Podczas wojny w Sudanie niebezpieczne jest nawet przygotowywanie żywności dla biednych.
23 marca paramilitarne Siły Szybkiego Wsparcia Sudanu (RSF) aresztowały działaczy z dzielnicy Sharq al-Nile w ogarniętej wojną stolicy, Chartumie, gdy nadzorowali jadłodajnie, w których codziennie karmiono tysiące głodnych ludzi.
Niedawne aresztowania w Chartumie stanowią jedynie część szerszej strategii Sił Zbrojnych RFN i sudańskich sił zbrojnych (SAF), które walczą o władzę w kraju, mającej na celu tłumienie podmiotów społeczeństwa obywatelskiego poprzez aresztowanie ochotników, ograniczanie dostępu do pomocy i utrudnianie Według lokalnych wolontariuszy i grup pomocowych nadejście pomocy.
„Więcej aresztowań może mieć wpływ na wielu biednych ludzi zależnych od [soup kitchens] przetrwać” – powiedział Al Jazeerze Musab Mahjoub, obrońca praw człowieka w Sharq al-Nile, w obliczu zbliżającej się ogólnokrajowej klęski głodu.
Przyczyna marcowych aresztowań nie jest znana.
„Próbowaliśmy skontaktować się z RSF, aby zapytać… ale nie odpowiedzieli” – powiedział Mahjoub, dodając, że w zeszłym miesiącu RSF aresztowała także działaczy prowadzących jadłodajnie, chociaż wszyscy zostali zwolnieni kilka dni później.
Lokalne grupy pomocy wezwały zachodnich darczyńców do wsparcia i ochrony przed walczącymi stronami, które ich zdaniem czerpią korzyści z kontrolowania pomocy humanitarnej.
Aktywiści twierdzą, że reakcją stron wojujących były aresztowania, porwania, gwałty, a nawet zabijanie lokalnych pracowników humanitarnych, aby zachować ścisłą kontrolę nad akcjami pomocowymi.
Ponieważ kuchnie dla ubogich są obecnie na celowniku, naruszenia te zaostrzają kryzys żywnościowy w Sudanie, gdzie ponad 18 milionów ludzi zmaga się z ostrym poziomem głodu, a pięć milionów cierpi z powodu „katastrofalnego” głodu.
Rozliczanie rachunków
Kiedy 15 kwietnia ubiegłego roku w Sudanie wybuchła wojna domowa, członkowie komitetów ruchu oporu – sąsiedzkich grup prodemokratycznych, które odegrały kluczową rolę w obaleniu ówczesnego prezydenta Omara al-Baszira – utworzyli „pokoje reagowania kryzysowego” (ERR).
ERR rozpoczęły działalność jako lokalne inicjatywy, których zadaniem było przewożenie bezbronnych osób z dzielnic, w których dochodziło do starć, oraz udzielanie pierwszej pomocy rannym.
Z biegiem czasu ERR oddzieliły się od komitetów ruchu oporu i zaczęły zabiegać o datki z zagranicy, aby nakarmić swoje głodne społeczności. Jednak obecnie stoją w obliczu podobnych zagrożeń wobec innych działaczy obywatelskich w Sudanie.
Wolontariusze ERR działający na obszarach kontrolowanych przez RSF twierdzą, że całkowite bezprawie powoduje, że żyją w ciągłym strachu przed arbitralnym aresztowaniem, pobiciem lub zgwałceniem.
Inni działacze ERR, którzy działają na obszarach kontrolowanych przez SAF, twierdzą, że są celem wywiadu wojskowego i frakcji bezpieczeństwa powiązanych z „Kizanem” – popularną nazwą członków sudańskiego polityczno-islamskiego ruchu, który rządził u boku al-Baszira przez trzydzieści lat.
Kluczowe osobistości z Kizan wyszły z cienia, aby wspierać armię od czasu wojny, a aktywiści twierdzą, że biorą za cel społeczeństwo obywatelskie w zemście za obalenie ich w 2019 r.
Zaledwie w zeszłym miesiącu rzecznik ERR w Chartumie Hajooj Kuka powiedział, że aktywiści byli celem po tym, jak armia odbiła z rąk RSF dzielnice w Omdurmanie, jednym z trzech miast w regionie stołecznym kraju.
„Dwóch młodych ludzi zostało zamordowanych przez armię… we wspólnej kuchni sufickiego szejka zwanego Wad Elamin. Ale teraz armia nie ma nic przeciwko szejkowi, on pracuje i otworzył kolejną kuchnię” – Kuka powiedział Al Jazeerze.
„Mamy także członków, którzy musieli uciekać, ponieważ jedna z bojówek walczących z armią – al-Baraa bin Malak – zaczęła szukać ludzi, którzy należeli do [pro-democracy] protesty.”
Al Jazeera skontaktowała się z rzecznikiem SAF Nabilem Abdallahem, aby zapytać o rzekome ataki wojska na lokalnych aktywistów, ale ten nie odpowiedział.
Utrudnianie pomocy żywnościowej
Kilka tygodni po wybuchu wojny agencje ONZ i globalne grupy pomocy ewakuowały Chartum w końcu założył biura terenowe w Port Sudan nad Morzem Czerwonym – obecnie de facto stolicy administracyjnej SAF – co umożliwiło armii kontrolowanie reakcji humanitarnej, powiedziały Al Jazeerze grupy pomocowe.
Według tych grup od tego czasu armia poważnie ograniczyła agencjom ONZ i grupom pomocowym niesienie pomocy regionom kontrolowanym przez RSF.
„Obawiam się, że ogólnie rzecz biorąc istnieje podstawowe stanowisko polityczne [from the army] zagłodzić niektóre części kraju z przyczyn bezpośrednich lub pośrednich i skierować pomoc gdzie indziej” – powiedział dyrektor krajowy jednej z międzynarodowych organizacji humanitarnych, który poprosił o anonimowość w obawie przed utratą jeszcze większej możliwości dostarczania pomocy.
Według rzecznika jednej z agencji ONZ, który w obawie przed zagrożeniem bieżących negocjacji w sprawie dostępu do dostaw pomocy, w ciągu ostatniego miesiąca żadna pomoc z Port Sudan nie dotarła do obszarów kontrolowanych przez RSF.
Rzecznik powiedział Al Jazeerze, że nawet jeśli ONZ uzyska „pewne zezwolenia” na przeniesienie pomocy z Port Sudan, nie otrzyma gwarancji bezpieczeństwa od bojowników RSF.
„RSF żąda zapłaty w zamian za gwarancje bezpieczeństwa” – powiedział rzecznik. „Ale to coś takiego [we] nie zrobi i nie może zrobić.”
Al Jazeera wysłała pytania do rzecznika RSF Abdulrahmana al-Jaaliego, podnosząc zarzuty, że siły paramilitarne próbowały czerpać zyski z konwojów z pomocą, ale ten nie odpowiedział.
Imperatyw humanitarny?
Pracownik zachodniej pomocy w Sudanie, który nie został upoważniony do wypowiadania się ze względu na drażliwość tej sprawy, powiedział Al Jazeerze, że agencje ONZ i inne globalne grupy humanitarne powinny przedkładać swój „imperatyw humanitarny” nad poszanowanie suwerenności de facto władz wojskowych Sudanu .
Od miesięcy światowe organizacje humanitarne i agencje ONZ lobbują za dostępem do dostaw pomocy z dwóch granic lądowych przez Sudan Południowy i Czad. Jednak w marcu powiązane z armią Ministerstwo Spraw Zagranicznych Sudanu cofnęło zezwolenie Światowego Programu Żywnościowego (WFP) na dostarczanie żywności do zachodniego i środkowego Darfuru z czadyjskiego miasta Adre.
Ministerstwo powołało się na względy bezpieczeństwa, twierdząc, że granica była wykorzystywana do transferu broni do RSF.
Trzy dni później SAF zatwierdziła dostawy żywności WFP przez Tinę w Czadzie, obszar przygraniczny łączący się z Darfurem Północnym, gdzie obecne są zarówno wojska, jak i oddziały RSF. Jednak setki tysięcy ludzi w zachodnim i środkowym Darfurze nadal głoduje.
„Istnieje problem globalny, w wyniku którego globalna suwerenność wyłania się jako międzynarodowa norma ponad naszym imperatywem humanitarnym. Sudan jest jednym z wielu kontekstów, w których przedkładamy suwerenność państwa nad udzielanie pomocy osobom bezbronnym” – powiedział anonimowy pracownik pomocy z Zachodu.
Al Jazeera skontaktowała się z Leni Kenzli, rzeczniczką WFP, z zapytaniem, czy agencja może ominąć pozwolenie armii sudańskiej na regularne dostarczanie pomocy z Adre do zachodniego i środkowego Darfuru, zwłaszcza jeśli tysiące ludzi zaczną umierać z głodu.
Kenzli odmówił komentarza, powołując się na delikatny charakter sprawy.
Tymczasem zachodni pracownik pomocy powiedział, że wielu ich rówieśników jest sfrustrowanych faktem, że globalne agencje humanitarne nie wykazują większej „odwagi”, aby zapewnić żywność głodującym cywilom, skutecznie porzucając to zadanie na rzecz niedofinansowanych i niechronionych lokalnych pracowników humanitarnych, pomimo poważnych zagrożeń, na jakie narażeni są.
„Żyjemy według idei, że zgoda [of the army] w Port Sudan ma większe znaczenie niż ludzie głodujący [West Darfur]”- powiedzieli Al Jazeerze.
„[The UN] uprzywilejowuje koncepcję prawną [of sovereignty] nad inną uzasadnioną koncepcją prawną, zgodnie z którą ludzie mają prawo do przetrwania”.