będzie dla Bayeru Leverkusen zwycięstwo w Bundeslidze w tym sezonie, ale warto to podkreślić jeszcze raz: nawet po sobotniej porażce u siebie z Borussią Dortmund 2:0 mistrzowski Bayern może osiągnąć 81 punktów, o 10 więcej niż osiągnęli w zeszłym sezonie, zdobywając 11. tytuł z rzędu, ale nadal prawdopodobnie zajmą drugie miejsce z dwucyfrową przewagą.

Po ogłoszeniu, że Xabi Alonso pozostanie w Leverkusen na dłużej niż ten sezon, jego domniemani zalotnicy starali się jak mogli, aby to jakoś stylizować – był tylko opcją, przeprowadzają dokładny proces, nie podjęto żadnych działań i tak dalej – ale nawet gdyby wiedzieli, co ich czeka, wiadomość wywołałaby konsternację w Liverpoolu, Bayernie i kimkolwiek innym, kto spodziewałby się zmiany tego lata.


(Hesham Elsherif/NurPhoto za pośrednictwem Getty Images)

Niektórzy wyśmiewali decyzję Alonso jako „słabą”; wybierając łatwą opcję pozostania tam, gdzie jest, zamiast okazywać ambicje. Czy skuteczne odrzucenie Liverpoolu i Bayernu pokazuje, że nie ma on „cojones”, że nie jest pewny swoich umiejętności, jak sugerowano?

Cóż, w skrócie: nie. Wręcz odwrotnie.

Akcje Alonso najprawdopodobniej nigdy nie będą wyższe niż obecnie, w obliczu poświaty tego drobnego cudu, którego dokonuje Leverkusen. Prawdopodobnie już nigdy nie będzie miał wyboru między dwoma gigantami, z którymi łączy go emocjonalna historia.

Ale to, co robi, to prawdziwy ruch w stronę władzy: trener ze świadomością, że potrzebuje co najmniej kolejnego sezonu doświadczenia po niecałych dwóch z nich w seniorskiej grze, ale z pewnością siebie, że jego reputacja pozostanie wysoka wystarczająco dużo w przyszłości, aby przyciągnąć dużą posadę, gdy pojawi się ona następnym razem.

Alonso robi wszystko na swoich warunkach i w swoim czasie. Nie ignorował uwagi Liverpoolu i Bayernu z obawy o wysoką posadę. Zrobił to, bo nie boi się, że będzie to jego jedyna szansa na jedną.


Nadchodzi…

  • Wielkanoc. Czas, kiedy angielska piłka nożna od lat jednoczy się i całkowicie opłukuje swoich zawodników dla naszej przyjemności oglądania, jak gdyby mieli nieograniczoną energię: do tej pory dzisiaj (poniedziałek) odbywa się pełna runda meczów EFL we wszystkich trzech ligach (z wyjątkiem jednej jutro każdy mecz w pierwszej i drugiej lidze), tak jak miało to miejsce w piątek. Rzeczy, na które warto zwrócić uwagę: niezwykła, automatyczna walka o awans w mistrzostwach, w której trzy kluby dzielą dwa punkty, ale także dochodzimy do punktu, w którym wszystko może zostać rozstrzygnięte. Rotherham United może spaść z drugiej ligi, podobnie jak Carlisle United z trzeciej ligi.
  • Potem następuje kompletna runda meczów Premier League w środku tygodnia. Wtorkowa piątka nie jest szczególnie interesująca: chociaż ciekawie będzie zobaczyć, jak West Ham United podnosi się po weekendowej porażce na St James’ Park, witając Tottenham Hotspur, podczas gdy Nottingham Forest potrzebuje zwycięstwa u siebie z Fulham , Newcastle United podejmie Everton, Bournemouth kontra Crystal Palace, a Wilki jadą do Burnley.
  • Środowa trójka ma w sobie odrobinę więcej energii: wyróżniający się mecz City kontra Aston Villa, ale jest też Arsenal przeciwko Luton i Brentford kontra Brighton & Hove Albion.
  • Następnie w czwartek rundę zamykają liderzy Liverpoolu, którzy goszczą ostatnie w tabeli Sheffield United i teoretycznie duże, ale nie do końca dlatego, że obaj są w tym sezonie trochę do niczego: Chelsea vs Manchester United.
  • Wreszcie, podczas zabawy poza boiskiem, Everton powinien poznać werdykt w sprawie drugiego w sezonie naruszenia zasad PSR, co, jak wszyscy możemy się zgodzić, jest dokładnie tym, po co zainteresowaliśmy się piłką nożną.

(Najlepsze zdjęcia: Getty Images)



Zrodlo

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here