Tottenham 2 Luton 1 – Jak duży był wpływ Johnsona?  Czy walki w pierwszej połowie trwały nadal?

W sobotnie popołudnie Tottenham Hotspur pokonał Luton Town 2:1.

Zespół Ange Postecoglou miał trudny początek, gdy Tahith Chong posłał piłkę obok Guglielmo Vicario już w trzech minutach meczu. Choć Spurs mieli w pierwszej połowie kilka okazji – w tym Son Heung-min trafiając w oba słupki jednym napastnikiem – to do przerwy schodzili za gośćmi.

Spurs dobrze rozpoczęli jednak drugą połowę i udało im się wyrównać, gdy Issa Kabore dośrodkował Johnsona do własnej bramki.

Następnie gospodarze naciskali na zwycięskiego gola i w końcu udało im się go zdobyć po kontrataku z rzutu rożnego Luton. Po pięknym podaniu w górę boiska, Son zakończył grę dzięki odbiciu i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo.

Tutaj Charlie Eccleshare analizuje występ Tottenhamu przeciwko Burnley.


Jak duży wpływ wywarł Johnson?

Johnson po raz kolejny zrobił różnicę, wchodząc z ławki rezerwowych Spurs. Jako rezerwowy w ciągu ostatnich kilku miesięcy strzelił gole przeciwko Brentford i Brighton & Hove Albion, miał dwie asysty w meczu z Crystal Palace, a teraz strzelił oba gole Spurs w wygranym meczu z Luton, zamieniając deficyt 1:0 do przerwy w zwycięstwo 2-1.

Po trudnej pierwszej połowie dla Dejana Kulusevskiego, Johnson wszedł z ławki w przerwie i w ciągu sześciu minut wyrównał, po czym posłanym niskim dośrodkowaniem Issa Kabore trafił do własnej siatki.

Johnson stanowił ciągłe zagrożenie, powodując spustoszenie kilkoma innymi niskimi dośrodkowaniami wkrótce potem i z bliskiej odległości był o milimetry od zdobycia bramki.

Miał jednak jeszcze czas, aby wnieść znaczący wkład w grę, amortyzując dośrodkowanie Timo Wernera w kierunku Son i zdobywając zwycięskiego gola w 86. minucie.

To nie jest tak binarne, aby powiedzieć, że Spurs powinni mieć jeden preferowany sposób gry, ale w tej chwili wyglądają bardziej niebezpiecznie, gdy Johnson na prawej stronie biegnie na obrońców.


Czy problemy Tottenhamu w pierwszej połowie trwały nadal?

Buczenie w przerwie było czymś więcej niż tylko frustrującym 45 minutami meczu z Luton.

Był to szósty mecz z rzędu, w którym Spurs nie strzelił gola w pierwszej połowie, i siódmy z rzędu na własnym boisku. Staje się to frustrującym nawykiem, który znacznie utrudnia Tottenhamowi wygrywanie meczów.


(Ben Stansall/AFP za pośrednictwem Getty Images)

Przynajmniej stworzyli kilka dobrych okazji w pierwszej połowie – Son trafił w oba słupki, a Werner zmarnował wspaniałą okazję – ale brak ofensywy w połączeniu ze stratą gola po ucieczce był aż nazbyt znajomy.

Tottenham ma teraz tak wiele dobrych pozycji na ławce rezerwowych, że zawsze będzie miał szansę na odwrócenie losów meczu w drugiej połowie, tak jak miało to miejsce w tym przypadku, ale z pewnością nie może ciągle tak wolno rozpoczynać spotkania.


Jak bardzo Spurs brakuje Van de Venowi?

Częścią problemów Tottenhamu w pierwszej połowie były trudności w budowaniu ataków z głębokich pozycji. Dużą rolę w tym odegrał prawonożny Radu Dragusin, który grał na pozycji lewego środkowego obrońcy.

Dystrybucja i tak nie jest najmocniejszą stroną jego gry, a gra na lewym skrzydle znacznie utrudniała mu zadanie. Nie zrobił nic szczególnie złego, ale oczywiście nie czuł się tam tak komfortowo jak Micky van de Ven.

Było to przypomnienie, że chociaż zwykle myślimy o tym, że Spurs brakuje tempa regeneracji Van de Vena, gdy ten nie gra, jego rozmieszczenie jest kolejnym ważnym aspektem tego, jak Spurs budują grę od tyłu. Pojawiła się również opcja wykorzystania lewonożnego Bena Daviesa w miejsce Van de Vena, jednak sensowne było wystawienie Dragusina w czasie jego aklimatyzacji w Premier League.

Miejmy nadzieję, że będzie to przydatne ćwiczenie dla młodego obrońcy, który może już grać na kilku pozycjach, ale powrót Van de Vena na ławkę rezerwowych na mecz będzie zachętą dla fanów, którzy desperacko chcą zobaczyć jego powrót we wtorkowym meczu z West Hamem .


Co powiedział Postecoglou?

Przekażemy wam to po jego przemówieniu na konferencji prasowej po meczu.


Co dalej z Tottenhamem?

Wtorek, 2 kwietnia: West Ham (A), Premier League, 20:15 czasu BST, 15:15 ET

Zaledwie pięć mil od siebie, odpowiednio w północnym i wschodnim Londynie, Spurs i West Ham grają ze sobą od 1898 roku. Tottenham nie wygrał podczas trzech ostatnich wizyt na London Stadium, dwukrotnie przegrywając, a także został pokonany 2:1 u siebie. w grudniowym rewanżu. West Ham nie przegrał u siebie od czterech, Spurs mogą pochwalić się tylko jednym zwycięstwem w pięciu meczach wyjazdowych.


Rekomendowane lektury

(Zdjęcie na górze: Xxxxxxxxx/Getty Images)



Zrodlo

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here