Marco Perego-Saldaña i Zoe Saldaña o swojej nadziei, że „nieobecność raju” „otworzą rozmowę” na temat kryzysu granicznego w USA

Jeśli przejście włoskiego artysty Marco Perego-Saldañy na film jest zaskoczeniem, to tylko dla osób spoza jego własnego domu. „Zawsze chciałem zrobić film. Mam lekką obsesję. Oglądam jeden film od poniedziałku do piątku” – mówi. „Właściwie w niedzielę” – poprawia ze śmiechem jego żona Zoe Saldaña. Tworząc niezwykle mroczny dramat z Saldañą i Garrettem Hedlunda w rolach głównych po obu stronach kryzysu granicznego w USA, Perego-Saldana wykorzystał dziesięciolecia kunsztu i niezależnych badań, tworząc film, który zestawia piękno z brutalnością. „Pomysł polegał na podejściu do tematu z perspektywy rzeźby” – mówi. „W obrazie jest tak wiele tajemnic do odkrycia, jeśli ludzie zwrócą na to uwagę.”

DEADLINE: Dlaczego właśnie ten temat chciałeś zgłębić w swoim pierwszym filmie fabularnym?

PEREGO-SALDAÑA: Jestem artystą. Zajmuję się instalacją i rzeźbą, a w 2016 roku stworzyłem tę pracę, w której 714 dzieci udaje się z Syrii do Włoch. Zebrałem 714 par butów i wypełniłem je betonem. Poczułem wtedy, że może gdybym użył innego narzędzia, np. kina, mógłbym wywrzeć wpływ [and maybe evoke] więcej rozmów. Zoe i ja, z artystycznego punktu widzenia, jednym z naszych podstawowych wartości jest prowadzenie rozmów o człowieczeństwie.

Zoe Saldana i Marco Perego na Festiwalu Filmowym w Taorminie.

Daniele Venturelli/Getty Images

DEADLINE: Zoe, jaki wpływ ma na Ciebie kryzys uchodźczy?

SALDAŃA: Myślę, że kryzysy uchodźcze stały się tematem dyskusji na całym świecie, czy to dlatego, że jest to ciągła sprawa w każdym kraju, czy też dlatego, że dostęp do nich za pośrednictwem mediów społecznościowych sprawia, że ​​jesteśmy tego bardziej świadomi. Tak jak powiedział Marco [it’s about] przypominając sobie i innym, że mówimy o ludziach. Jestem córką imigrantów. Moja babcia przybyła do Nowego Jorku w 1961 roku. Urodziła się i wychowała w czasach dyktatury na Dominikanie. Moja babcia naprawdę poczuła wolność w Nowym Jorku. Pracowała tak ciężko, że w chwili, gdy została obywatelką, moja babcia głosowała, zawsze płaciła podatki i uczyła nas wartości Ameryki i tego, co dla niej znaczy – a zatem co powinna dla nas oznaczać i co powinniśmy przekazać naszym dzieci. Ale Twoja osobista historia związana z imigracją nie jest taka sama jak historii wszystkich innych osób, a ja zawsze chciałem zrozumieć drogę każdej osoby. Odkryjesz wszystkie warstwy tej złożonej rozmowy.

DEADLINE: Marco, w jaki sposób Twoja dotychczasowa kariera przygotowała Cię na tę chwilę?

PEREGO-SALDAÑA: Kocham kino, naprawdę. Dużo czasu spędzam na oglądaniu filmów. Odbyłem wiele rozmów z Zoe. Naprawdę kochamy tę formę sztuki i myślę, że ten film jest kumulacją doświadczeń. Zoe miała bardzo ważny punkt: myślę, że w naszym przypadku nie chodziło o zrobienie filmu politycznego, ale o zrobienie filmu o ludzkości. I podoba mi się, że użyłeś słowa „intensywny”, ponieważ, jak sądzę, prawdą o ludziach, którzy przeszli tę podróż, to doświadczenie, jest ta intensywność i ciągłe uczucie presji. Jestem bardzo wdzięczny, że to na ciebie wpływa. O to nam chodziło – znowu nie o kręcenie filmu politycznego, ale o kręcenie filmu, który ma rozpocząć rozmowę.

SALDAŃA: I to nie jest takie czarno-białe. Na przykład postać graną przez Garretta Hedlunda, agenta ICE, możemy doświadczyć tego również jego oczami. To część rozmowy, której nigdy tak naprawdę nie odbyliśmy – człowieczeństwo ze strony tych osób, które zakładają mundury. Mają obowiązek do spełnienia, ale nigdy nie przestajemy zadawać sobie pytania: „Czy zgadzają się z tym? Czy jest to sprzeczne z ich podstawowymi wartościami?” Odpowiedź brzmi: tak. Oczywiście spotkaliśmy agentów, którzy wolą zachować anonimowość, ale czują się okropnie. To ludzie, porządni ludzie i każdego dnia budzą się, aresztują kobiety i dzieci i odsyłają je z powrotem. Są świadkami rzeczy, które są po prostu okropne i niewyobrażalne i muszą z tym żyć. Im też jest to bardzo trudne.

Zoe Saldana Nieobecność raju

Saldana w Nieobecność Edenu.

Atrakcje przydrożne/Kolekcja Everett

DEADLINE: Zoe, jak to się stało, że grasz główną postać?

SALDAŃA: Mój mąż jest reżyserem. To naprawdę takie proste. (śmiech) Byłem bardzo wdzięczny. To trudna rola. Wymaga pracy i zaangażowania. Nie możesz tak po prostu zadzwonić. Ponieważ jestem żoną scenarzysty, producenta i reżysera, do mnie należało dopilnowanie, aby nie zawieść Marco. To, że był moim mężem, nie oznaczało, że wszystko będzie dla mnie łatwiejsze. To była bardzo trudna postać, w którą trudno było się wczuć. Był to także bardzo trudny okres w naszym życiu, ponieważ nasze dzieci były jeszcze bardzo małe. Dzieje się to w 2019 roku. Przygotowanie tego filmu zajęło Marco dwa lata. Miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć – Marco był już w fazie przedprodukcyjnej – niestety zmarła moja babcia. Ten film opowiadał historie takie jak jej, więc był trudny, ale to oznaczało, że naprawdę musiałam w to wszystko wniknąć i zrozumieć.

DEADLINE: Co przyciągnęło Cię do tej roli poza możliwością pracy z mężem?

SALDAŃA: Esmeralda wydawała mi się osobą, która gdyby było spragnione dziecko, podzieliłaby się z nią wodą. Gdyby istniała matka, która spojrzałaby na nią i powiedziała: „Daj mi słowo, zaopiekuj się moimi dziećmi”, dotrzymałaby słowa. Jeśli zaproponowano jej udział w przestępstwie, odmawia. Mówię sobie: „O Boże, taką właśnie jestem kobietą. To są tego rodzaju wybory, których dokonałbym, aby polepszyć swoje życie. Albo, gdybym był w wielkiej desperacji, czuję, że właśnie to bym zrobił. Nie postrzegałem jej jako nielegalnej imigrantki. Nie postrzegałem jej jako ofiary. Po prostu postrzegałem ją jako porządną osobę.

DEADLINE: Wyobrażam sobie, że to bardzo surowe doświadczenie. Ta postać prawie nosi skórę na wylot. Czy łatwiej, czy trudniej jest to zrobić z małżonkiem?

SALDAŃA: Fakt, że Marco i ja jesteśmy partnerami w każdym tego słowa znaczeniu, sprawia, że ​​jest tak bezpiecznie i przyjemnie. Nie ma niepokoju. Nie muszę mu imponować. Marco również wie, jak być ze mną szczery, ponieważ wie, jaki jestem. On wie jak, po pierwsze, mogę to znieść. Jestem dużą dziewczynką. Zna moją wytrzymałość i poziom determinacji. Ale wie też, jaka jestem wrażliwa. Mamy taki skrót, w którym możemy stworzyć dla siebie nawzajem plac zabaw i po prostu, zaczynając do końca, jest tak bezpiecznie. Nie ma nic łatwego w graniu taką postacią. To cholernie trudne. Będziesz świadkiem wielkiego bólu. Wyzwanie polega na tym, co zrobić, aby nie uczynić filmu melodramatycznym? Jestem wobec siebie bardzo surowy i zawsze jest coś, co powinienem, mógłbym, powinienem, dlatego trudno mi obserwować siebie we wszystkim, co robię. Musiałem mocno polegać na Marco, ponieważ to on był kompozytorem i miał zamiar zachować tę równowagę.

DEADLINE: Jakie było dla Ciebie to doświadczenie?

PEREGO-SALDAÑA: Kiedy zobaczyłem, jak bezbronna jest Zoe i jakie są warstwy tego, co może zaprezentować w swojej postaci, zobaczyłem Zoe w bardziej surowy sposób. Z mojej perspektywy uważam, że był to niesamowity prezent, jaki aktorzy mogą dać początkującemu reżyserowi, każdemu reżyserowi. Poczułem się niesamowicie, widząc, czego dokonała Zoe. Nigdy nie widziałem tej surowej Zoe, tej nagiej postaci. I bardzo szczerze. Uważam też, że Garrett wykonał niesamowitą robotę.

Nieobecność Edenu

Perego i Saldana.

Daniele Venturelli/Getty Images

DEADLINE: Co Garrett wnosi do takiej roli?

SALDAŃA: Garrett reprezentuje natychmiastową koncepcję amerykańskiego agenta organów ścigania, który jest tutaj, aby wyprostować sytuację i sprawić, że wszystko będzie w porządku. Ale co się stanie, gdy ta osoba żyje w całkowitym zamieszaniu i konflikcie?

PEREGO-SALDAÑA: Znam Garretta, ponieważ jest bardzo blisko Zoe od lat i jest absolutnie niesamowitym przyjacielem. Chcę znaleźć odpowiednie słowa, bo konflikt [we see within him] i konflikt, jaki toczy na ekranie, myślę, że była to duchowa wrażliwość, którą widzę u Garretta. The [contradiction] jego wewnętrznego konfliktu i świata zewnętrznego, to było coś, co naprawdę mnie przyciągnęło do tego, że Garrett zagrał tę rolę, za co byłem bardzo wdzięczny.

DEADLINE: W tym filmie jest kilka pięknych scen, które przeplatają się z prawdziwą brutalnością. Co chciałeś przez to osiągnąć?

PEREGO-SALDAÑA: Chodziło o to, aby naprawdę zestawić ze sobą tę koncepcję życia, w którym jest niesamowita godność, człowieczeństwo i tyle bólu. To właśnie próbowałem osiągnąć. Bardzo podoba mi się ten typ aspektu piękna, gdzie potem następuje głębia rozmowy w środku.

Zrodlo

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here