Niepewność Aston Villi w mini-Premier League dobiegła końca.
Po zdobyciu jednego punktu w dwóch meczach przed przerwą reprezentacyjną podopieczni Unaia Emery’ego ponownie zaczęli śpiewać przeciwko Wolverhampton Wanderers, a zwycięstwo 2:0 zapewniło Tottenhamowi przewagę przez kolejny weekend w walce o miejsce w pierwszej czwórce.
Gole Moussy Diaby’ego i Ezriego Konsy w każdej połowie okazały się wystarczające, ale jakie były główne tematy rozmów?
Dlaczego Villa tak dobrze radzi sobie z obroną prowadzenia?
Determinacja Villi była wystawiona na próbę przez cały sezon, ze względu na coraz trudniejsze mecze, kontuzje, a drużyny przeciwne zaczęły obmyślać plany wykorzystania swoich słabych punktów.
Imponujące jest jednak to, że Villa pozostaje w tym sezonie liderem pod względem utrzymywania prowadzenia w Premier League, tracąc zaledwie trzy punkty do zwycięskiej pozycji.
Punkty spadły ze zwycięskich pozycji
Zespół | Utracone punkty |
---|---|
Aston Villa |
3 |
Liverpool |
4 |
Fulham |
7 |
Wędrowcy z Wolverhampton |
7 |
Manchesteru United |
8 |
Brighton i Hove Albion |
9 |
Arsenał |
9 |
Manchester |
10 |
Everton |
12 |
Chelsea |
13 |
Newcastle United |
15 |
Sheffield United |
17 |
Tottenhamu Hotspur |
18 |
Miasto Luton |
19 |
West Ham United |
19 |
Bournemouth |
19 |
Burnleya |
20 |
Kryształowy Pałac |
20 |
Las Nottingham |
21 |
Brentford |
28 |
Biorąc pod uwagę, że zwycięstwo 2:0 z Wilkami było dopiero siódmym czystym kontem Villi, udało im się ustanowić i utrzymać dominację w meczach, gdy wychodzili na prowadzenie. Ogólny występ podkreślił znaczenie tej fałdy, a Villa momentami była niepewna i niechlujna, szczególnie do bramki Konsy w 65. minucie.
Skłonność Villi do wypracowywania zwycięstw i zdobywania punktów, gdy tylko odnajduje rytm, jest integralną częścią ich walki o miejsce w Lidze Mistrzów. W dużej mierze ma to związek z nieustanną błyskotliwością Emiliano Martineza, który popisał się kluczową, efektowną interwencją Rayana Ait-Nouriego i bezbramkowo strzelił bramkę. Przywództwo Martineza zyskuje coraz większe wpływy ze względu na niedostępność kapitana Johna McGinna i byłego urzędującego Tyrone’a Mingsa.
Tak się złożyło, że gdy już poradzili sobie z najlepszymi zmaganiami wyczerpanej drużyny Wilków, jakość Villi pokazała się pod koniec. Zyskali pięcioprocentowy wzrost posiadania piłki, utrzymując piłkę na dłużej, co z kolei wepchnęło Wilki głębiej.
Utrzymywanie prowadzenia jest tym bardziej godne podziwu, biorąc pod uwagę brak podstawowego kręgosłupa zespołu – Tyrone Mingsa, Boubacara Kamary, Johna McGinna, a w drugiej połowie Ollie Watkinsa.
Zwycięstwo 2:0 było skuteczne, typowe dla każdej drużyny Emery, która przetrwała całą kampanię.
Czy Diaby będzie w stanie osiągnąć swój cel?
Jeśli chcesz romantyzować, uderzenie otwierające Diaby’ego było jak katharsis, uwalniające miesiące frustracji.
Był to pierwszy gol Diaby’ego w Premier League od 30 grudnia i jego piąty w sezonie, co świadczy o tym, jak wczesne zapowiedzi namaszczające go na moment podpisania kontraktu na sezon nie powiodły się.
To był dopiero piąty raz, kiedy on i Leon Bailey – kolejny nabytek Bayeru Leverkusen, który mógł być inspiracją dla Diaby’ego po jego powolnym początku w Villi – rozpoczęli razem grę w lidze.
Pomysł był taki, że Villa chciała przeciążyć lewą stronę Wilków szybkimi biegami za i wewnątrz obrońców. Diaby przez cały czas pokazywał przebłyski dawnego siebie, ustawiając Watkinsa w przygotowaniu po nieuznanej bramce Douglasa Luiza i musiał wziąć na siebie większą odpowiedzialność po przerwie, gdy Watkins musiał opuścić boisko. Diaby przejął piłkę i podbił Konsę po jego nieudanym lobie nad Jose Sa, po którym było już 2:0.
Bramka Diaby’ego była ósmą bramką Villi w tym sezonie, a zarazem trzecią pod względem liczby bramek spośród wszystkich drużyn Premier League. To samo w sobie było szczęściem, biorąc pod uwagę, że w pierwszej połowie mieli tylko dwa dotknięcia pola karnego.
Diaby był jednym z graczy, któremu czasami zdarzało się wpadać na mnóstwo ciał, ale jego wkład był kluczowy i był to moment, jakiego Villa oczekiwała od podpisania kontraktu z letnim namiotem.
Kiedy Moreno na nowo odkryje swoją iskrę?
Radość Unaia Emery’ego (lub jej brak) po tym, jak Diaby wyprowadził Villę na prowadzenie, była oznaką jego rosnącej frustracji.
Przez większą część pierwszej połowy Villa grała pasywnie, stłumiona przez system skrzydłowych Wolves, który zawsze zapewniał Wolves przewagę, a tym samym przewagę posiadania piłki, a także brak jakości w obszarach ataku.
Nieprawidłowy kształt Villi, w której jeden boczny obrońca jest schowany (Ezri Konsa, nr 4, ukryty pod numerem 31, Leon Bailey na grafice poniżej), a drugi (Alex Moreno, nr 15) pozostaje wysoko, zasadniczo służąc jako lewy skrzydłowy) oznaczało, że ten ostatni miał kluczowe znaczenie dla planu Emery’ego. Tutaj jednak Moreno napracował się, wykonując kilka przekroczeń, niedokładnych dośrodkowań i ogólnie luzu w swojej grze.
Napięcie groziło wzmożeniem w pół godziny po dośrodkowaniu Moreno, tuż obok linii bocznej, wzrosło nad każdą bordową i niebieską koszulą. Wyraźnie było słychać buczenie, które zaostrzyło się, gdy jego zastępca Lucas Digne wyszedł na rozgrzewkę.
Po szybkiej adaptacji do Premier League w zeszłym sezonie Moreno w tym sezonie był cieniem samego siebie. Ma to w dużej mierze związek z kontuzją ścięgna podkolanowego, której doznał w maju w Liverpoolu, przez co wykluczył go z gry na około sześć miesięcy.
Wpłynęło to na jego szybkie przyspieszenie i uniemożliwiło mu pełnienie roli lewego skrzydłowego, jakiej Emery oczekuje od swojego bocznego obrońcy – to główny powód, dla którego wybrał bardziej konserwatywnego Digne’a.
W pierwszej połowie był blisko Watkinsa (11) i był najwyżej położonym zawodnikiem Villi na średniej pozycji, ale nie był w stanie zapewnić dobrej jakości gry i w defensywie został złapany przez nakładające się serie Nelsona Semedo.
Druga połowa nie rozpoczęła się lepiej, ponieważ niezdarny faul na Joao Gomesie dał Wolves rzut wolny w niebezpiecznym polu widzenia, a ostatecznie zastąpił go Digne.
Co powiedział Emery?
Przekażemy wam to po jego przemówieniu na konferencji prasowej po meczu.
Co dalej z Villą?
środa, 3 kwietnia: Manchester City (A), Premier League, 20:15 czasu BST, 15:15 ET
Villa gra dwukrotnie u siebie i na wyjeździe, pokonując potrójnych zwycięzców poprzedniego sezonu i aktualnych mistrzów świata po grudniowym zwycięstwie u siebie 1:0, ale to duże pytanie – przegrali 13 meczów ligowych z rzędu na stadionie Etihad, uzyskując łączny wynik 41: 7.
Rekomendowane lektury
(Zdjęcie na górze: Michael Regan/Getty Images)/Getty Images)